W Rzymie zmarł 21 września emerytowany sekretarz Kongregacji dla Kościołów Wschodnich,
abp Mirosław Stefan Marusyn. Miał 85 lat. Pochodził ze wsi Kniaże koło Złoczowa na
Lwowszczyźnie. Studia filozoficzno-teologiczne rozpoczął w czasie drugiej wojny światowej
we Lwowie. Kontynuował je później w Papieskim Instytucie Wschodnim w Rzymie. Po święceniach
pracował duszpastersko wśród ukraińskich grekokatolików mieszkających na Zachodzie,
zostając w 1974 r. ich wizytatorem apostolskim w randze biskupa. W latach 1977-1982
był wiceprzewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Rewizji Wschodniego Prawa Kanonicznego.
Jan Paweł II mianował bp. Marusyna sekretarzem Kongregacji dla Kościołów Wschodnich,
wynosząc go do godności arcybiskupiej. Funkcję tę ukraiński hierarcha pełnił do 2001
r., kiedy przeszedł na emeryturę. Ostatnie lata spędził w Papieskim Kolegium Ukraińskim
w Rzymie.
Abp. Marusyna dobrze wspominają Polacy jako zwolennika polsko-ukraińskiego
zbliżenia. „Abp Marusyn był pierwszą osobą, którą spotkałem w Kongregacji dla Kościołów
Wschodnich, gdy w 1992 r. rozpoczynałem tam pracę – powiedział Radiu Watykańskiemu
bp Krzysztof Nitkiewicz. – On, można powiedzieć, przyjmował mnie 17 lat temu do pracy
i on wprowadził w rytm różnych biurowych obowiązków, a jednocześnie troszczył się
bardzo o sprawy czysto ludzkie: mieszkanie, zdrowie, relacje. Nawet relacje towarzyskie.
Zawsze zapraszał do siebie. Kiedy przychodziło Boże Narodzenie, według kalendarza
juliańskiego 7 stycznia, wtedy do jego apartamentu przychodzili polscy księża pracujący
w Watykanie. Potrawy były ukraińskie, a na koniec tego uroczystego obiadu arcybiskup
wysyłał zawsze Ojcu Świętemu potężny garnek kutii, którą jak wiadomo na wschodzie
podaje się na wieczerzę wigilijną.
Miał w sercu zawsze sprawy Kościoła obrządku
wschodniego na Ukrainie. Jak wiadomo, aż do upadku Związku Radzieckiego, ten Kościół
działał w podziemiu. Wielu biskupów zmarło na Syberii, księża byli więzieni. On tutaj
z Rzymu próbował pomagać temu Kościołowi, wspierać go. Jeśli chodzi o Cerkiew greckokatolicką
w Polsce, to trzeba przypomnieć dwie bardzo ważne wizyty, jakie złożył w naszej ojczyźnie
jeszcze za czasów komunizmu razem z obecnym abp. Sławojem Leszkiem Głódziem, wówczas
prałatem pracującym w dykasterii Kościołów Wschodnich. Spotkali wtedy tę wspólnotę
greckokatolicką w Polsce, jeszcze nie w pełni legalnie działającą. Ona zależała od
ks. Prymasa, który opiekował się nią. Właśnie to pierwsze spotkanie, jak myślę, miało
wielkie znaczenie, jeśli chodzi o jej późniejszy rozwój.
Część rodziny abp.
Marusyna żyła w Polsce. Jednak ojciec i matka pozostali na Ukrainie i z tego powodu,
że syn był sekretarzem kongregacji, zajmował bardzo odpowiedzialne stanowisko w Watykanie,
wiele ucierpieli. Pamiętam, jak opowiadał abp Marusyn, że kiedy umarł jego ojciec,
nie mógł pojechać na Ukrainę na pogrzeb, nie dostał wizy. Zresztą byłoby to bardzo
niebezpieczne w jego sytuacji. Tak zatem ustalono czas pogrzebu, że gdy trumna już
miała być złożona do grobu, on wtedy odprawiał tutaj w Rzymie Mszę św. transmitowaną
przez Radio Watykańskie, i drogą radiową wygłosił na pogrzebie kazanie na odległość
ponad 2000 km. On, syn, na pogrzebie swojego ojca wygłasza kazanie. To w jakiś sposób
obrazuje stan jego ducha, te wewnętrzne cierpienia, którymi wspierał swój Kościół,
tak bardzo umęczony, tak bardzo zasłużony. Kościół, który dzisiaj cieszy się pełną
wolnością. Kościół, który rozwija się wspaniale. Jest to największy spośród katolickich
Kościołów wschodnich” – przypomniał biskup sandomierski.
Pogrzeb abp. Mirosława
Marusyna odbędzie się 24 września w Rzymie. Uroczystościom będzie przewodniczył jego
obecny następca na stanowisku sekretarza Kongregacji dla Kościołów Wschodnich, którym
jest słowacki grekokatolik, abp Cyril Vasil’ SJ.