W co najmniej 4 przypadkach na 10 błędnie diagnozuje się dziś stan wegetatywny –
uważa prof. Steven Laureys. Przed trzema laty odkrył on pracę mózgu u Roma Houbena,
który przez 23 lata był traktowany jako pacjent w stanie wegetatywnym. Dziś komunikuje
się już z otoczeniem za pośrednictwem komputera i twierdzi, że przez cały czas był
świadomy. Jego przypadek wstrząsnął belgijską opinią publiczną, która dyskutuje właśnie
nad projektem prawa, które miałoby pozbawić pacjentów w stanie wegetatywnym prawa
do życia. Zdaniem ks. prof. Dominique’a Jacquemina, profesora bioetyki na uniwersytecie
w Lowanium, a zarazem kapelana szpitalnego, historia Roma Houbena wnosi do debaty
społecznej całkiem nowe światło.
„Przede wszystkim pojawia się pytanie o
ostrożność w stawianiu diagnozy – powiedział Radiu Watykańskiemu belgijski duchowny.
– Dysponujemy tu w Belgii najnowocześniejszą aparaturą, a tymczasem okazuje się, że
postawienie błędnej diagnozy jest możliwe. Widzimy, że nie można trwać na zawsze przy
raz postawionej diagnozie. Pojawia się też pytanie o to, jak w naszym społeczeństwie
traktujemy ludzi w tzw. stanie wegetatywnym. W Belgii istnieje projekt prawa, które
chce ich pozbawić prawa do życia. A tymczasem ten konkretny przypadek pokazuje, że
możemy się mylić. Trzeba się więc zastanowić, jak traktować tych pacjentów, jak pomóc
ich otoczeniu, aby mieli w ogóle szansę powrócić do kontaktu ze światem. Z drugiej
jednak strony trzeba oczywiście być bardzo ostrożnym, aby nie rozbudzać w rodzinach
pacjentów przesadnych nadziei i nie pogłębiać jeszcze bardziej ich dramatu. W każdym
razie jest to bardzo pozytywny przypadek, który otwiera nas na niemożliwe i przypomina
nam o naszej odpowiedzialności w debacie społecznej”.