2009-08-25 16:17:33

Śladami Apostoła Narodów (50)


W oczekiwaniu na proces

 

Znalazłszy się w Rzymie i oczekując na proces, apostoł Paweł przebywał w tzw. custodia militaris. Polegała ona na tym, że więzień wynajmował sobie mieszkanie, mógł w nim przyjmować odwiedzających go, ale nie wolno mu było w żaden sposób opuszczać domu. Dodatkowo prawe ramię miał zawsze przykute łańcuchem do lewego ramienia żołnierza, który go cały czas pilnował. Strażnik musiał baczyć, aby oskarżony mógł być przekazany sądowi na każde zawołanie. W razie zaniedbania obowiązku i ucieczki więźnia, pilnującego spotykała surowa kara. Paweł szybko się zorientował, że w takim kontekście będzie mógł spotykać się z chrześcijanami, ale postanowił najpierw możliwie szybko uregulować swoją sytuację wobec Żydów rzymskich.

„Po trzech dniach poprosił on do siebie najznakomitszych Żydów. A kiedy się zeszli, mówił do nich: „Nie uczyniłem, bracia, nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym, a jednak wydany zostałem jako więzień: z Jerozolimy w ręce Rzymian, którzy po rozpatrzeniu sprawy chcieli mnie wypuścić, dlatego że nie ma we mnie winy zasługującej na śmierć” (Dz 28,17-18).

Tak rozpoczął swoje pierwsze spotkanie z przedstawicielami wspólnoty żydowskiej, którzy oznajmili: „Nie otrzymaliśmy o tobie ani listów z Judei, ani też nikt z braci nie przybył i nie oznajmił, ani nie mówił o tobie nic złego. Chcemy jednak usłyszeć od ciebie, co myślisz, bo wiadomo nam o tym stronnictwie, że wszędzie spotyka się ze sprzeciwem” (Dz 28, 21-22).

W ustalonym dniu Żydzi przybyli do niego w większej liczbie, „a on przytaczał im świadectwa o królestwie Bożym; od rana aż do wieczora przekonywał ich o Jezusie na podstawie Prawa Mojżeszowego i Proroków. Jedni dali się przekonać do tego, co mówił, inni zaś nie wierzyli. Poróżnieni między sobą, zabierali się do odejścia. Wtedy Paweł powiedział jedynie te słowa: «Trafnie powiedział Duch Święty do ojców waszych przez proroka Izajasza»: Idź do tego ludu i powiedz: Usłyszycie dobrze, ale nie zrozumiecie, i dobrze będziecie patrzeć, a nie zobaczycie” (Dz 28,23-26).

Spotkanie, które miało na celu zjednanie Żydów rzymskich, zakończyło się dla Pawła niepowodzeniem. Opuścili oni dom Apostoła skłóceni, podzieleni i bez otwarcia się na głoszoną naukę. Ten boleśnie przeżył rozstanie, ale miał przynajmniej świadomość, że podjął próbę nawiązani kontaktów i że słowa o Chrystusie zostały jednak do nich skierowane.

Apostoł zaczął teraz spotykać się z chrześcijanami rzymskimi. Chętnie przychodzili oni na spotkania z tak znanym głosicielem zbawczej prawdy. Z racji na odwlekanie procesu stan taki mógł potrwać nawet dwa lata, to znaczy do r. 63.

Doprawdy chcielibyśmy wiedzieć coś więcej na temat tego etapu życia Apostoła. Niestety, nie mamy dokumentów, a św. Łukasz poświęca mu praktycznie kilka zdań, które kończą zresztą Dzieje Apostolskie. Pewności nie mamy nawet do miejsca, w którym stał dom zamieszkany przez Pawła. Według tradycji miał on znajdować się blisko Tybru, w dzielnicy zamieszkanej przez Żydów, tam gdzie dzisiaj znajduje się kościół San Paolo alla Regola.

Jeśli nadarzy się nam okazja, naprawdę warto tę świątynię odwiedzić, by pomodlić się za pośrednictwem Tego, który najprawdopodobniej w tym miejscu spędził dwa ważne lata swojego życia. W refleksji i w modlitwie pomogą nam z pewnością trzy freski Luigi Garzi, ukazujące nawrócenie Apostoła, jego działalność apostolską w Rzymie i męczeństwo. Jeśli będziemy zwiedzać kościół uważnie, dostrzeżemy też bez trudu piękną mozaikę, przedstawiającą Pawła z ręką związaną łańcuchem, który naucza pilnującego go żołnierza. Komentarz do sceny stanowią dwa cytaty biblijne: „Dla nadziei Izraela dźwigam te kajdany” (Dz 28,20), oraz: „Ale słowo Boże nie uległo spętaniu” (2 Tm 2,9).

Jakże trafnie te dwa zdania opisują sytuację Pawła uwięzionego w Rzymie. Mimo braku zewnętrznej wolności, o czym przypominają nam kajdany, pozostał Apostołem słowa, niestrudzenie głosił Dobrą Nowinę o Chrystusie, wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję do tego, by mówić o Zmartwychwstałym. Jego słowa miały niesłychaną moc, prowokowały słuchaczy do reakcji i do zajęcia konkretnego stanowiska, niepokoiły ich sumienia.

Każdego dnia wypowiadamy setki słów, wyrażamy opinie na temat różnych spraw i różnych osób. Nasze słowa mogą budować, pomagać innym odnajdywać pokój, ufność i nadzieję. Życie, radość, miłość i prawda są tajemniczo zawarte w naszych słowach.

Ale też mogą one ranić, niszczyć, wywoływać ból. Ile razy zamiast objawiać miłość życia, światło prawdy, głębię duchowej relacji, nasze słowa rodzą nienawiść, niezgodę, niepokój. Niekiedy wystarczy jedno słowo, któremu towarzyszy nieszczery uśmiech, ironia, jakiś gest, i niszczymy naszego bliźniego niemal w całym środowisku, w którym żyje i pracuje. W konsekwencji jednak działamy także przeciwko sobie, a w ubóstwie i nieszczerości słów objawia się płytkość naszego duchowego życia i spojrzenia na otaczający świat.

Nie, nie tak było w przypadku słów wypowiadanych przez apostoła Pawła. O, jak wiele możemy się nauczyć patrząc na tę mozaikę w kościele San Paolo alla Regola, na ten długi łańcuch zwisający z lewej jego ręki i na zasłuchanego żołnierza. Oto prawdziwy Apostoł, który mimo braku zewnętrznej wolności, kontynuuje swoją misję głosiciela słowa przynoszącego pokój, prawdę, wyzwolenie i ufność w odniesieniu do Boga.

Nie bójmy się i my tych wielkich słów w naszym codziennym życiu, bo wyrażają one rzeczywistości, które każdy z nas buduje albo niszczy przez wypowiadane słowa. Apostoł Paweł niech nam towarzyszy i niech nas wspiera, abyśmy stawali się w coraz pełniejszym wymiarze sługami słowa, które służy dobru, prawdzie i pięknu.

ks. Waldemar Turek








All the contents on this site are copyrighted ©.