Wielu szanownym słuchaczom byłoby pewnie trudno odpowiedzieć
na pytanie dotyczące położenia miejscowości o nazwie Kolosy. Nic dziwnego, bo właściwie
słyszymy o niej i jej dawnych mieszkańcach jedynie wtedy, gdy liturgia proponuje nam
jakiś fragment Listu św. Pawła Apostoła skierowanego właśnie do Kolosan.
W
starożytności Kolosy, leżące w południowo zachodniej części Azji Mniejszej, dzisiaj
na terenie Turcji, były ważnym ośrodkiem handlowym, nazwanym przez Herodota „dużym
miastem we Frygii”. Jego mieszkańcy zajmowali się farbiarstwem i wyrobem produktów
z wełny. Szeroko znana był zwłaszcza jej ciemnoczerwona odmiana, zwana colossinum.
Pod koniec I w. leżące w tym samym regionie Laodycea i Hierapolis nabrały większego
znaczenia niż Kolosy, których upadek przyspieszyło silne trzęsienie ziemi w 60 lub
61 r.
To do chrześcijan koloskich skierował jeden ze swoich Listów apostoł
Paweł, przebywający w więzieniu rzymskim. Kościół w Kolosach zawdzięczał swój początek
niejakiemu Epafrasowi, który działał tam – być może – jako delegat Pawła i wychowywał
neofitów w wielkiej czci dla Apostoła. Młodej wspólnocie, mimo gorliwości wieli jej
członków, zagrażały poważne niebezpieczeństwa. Jedni zaczęli wracać do praktyk Starego
Testamentu, inni zajmować się zbytnio spekulacjami związanymi z filozofią grecką,
jeszcze inni szerzyli niezdrowe, zbyt rygorystyczne praktyki ascetyczne.
Niewykluczone,
że to właśnie Epafras, zaniepokojony tym stanem rzeczy, poinformował Pawła o trudnościach
wspólnoty Kolosan i odwołał się do jego autorytetu. Wieści wywołały w uwięzionym w
Rzymie Apostole głęboki niepokój. Nie mając innej możliwości działania, postanowił
napisać stosowny List.
Na początku Apostoł – jak to ma w zwyczaju – dziękuje
adresatom za świadectwo ich wiary: „Dzięki czynimy Bogu, Ojcu Pana naszego Jezusa
Chrystusa, zawsze, ilekroć modlimy się za was – odkąd usłyszeliśmy o waszej wierze
w Chrystusie Jezusie i o waszej miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych – z
powodu nadziei [nagrody] odłożonej dla was w niebie” (Kol 1,3-5).
W części
dogmatycznej Listu św. Paweł przedstawia pierwszeństwo Chrystusa w porządku naturalnego
stworzenia i w porządku nadprzyrodzonego odrodzenia, którym jest Odkupienie. „W Nim
zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne
i niewidzialne, czy to Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko
przez Niego i dla Niego zostało stworzone” (Kol 1,16).
Z kolei w części parenetycznej
Apostoł Narodów przedstawia pewne ogólne zasady życia chrześcijańskiego. „Zadajcie
więc – pisze – śmierć temu, co przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności,
złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z ich powodu nadchodzi gniew
Boży na synów buntu. I wyście niegdyś tak postępowali, kiedyście tym żyli. A teraz
i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę
[wychodzącą] z ust waszych. Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego
człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu
poznaniu [Boga], na obraz Tego, który go stworzył” (Kol 3,5-10).
Przypominaliśmy
sobie te i inne teksty pawłowe, gdy kilka lat temu udawaliśmy się jako uczestnicy
Sympozjum o św. Pawle, by zobaczyć co oparło się próbie czasu w Kolosach. Od Efezu
trzeba było pokonać ok. 175 km. W czasie jazdy znamienici profesorowie i specjaliści
od archeologii, Pisma Świętego i patrologii omawiali różne zagadnienia związane z
samą miejscowością, z początkami chrześcijaństwa w Kolosach, wreszcie z Listem pawłowym.
W miarę słuchania solidnie przygotowanych wypowiedzi, wzrastało nasze zainteresowanie.
Tymczasem droga stawała się coraz węższa, a położony na niej asfalt pozostawiał
wiele do życzenia. Ominęliśmy jakąś wioskę, wokół której rosły łany bujnego zboża.
Autobus zatrzymał się trochę niespodziewanie i główny przewodnik oświadczył - ku naszemu
zdziwieniu - że jesteśmy w Kolosach. Następnie zaczął wyjaśniać, że ze starożytnego
miasta, o którym pisali m. in. Herodot, Strabon i Pliniusz, pozostało doprawdy niewiele.
Bo Kolosy w późniejszym okresie rzymskim popadły w zapomnienie – z tej epoki znaleziono
tylko kilka monet – a w epoce bizantyjskiej posłużyły jako kamieniołom. Miejsce zidentyfikowano
w 1835 r., ale dotąd nie zostało ono zbadane archeologicznie.
Trochę rozczarowani,
oglądaliśmy nieliczne i niewielkie resztki kolumn, trudnych do zidentyfikowania budowli
pokrytych ziemią i bujnie rosnącymi tutaj chwastami. Aż trudno było uwierzyć, że istniała
tu kiedyś tak dynamiczna gmina chrześcijańska, że zatroszczył się o nią sam apostoł
Paweł, że to dzięki niej – przynajmniej w jakiejś mierze – mamy ten List o Chrystusie,
który jest „Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych” (Kol 1,18). Chodziło o wspólnotę
młodą, której członkowie rozpoczynali dopiero nową drogę życia i napotykali na poważne
trudności. Św. Paweł nazwał je po imieniu, zachęcił do walki z nimi i przyjęcia określonego
stylu postępowania: „Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie, jak dla Pana, a nie dla
ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo [wiekuiste] jako zapłatę” (Kol
3,24).
Kolosy „przeminęły z wiatrem”, słowa pawłowe do dzisiaj zachowują swoją
wartość, a odczytane na ruinach tej miejscowości nabierają szczególnego znaczenia.
Wierni starożytnych Kolosan otrzymali już od Pana wiekuiste dziedzictwo jako zapłatę,
my jesteśmy ciągle w grodze. Pamiętam, że gdy odczytywaliśmy fragmenty Listu, przeszkadzał
nam wiatr, przenoszący z miejsca na miejsce wszechobecny tam pustynny piasek i pył.
Ale one też oddziaływały na nas w szczególny sposób. „Pył wobec wszechmocy – pisał
Marek Antoni Wasilewski – toż to bardzo wiele, / Pył, który Ty kochasz, nad którym
się chylisz, / By się ten drobiazg nie minął z przeogromnym celem, / by nie przeoczył
szansy danej w życia chwili” (B. Walczak, Intencje serca. Antologia poezji religijnej,
Poznań 1985, s. 355).