Polska młodzież może być tu sobą – wywiad z ks. Stanisławem Budynem, rektorem Polskiej
Misji Katolickiej w Niemczech
W Concordii nikt się z nich nie śmieje, kiedy modlą się pod krzyżem, czy idą do spowiedzi.
Tutaj mogą rozwijać wartości, które pielęgnują polskie rodziny. Nie czują się wyobcowani
– mówi ks. Budyn.
- Czym jest ten ośrodek Concordia na mapie Kościoła
niemieckiego?
Ks. S. Budyn: Jest to przede wszystkim ośrodek polski
i polonijny, który służy Polakom. Niemniej jednak gromadzą się tu również ludzie z
okolicy, z miasta Herdorf i pobliskich wiosek. Jednoczy zatem i przyczynia się do
polsko-niemieckiego porozumienia. Nade wszystko jednak służy celom Polskiej Misji
Katolickiej i Polakom. Nie tylko w charakterze religijnym, jak organizacja oaz, rekolekcji,
kult Miłosierdzia Bożego, konferencje i szkolenia dla księży i świeckich, ale również
dla celów narodowych, jak na przykład szkolenie nauczycieli języka polskiego ze szkółek
przyparafialnych na terenie polskich misji katolickich, warsztaty artystyczne, spotkania
polskich pisarzy. Odbywają się tu również mistrzostwa szachowe o znaczeniu europejskim.
Biorą w nich bowiem udział przedstawiciele ośmiu krajów. Są też grupy sportowe, spotkania
młodzieży o różnych profilach; nie tylko o charakterze czysto religijnym, ale również
patriotycznym i społecznym.
- Co dają, co wnoszą takie spotkania
jak VII Młodzieżowe Spotkanie Polonijne?
Ks. S. Budyn: Przede
wszystkim żywotność. Ponadto łączą nas wszystkich, bo przyjeżdżają tu autobusami ludzie
z północy i z południa, po 500, 600 km. A więc spotkania te łączą polskie misje katolickie,
a przede wszystkim młodzież. Dzięki nim młodzi Polacy nie czują się wyobcowani w społeczeństwie
niemieckim. Są tu razem w duchu religijnym i polskim. Nie wstydzą się modlić, śpiewać.
Mogą być sobą. Nikt się z nich nie śmieje, jeśli staną przy krzyżu, pójdą do spowiedzi,
co niestety bardzo często zdarza się w szkołach, w środowisku niemieckim. Mogą tu
rozwinąć wartości religijne pielęgnowane w polskich rodzinach, na czym bardzo zależy
ich rodzicom. Rodzice bardzo popierają te spotkania, ale również sama młodzież się
garnie, chętnie w nich uczestniczy. To jest nasz wielki sukces.
- Ośrodek
ten w sierpniu będzie świętował 10-lecie istnienia, dziś świętuje
nadanie imienia Jana Pawła II. Co to dla księdza rektora osobiście znaczy?
Ks.
S. Budyn: Nadanie temu ośrodkowi imienia Jana Pawła II i poświęcenie jego pomnika
to rzeczywiście preludium do obchodów 10-lecia. Ale dla nas jest to pokonanie pewnej
bariery wstępnej, co wcale nie było łatwe. Ten ośrodek, nabyty przez mojego poprzednika,
ks. prał. Franciszka Mrowca, rozwijał się i rozwija z trudem. Niełatwo było się przebić
przez gąszcz niemieckich przepisów. Udało się nam spłacić ten ośrodek. Prawnie należy
on do Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w
Niemczech. Jednakże moralnie należy do Polskiej Misji Katolickiej, ponieważ spłaciły
go polskie misje, polskie parafie przy współudziale Wspólnoty Polskiej.
-
Jak Niemcy patrzą na to, co wy tutaj robicie?
Ks. S. Budyn:
Początkowo patrzyli bardzo podejrzliwie. Zarówno władze kościelne, jak i polityczne.
Dzisiaj są dla nas bardzo życzliwi, zwłaszcza władze lokalne, łącznie z burmistrzem.
Przyjeżdżają tutaj, patrzą, chcą pomagać w niektórych rzeczach. Są bardzo otwarci
również dla naszych sióstr, bardzo je cenią. Zarówno siostry, jak i tutejsi pracownicy
wrośli w to społeczeństwo. Bardzo nam zależy, żeby pojednanie nie było obciążone historycznymi
rozliczeniami. Chodzi o to, byśmy nie zapominając o przeszłości, patrzyli w przyszłość,
budowali przyszłość w znaczeniu pozytywnym, chrześcijańskim, opartym na wartościach,
wzajemnej miłości, przebaczeniu, zgodnie z tym, co 40 lat temu powiedzieli polscy
biskupi.
- Najpiękniejsze słowa, które ksiądz rektor usłyszał od
młodzieży wyjeżdżającej z Concordii?