2009-04-08 16:40:24

Watykańscy strażacy w Abruzji


Trwa pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Abruzji. Dociera ona również z Watykanu. Już 6 kwietnia o świcie, wcześniej niż telegram z wyrazami solidarności do arcybiskupa stolicy regionu, Papież wysłał tam trzy samochody watykańskiej straży pożarnej z ekipą obeznaną ze speleologią. Zabrała ona ze sobą artykuły pierwszej potrzeby i wyspecjalizowany ekwipunek. Jak doszło do tej akcji, na ten temat rozmawialiśmy z szefem watykańskiej obrony cywilnej, komendantem Domenico Gianim.

D. Giani: Watykańska jednostka straży pożarnej od wielu lat współpracuje ze swymi włoskimi kolegami. Jest tak również dlatego, że większość naszych strażaków wywodzi się z włoskich jednostek. Zaraz po tym tragicznym trzęsieniu ziemi poinformowany został Ojciec Święty. Rozmawiałem z naszymi przełożonymi, bp. Boccardo, z kard. Lajolo. Odbyły się również konsultacje z sekretarzem stanu. Dla wszystkich było jasne, że naszym obowiązkiem jest udział w akcji ratunkowej. Jest to oczywiście udział symboliczny, bo przecież nasze środki są niepokaźne w stosunku do potrzeb i w porównaniu z tym, czym dysponuje państwo włoskie. Tym niemniej czuliśmy, że powinniśmy pomóc w tej chwili wielkiego cierpienia i niebezpieczeństwa.

- A konkretnie, jak wygląda pomoc Watykanu?

D. Giani: W tym momencie na miejscu pracuje jedna grupa złożona z 8 strażaków, którymi kieruje jednak specjalista wysokiej klasy, inżynier De Angelis. Bardzo dobrze zna się na takich akcjach i jego pomoc została wysoko oceniona przez włoską obronę cywilną. Bardzo pomocny okazał się również nowoczesny sprzęt, którym dysponujemy w Watykanie. Nasi strażacy znajdują się w Onna, miasteczku, które legło w gruzach. Współpracują w tej chwili z włoskimi strażakami i policjantami.

- Czym konkretnie się teraz zajmują?

D. Giani: Jak już wspomniałem, podlegają jednostkom włoskim, a konkretnie rzymskim. Wczoraj wynosili zwłoki. Dzisiaj sprawdzają stan poszczególnych budynków. Starają się uratować to, co pozostało z mienia mieszkańców. A poza tym pomagają tym, którzy ocaleli. I trzeba powiedzieć, że obecność strażaków z Watykanu jest znakiem otuchy, jest dobrze odbierana nie tylko przez ich włoskich kolegów, ale również przez tamtejszą ludność.

Po południu połączyliśmy się również z inżynierem Paolo De Angelis, który w Abruzji kieruje akcją watykańskich strażaków.

P. De Angelis: Aktualnie znajduję się w Onna, miasteczku, które zostało kompletnie zniszczone. Tylko w tym jednym miejscu wydobyto już 40 zwłok. Do nocy braliśmy udział w wyciąganiu ciał spod gruzów. Teraz natomiast oceniamy straty, sprawdzamy statykę tych budynków, które się nie zawaliły. Z tymi, którzy ocaleli wchodzimy na teren ich domostw, aby pomóc im wynieść to, co ocalało z ich mienia. Ludzie bardzo dobrze odbierają naszą obecność. Bo brakuje im siły ducha, a obecność strażaków z papieskim herbem jest znakiem solidarności Ojca Świętego. I to jest tu odbierane bardzo pozytywnie. My sami jesteśmy bardzo zadowoleni z tej akcji, wiele dla nas znaczy, zarówno po ludzku, jak i pod względem profesjonalnym.

Rozm. L. Collodi/ kb/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.