2009-07-17 19:04:17

Kościół wyrwał mnie z gniazdka – rozmowa z biskupem nominatem Adamem Leszkiem Musiałkiem SCJ


Ojciec Święty 17 lipca mianował ks. Adama Leszka Musiałka, sercanina, biskupem południowoafrykańskiej diecezji De Aar.

- Po 22 latach pracy w RPA przychodzi przymierzać się do sakry biskupiej. Jakie to doświadczenie?

A. L. Musiałek SCJ: Mieszane uczucia, w ogóle nie spodziewałem się tego. Wiele razy tam ktoś mi napominał, ale nie brałem tego na serio. A w tej chwili to jest pewnego rodzaju szok i trzeba po prostu jakoś przetrawić to wszystko. Bo w tej chwili nie przymierzałem się. Jestem od roku na dużej parafii Pietermaritzburg – to jest duże miasto w południowo-wschodniej części RPA – i zaczynam ustalać pracę duszpasterską. Myślałem, że tu dotrzymam do emerytury, a okazuje się, że inna jest wola Kościoła.

- Jaki jest ten Kościół na miejscu?

A. L. Musiałek SCJ: Jest to wciąż Kościół misyjny – właśnie w tej chwili rozmawiałem z nuncjuszem apostolskim na temat tego Kościoła – mimo iż kraj ekonomicznie jest bardzo rozwinięty. Problemy Kościoła są dość poważne ze względu na to, że bez przerwy zmagamy się z brakiem powołań i kadry naukowej, wykładowców. Zmagamy się po prostu ze sprawami, które występują na misjach. Przede wszystkim powołania, oczywiście kapłańskie. Jest to nadal największy problem w Południowej Afryce.

- Przez pierwsze 10 lat po wstąpieniu do zgromadzenia był ksiądz w Polsce. Dlaczego więc wybór padł na Afrykę?

A. L. Musiałek SCJ: To zawsze było moje zainteresowanie. Interesowałem się Afryką, właściwie Zairem, obecnym Kongo. Pisałem w podaniu, że zawsze chciałem pracować w Kongu, jednak potrzeby w zgromadzeniu były inne. Tutaj brak księży, brak powołań i prowincja polska prosiła, abym raczej zrezygnował z Konga i zgodził się na Południową Afrykę. Tak się znalazłem tutaj.

- Jakie jest dotychczasowe doświadczenie pracy misyjnej?

A. L. Musiałek SCJ: Na samym początku przez ponad siedem lat pracowałem w diecezji De Aar, do której zostałem teraz powołany. Później byłem prowincjałem, bo powstała Prowincja Południowej Afryki. Byłem pierwszym prowincjałem przez dwie kadencje. Następnie pracowałem w scholastykacie, jako rektor seminarium i wychowawca. Następnie po skończonej kadencji w seminarium wziąłem sobie w pewnym sensie „rok sabatyczny” i podjąłem pracę naukową, którą kontynuuję do tej pory. Rok temu zostałem zamianowany proboszczem w dużej parafii, obejmującej Pietermaritzburg, gdzie jest właściwie tyle samo wiernych, co w diecezji, do której teraz idę. W międzyczasie pisałem pracę. Rozmawiając z nuncjuszem, z pewnym zakłopotaniem powiedziałem, że nie wiem, co ważniejsze. On mi odpowiedział, że i jedno, i drugie: zająć się diecezją i kontynuować pracę.

- To są doświadczenia pracy misyjnej. Ale po tej rozmowie z nuncjuszem i po Mszy, na której w południe ogłoszona została nominacja Księdza Biskupa, możemy zapytać, czy wiadomo już, kiedy ewentualnie można się spodziewać święceń?

A. L. Musiałek SCJ: Jeszcze nie. Właśnie za chwilę będziemy rozmawiać na temat szczegółów święceń i wszystkich innych spraw, bo dopiero po raz pierwszy spotkałem się z nuncjuszem twarzą w twarz, więc to wszystko jest jeszcze za świeże. To jest po prostu „tak, jakby piorun trzepnął” – przepraszam za zwrot. Jestem po prostu do tego jeszcze nie przygotowany i jakoś to do mnie nie dotarło, że nominacja nastąpiła.

- Rozumiem w związku z powyższym, że nie miał Ksiądz czasu nawet pomyśleć, jakie będzie hasło biskupie...

A. L. Musiałek SCJ: O tym pomyślałem od razu: „Ecce venio”. To jest taka nasza sercańska dewiza: „Oto idę, Panie, by pełnić Twoją wolę”. Właśnie teraz w ciągu tygodnia mamy czytania o Mojżeszu i porównuję moją sytuację do wyjścia z Egiptu do ziemi obiecanej. W parafii, w której zacząłem zakorzeniać się i pracować, po roku poznałem ludzi i właściwie uwiłem sobie gniazdko, jakby można było powiedzieć tak po ludzku. Jednak Kościół wyrwał mnie z tego gniazdka i mówi, żeby coś innego robić. Żeby iść do ziemi obiecanej i tam pracować. Jest to ziemia właściwie taka jak ta, do której poszedł Mojżesz. To jest półpustynia, właściwie step przechodzący w półpustynię. Więcej owiec jak wiernych i praca trudna ze względu na środowisko, brak ludności. Przede wszystkim wspólnoty są małe. To są wspólnoty parafialne, z których największa będzie miała do 300 osób.

- Czy w dniu, w którym przedstawiamy nowego polskiego biskupa Kościołowi w Polsce, mógłby Ksiądz Biskup coś o sobie powiedzieć? Kim jest nowy biskup, Polak w Afryce Południowej? Co Ksiądz Biskup lubi?

A. L. Musiałek SCJ: Wiele rzeczy lubię i mam wiele hobby, ale jednym z takich większych zainteresowań jest właśnie dialog międzyreligijny. Zawsze mnie to pociągało. Wyjść do drugiego człowieka. Poznać poglądy innych ludzi – przede wszystkim słuchać, starać się zgłębiać i zbierać doświadczenia ludzi inaczej myślących.

- A te hobby, o których Ksiądz Biskup nominat wspomniał?

A. L. Musiałek SCJ: Moje hobby w chwilach najbardziej stresujących i nerwowych to ogród. Uwielbiam kwiaty i to jest trochę taki odskok do natury i kiedy ma się do czynienia z wieloma sprawami ludzkimi, to kwiaty potrafią zachować milczenie, dlatego można dużo im powiedzieć.

Rozm. ks. J. Polak SJ/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.