Benedykt XVI w Koloseum: ten człowiek jest Synem Bożym – dokumentacja
Publikujemy papieskie rozważanie wygłoszone w Wielki Piątek w Koloseum, po nabożeństwie
Drogi Krzyżowej.
Drodzy bracia i siostry!
Na zakończenie dramatycznej
opowieści o Męce ewangelista Marek notuje: „Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc,
że w ten sposób oddał ducha, rzekł: «Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym»” (Mk
15,38). Musi zaskakiwać nas wyznanie wiary tego rzymskiego żołnierza, który brał udział
w kolejnych czynnościach ukrzyżowania. Gdy mroki nocy zaczynały ogarniać ten jedyny
w dziejach Piątek, gdy już ofiara Krzyża się dokonała, a świadkowie spieszyli się,
by zgodnie z tradycją świętować żydowską Paschę, tych kilka słów, które padły z ust
anonimowego dowódcy rzymskiego oddziału, brzmi bardzo znacząco w ciszy, jaka zapadła
po tej śmierci. Ów rzymski oficer, który towarzyszył egzekucji jednego z wielu skazanych
na karę główną, umiał uznać w tym ukrzyżowanym Człowieku Syna Bożego, który oddał
ducha w najbardziej poniżającym osamotnieniu. Jego haniebny koniec powinien oznaczać
definitywny triumf nienawiści i śmierci nad miłością i życiem. Ale tak się nie stało!
Na Golgocie widniał Krzyż, na którym zwisał umarły człowiek, jednak ten człowiek był
„Synem Bożym”, jak to wyznał setnik, „widząc, że w ten sposób oddał ducha” – precyzuje
ewangelista.
Wyznanie wiary tego żołnierza zostaje nam przypomniane za każdym
razem, gdy słyszymy opowiadanie o Męce Pańskiej według św. Marka. Tego wieczoru także
my, jak tamten człowiek, zatrzymujemy się, by spojrzeć na martwe oblicze Ukrzyżowanego,
na zakończenie tej tradycyjnej Drogi Krzyżowej, która, dzięki łączom radiowo-telewizyjnym,
zgromadziła wielu ludzi we wszystkich częściach świata. Przeżyliśmy na nowo tragiczne
wydarzenie Człowieka, jedynego w dziejach wszystkich czasów, który przemienił świat
nie zabijając innych, ale dając się zabić na krzyżu. Ten Człowiek, pozornie jeden
z nas, który umierając, przebacza swoim oprawcom, jest „Synem Bożym”, który – jak
przypomina apostoł Paweł – „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi..., uniżył samego siebie, stawszy
się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 7-8).
Bolesna
męka Pana Jezusa musi poruszyć nawet najtwardsze serca, albowiem stanowi szczyt objawienia
miłości Boga do każdego z nas. Zauważa św. Jan: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że
Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał
życie wieczne”. To z miłości do nas Chrystus umiera na krzyżu! W ciągu tysiącleci
rzesze ludzi fascynowały się tą tajemnicą i szły z Nim, czyniąc ze swej strony, jak
On i dzięki Jego pomocy, dar z własnego życia dla braci. Są to święci męczennicy,
z których wielu pozostaje nam nieznanych. Ileż osób, także w naszych czasach, w ciszy
swego codziennego życia, łączy swe cierpienia z męką Ukrzyżowanego i staje się apostołami
prawdziwej odnowy duchowej i społecznej! Kim byłby człowiek bez Chrystusa? Zauważa
św. Augustyn: „Byłbyś skazany na niemiłosierną wieczność, gdyby Bóg nie okazał ci
wiecznego miłosierdzia. Nie byłbyś przywrócony do życia, gdyby On nie poddał się dobrowolnie
prawu śmierci. Bez Jego pomocy byłbyś zagubiony i zginąłbyś, gdyby nie przyszedł (Kazanie
185,1). Czemu zatem nie przyjąć Go do naszego życia?
Zatrzymujemy się tego
wieczoru, by kontemplować jego zeszpecone oblicze: to oblicze Męża Boleści, który
wziął na siebie naszą śmiertelną trwogę. Jego oblicze odbija się w twarzy każdego
poniżonego i skrzywdzonego, chorego i cierpiącego, samotnego, porzuconego i pogardzanego.
Przelewając Swą krew, wykupił nas z niewoli śmierci, osuszył łzy naszej samotności,
wkroczył w każdy nasz trud i niepokój.
Bracia i Siostry, gdy na Golgocie wznosi
się Krzyż, spojrzenie naszej wiary kieruje się ku jutrzence nowego dnia i cieszą nas
już radość oraz blask Wielkanocy. „Jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem – pisze św.
Paweł – wierzymy, że z Nim również żyć będziemy”. Mając tę pewność, kroczmy naszą
drogą. Jutro, w Wielką Sobotę, będziemy czuwać, modląc się wraz z Maryją, Dziewicą
Bolesną, modląc się z wszystkimi pogrążonymi w bólu. Módlmy się zwłaszcza za wszystkich
cierpiących skutki trzęsienia ziemi w L’Aquili. Módlmy się, aby i im, pośród ciemnej
nocy, zabłysła gwiazda nadziei, światło Zmartwychwstałego Pana. Już teraz życzę wszystkim
wesołych Świąt Wielkanocnych w blasku Zmartwychwstałego Pana.