Benedykt XVI trafił nareszcie na pierwsze strony czeskich gazet. W doniesieniach prasowych
dominują jednak kwestie czysto organizacyjne i transportowe, czyli co zrobić, by Papieża
spotkać, albo właśnie go uniknąć. Kościół tymczasem stara się uwydatnić duszpasterski
aspekt wizyty.
W ostatniej przed przybyciem Papieża konferencji prasowej bp
Václav Malý przypomniał postać św. Wacława, bo Benedykt XVI przybywa właśnie na jego
uroczystość, które w Czechach jest też świętem państwowym. Kościół stara się uczynić
Wacława „ikoną” tej podróży. Św. Wacław, jeden z pierwszych czeskich władców, niemal
mityczny ojciec czeskiej państwowości, a zarazem człowiek doskonale jak na swoje czasy
wykształcony i głęboko, szczerze wierzący. Niczym nasza św. Jadwiga, tylko że niemal
500 lat wcześniej. Wzór chrześcijańskiego władcy może być wzorem i dzisiaj, 20 lat
po odzyskaniu przez Czechów wolności – uważa bp Malý. W czasie trzydniowej wizyty
Benedykt XVI będzie się modlił przy grobie świętego w praskiej katedrze, a także w
miejscu jego męczeńskiej śmierci w Starym Bolesławcu.
Tyle Kościół. Natomiast
dla większości czeskiego społeczeństwa wizyta Benedykta XVI jest wydarzeniem raczej
egzotycznym, postrzeganym przez pryzmat stereotypów na temat Kościoła. „Ludzie wierzący
– mówi publicysta Ondřej Klípa – to jest bardzo egzotyczna grupa, która z jednej strony
musi zachowywać pewne standardy moralne, tego się od niej oczekuje, ale z drugiej
strony ta sama grupa jest postrzegana jako coś absolutnie anachronicznego. Wzbudzają
ciekawość, ale są postrzegani jako dziwactwo. To znaczy podejście do Kościoła jest
pełne stereotypów. Ich obraz jest zupełnie inny od tego, jak Kościół wygląda. I gdyby
Kościół funkcjonował tak, jak oni myślą, to ja bym w takim Kościele nie chciał być”.
Papieża
czeka zatem w Czechach bardzo trudne zadanie. Już jutro będzie musiał pokazać, że
wcale nie jest tym, za kogo Czesi go uważają.