„Kościół w Czechach zrobił bardzo wiele na rzecz czesko-niemieckiego pojednania. Problem
w tym, że politycy nie poszli za naszym przykładem” – powiedział kard. Miloslav Vlk
w wywiadzie dla niemieckiego pisma Passauer Neue Presse. W ramach przygotowań do podróży
Benedykta XVI, która rozpocznie się już za tydzień, w Czechach niespodziewanie przypomniano
sobie, że Papież jest Niemcem.
Całe zamieszanie wynika stąd, że Czesi nie bardzo
wiedzą, jak do tej podróży podejść. Dziennikarze nie wiedzą, co pisać. A temat niełatwych
relacji z sąsiadem jest czytelny dla wszystkich. Papież jednak, jak się wydaje, nie
zamierza podejmować tej kwestii. Tak przynajmniej tu nad Wełtawą jest interpretowany
wybór języka, w którym będzie wygłaszał swe przemówienia. Choć wielu Czechów całkiem
dobrze radzi sobie z językiem niemieckim, Benedykt XVI będzie mówił po włosku i angielsku.
Zdaniem
ks. Stanisława Góry, proboszcza z Pragi, to bardzo trafny wybór, dlatego że język
niemiecki jest źle przyjmowany przez Czechów. „Jest to wielki gest ze strony Ojca
Świętego, gest przyjaźni – uważa duchowny. – Widać, że Papież rozumie, co ci ludzie
cały czas gdzieś tam w swoim sercu mają. Tu chodzi o Sudety, o bardzo bolesny problem
powojennego odejścia czy odsunięcia sudeckich Niemców z tych terenów. To są sprawy
bardzo skomplikowane i dlatego cieszę się, że Ojciec Święty tak to zaproponował” –
dodał ks. Góra.
Kard. Vlk inaczej interpretuje decyzję Papieża. Jak powiedział
niemieckim dziennikarzom, język włoski lepiej nadaje się do liturgii, natomiast angielski
jest bardziej zrozumiały dla młodzieży. Tym niemniej również prymas Czech nie przypuszcza,
by Papież zajmował się roszczeniami wypędzonych. Miejmy nadzieję, że problem niemiecki
ucichnie w czas i nie zdominuje medialnych komentarzy o podróży.