Kolumbijczycy są niewolnikami swej pamięci obciążonej przemocą. Ci, którzy dzisiaj
zadają przemoc, w przeszłości sami byli jej ofiarami bądź świadkami – twierdzi ks.
Leonel Narváez Gómez IMC, założyciel szkół przebaczenia i pojednania. Kiedy przed
ośmiu laty ten misjonarz Consolaty wrócił do Kolumbii, spotkał tam społeczeństwo głęboko
naznaczone nienawiścią i żądzą odwetu. Korzystając ze swych poprzednich doświadczeń
wyniesionych z misji w Afryce, postanowił założyć ruch skupiający zarówno byłych bojowników,
jak i ich ofiary. Spotykają się oni w kilkunastoosobowych grupach i dzielą się swymi
doświadczeniami, by odkryć w sobie źródło nienawiści bądź żądzy odwetu. W ten sposób
stopniowo dokonuje się w nich dzieło pojednania, uwieńczone tak zwanymi „paktami wzajemnego
zaufania”.
„To w sercu człowieka rozpoczyna się wojna, a zatem to również w
ludzkim sercu trzeba rozpocząć budowanie pokoju” – uważa założyciel szkół przebaczenia
i pojednania. Zaproponowana przez niego metoda przyjęła się nie tylko w Kolumbii,
ale również w 14 innych krajach, m.in. w Izraelu, RPA czy Chile. Nie ma ona jednak
nic z taniego psychologizowania, lecz jest na wskroś chrześcijańska. W chrześcijaństwie
bowiem – uważa ks. Narváez Gómez – przebaczenie to nie tylko przezwyciężenie urazu,
ale dar z siebie, stawanie się barankiem, który bierze na siebie grzechy bliźnich.