Kościół wyrwał mnie z gniazdka – rozmowa z biskupem nominatem Adamem Leszkiem Musiałkiem
SCJ
Ojciec Święty 17 lipca mianował ks. Adama Leszka Musiałka, sercanina, biskupem południowoafrykańskiej
diecezji De Aar.
- Po 22 latach pracy w RPA przychodzi przymierzać
się do sakry biskupiej. Jakie to doświadczenie?
A. L.
Musiałek SCJ: Mieszane uczucia, w ogóle nie spodziewałem się tego.
Wiele razy tam ktoś mi napominał, ale nie brałem tego na serio. A w tej chwili to
jest pewnego rodzaju szok i trzeba po prostu jakoś przetrawić to wszystko. Bo w tej
chwili nie przymierzałem się. Jestem od roku na dużej parafii Pietermaritzburg – to
jest duże miasto w południowo-wschodniej części RPA – i zaczynam ustalać pracę duszpasterską.
Myślałem, że tu dotrzymam do emerytury, a okazuje się, że inna jest wola Kościoła.
-
Jaki jest ten Kościół na miejscu?
A. L. Musiałek
SCJ: Jest to wciąż Kościół misyjny – właśnie w tej chwili rozmawiałem z nuncjuszem
apostolskim na temat tego Kościoła – mimo iż kraj ekonomicznie jest bardzo rozwinięty.
Problemy Kościoła są dość poważne ze względu na to, że bez przerwy zmagamy się z brakiem
powołań i kadry naukowej, wykładowców. Zmagamy się po prostu ze sprawami, które występują
na misjach. Przede wszystkim powołania, oczywiście kapłańskie. Jest to nadal największy
problem w Południowej Afryce.
- Przez pierwsze 10 lat po wstąpieniu
do zgromadzenia był ksiądz w Polsce. Dlaczego więc wybór padł na Afrykę?
A.
L. Musiałek SCJ: To zawsze było moje zainteresowanie. Interesowałem
się Afryką, właściwie Zairem, obecnym Kongo. Pisałem w podaniu, że zawsze chciałem
pracować w Kongu, jednak potrzeby w zgromadzeniu były inne. Tutaj brak księży, brak
powołań i prowincja polska prosiła, abym raczej zrezygnował z Konga i zgodził się
na Południową Afrykę. Tak się znalazłem tutaj.
- Jakie jest dotychczasowe
doświadczenie pracy misyjnej?
A. L. Musiałek SCJ:
Na samym początku przez ponad siedem lat pracowałem w diecezji De Aar, do której
zostałem teraz powołany. Później byłem prowincjałem, bo powstała Prowincja Południowej
Afryki. Byłem pierwszym prowincjałem przez dwie kadencje. Następnie pracowałem w scholastykacie,
jako rektor seminarium i wychowawca. Następnie po skończonej kadencji w seminarium
wziąłem sobie w pewnym sensie „rok sabatyczny” i podjąłem pracę naukową, którą kontynuuję
do tej pory. Rok temu zostałem zamianowany proboszczem w dużej parafii, obejmującej
Pietermaritzburg, gdzie jest właściwie tyle samo wiernych, co w diecezji, do której
teraz idę. W międzyczasie pisałem pracę. Rozmawiając z nuncjuszem, z pewnym zakłopotaniem
powiedziałem, że nie wiem, co ważniejsze. On mi odpowiedział, że i jedno, i drugie:
zająć się diecezją i kontynuować pracę.
- To są doświadczenia pracy
misyjnej. Ale po tej rozmowie z nuncjuszem i po Mszy, na której w południe
ogłoszona została nominacja Księdza Biskupa, możemy zapytać, czy wiadomo
już, kiedy ewentualnie można się spodziewać święceń?
A.
L. Musiałek SCJ: Jeszcze nie. Właśnie za chwilę będziemy rozmawiać
na temat szczegółów święceń i wszystkich innych spraw, bo dopiero po raz pierwszy
spotkałem się z nuncjuszem twarzą w twarz, więc to wszystko jest jeszcze za świeże.
To jest po prostu „tak, jakby piorun trzepnął” – przepraszam za zwrot. Jestem po prostu
do tego jeszcze nie przygotowany i jakoś to do mnie nie dotarło, że nominacja nastąpiła.
-
Rozumiem w związku z powyższym, że nie miał Ksiądz czasu nawet
pomyśleć, jakie będzie hasło biskupie...
A. L. Musiałek
SCJ: O tym pomyślałem od razu: „Ecce venio”. To jest taka nasza sercańska dewiza:
„Oto idę, Panie, by pełnić Twoją wolę”. Właśnie teraz w ciągu tygodnia mamy czytania
o Mojżeszu i porównuję moją sytuację do wyjścia z Egiptu do ziemi obiecanej. W parafii,
w której zacząłem zakorzeniać się i pracować, po roku poznałem ludzi i właściwie uwiłem
sobie gniazdko, jakby można było powiedzieć tak po ludzku. Jednak Kościół wyrwał mnie
z tego gniazdka i mówi, żeby coś innego robić. Żeby iść do ziemi obiecanej i tam pracować.
Jest to ziemia właściwie taka jak ta, do której poszedł Mojżesz. To jest półpustynia,
właściwie step przechodzący w półpustynię. Więcej owiec jak wiernych i praca trudna
ze względu na środowisko, brak ludności. Przede wszystkim wspólnoty są małe. To są
wspólnoty parafialne, z których największa będzie miała do 300 osób.
- Czy
w dniu, w którym przedstawiamy nowego polskiego biskupa Kościołowi w Polsce,
mógłby Ksiądz Biskup coś o sobie powiedzieć? Kim jest nowy biskup,
Polak w Afryce Południowej? Co Ksiądz Biskup lubi?
A.
L. Musiałek SCJ: Wiele rzeczy lubię i mam wiele hobby, ale jednym
z takich większych zainteresowań jest właśnie dialog międzyreligijny. Zawsze mnie
to pociągało. Wyjść do drugiego człowieka. Poznać poglądy innych ludzi – przede wszystkim
słuchać, starać się zgłębiać i zbierać doświadczenia ludzi inaczej myślących.
-
A te hobby, o których Ksiądz Biskup nominat wspomniał?
A.
L. Musiałek SCJ: Mojehobby w chwilach najbardziej stresujących
i nerwowych to ogród. Uwielbiam kwiaty i to jest trochę taki odskok do natury i kiedy
ma się do czynienia z wieloma sprawami ludzkimi, to kwiaty potrafią zachować milczenie,
dlatego można dużo im powiedzieć.