2009-03-25 10:04:54

Rzecznik francuskiego episkopatu o polemikach wokół Benedykta XVI


W europejskich mediach nie milkną polemiki dotyczące konferencji prasowej Benedykta XVI w drodze do Kamerunu. Papież wyraził wówczas przekonanie, że prezerwatywy nie rozwiążą problemu AIDS w Afryce, a tylko go zaostrzą. Modne stały się sondaże opinii publicznej przeprowadzane na ten temat przez media. Ich wyniki stają się okazją do kolejnych newsów o rzekomej nieakceptacji opinii publicznej dla Benedykta XVI i jego nauczania.

Debata dotycząca Ojca Świętego jest szczególnie żywa we Francji, datując się od zdjęcia ekskomuniki z biskupów lefebrystów. W tym kraju bowiem Bractwo św. Piusa X rozwija się najdynamiczniej. W kontekście tych kontrowersji w ubiegłą niedzielę przed paryską katedrą Notre Dame doszło nawet do starć między przeciwnikami i sympatykami Benedykta XVI. O tym, co dzieje się we Francji, mówi rzecznik prasowy tamtejszego episkopatu, ks. Bernard Podvin.

Ks. Bernard Podvin: Doszło tu do nagromadzenia wydarzeń, które na skutek ich interpretacji w mediach doprowadziły do wzburzenia opinii publicznej. Chcę tu podkreślić, że stało się tak na skutek błędnej interpretacji, którą nadano tym wydarzeniom. Pierwsze wydarzenie to zdjęcie ekskomuniki. Bardzo długo przewijało się w mediach zdanie: Papież przywrócił do Kościoła negacjonistę. To zdanie oczywiście nie odpowiada w pełni prawdzie, ale bardzo długo kształtowało opinię publiczną. Drugie wydarzenie: ekskomunika nieletniej dziewczynki w Brazylii, która dopuściła się aborcji. W tym wypadku sugeruje się, że za tą ekskomuniką stoi Papież. I łączy się te dwie sprawy: zdjęcie ekskomuniki z negacjonisty i nałożenie ekskomuniki na zgwałconą dziewczynkę. Trzecie wydarzenie: lapidarne zdanie Benedykta XVI na temat AIDS. Zdanie wyjęte z kontekstu, bez odniesienia do tego, co Papież chciał powiedzieć. W takiej postaci obiegło ono świat i redakcje. Odnosi się więc wrażenie, że Ojciec Święty jest przeciw życiu, więc obrzuca się go najróżniejszymi epitetami. W tym kontekście nie należy się dziwić, że opinia publiczna była naprawdę wzburzona. Przed nami wielkie zadanie komunikacji, wyjaśnienia. To już się dzieje i myślę, że z czasem wszystko się na pewno wyjaśni.

- Czy zabrakło zatem wyjaśnień, czy popełniono błędy w komunikacji? A może to media po prostu źle interpretowały te wydarzenia?

Ks. Bernard Podvin: Moim zdaniem we wszystkich tych sprawach Papież wystąpił z wielkim autorytetem. W pierwszej po to, by otworzyć dialog. Sam nie przestaje tego powtarzać. Jego list do biskupów w tej sprawie został bardzo dobrze przyjęty przez episkopat, przyniósł nam wielką ulgę. Jeśli natomiast chodzi o jego wypowiedź w samolocie, jasno wyraził niepokój, że propagowanie prezerwatywy zdejmie z człowieka odpowiedzialność. To wszystko można wyjaśnić, pod warunkiem, że ktoś to chce w ogóle zrozumieć. Ja sam rozmawiałem dziś o tym z młodymi i oni to zrozumieli. Problem w tym, że żyjemy dziś w kulturze, która jest przewrażliwiona na punkcie niektórych rzeczy. I jest rzeczą normalną, że te kwestie budzą zainteresowanie opinii publicznej. Podobnie zresztą jest normalne, że kwestia lefebrystów niepokoi katolików. W wyniku połączenia tych różnych elementów doszło do tej godnej pożałowania sytuacji. Czeka nas zatem wiele pracy, aby dobrze wszystko wyjaśnić, ukazać, czego Kościół naucza, i przywrócić mu prawdziwy obraz. Bo przecież Kościół jest czynny, jest blisko ludzi. A Papież skądinąd powiedział w Afryce wiele ważnych rzeczy. Szkoda, że medialny rozgłos nadano tylko temu jednemu zdaniu.

- Niedzielne dzienniki opublikowały wyniki sondażu, według którego 47 proc. katolików we Francji życzy sobie dymisji Benedykta XVI. Papież był w ubiegłym roku we Francji. Była to bardzo udana wizyta. Co stało się dzisiaj? Czy między Papieżem i Francuzami doszło do „rozwodu”?

Ks. Bernard Podvin: Słusznie przypomniała Pani bardzo udaną podróż, która wciąż jeszcze jest żywa w naszej pamięci. Pozwoliła ona Francuzom poznać w ogóle Benedykta XVI. Ponieważ Francuzi znali go w istocie bardzo słabo. Mieli tylko o nim pewne wyobrażenia. Teraz natomiast mamy do czynienia, jak już wspomniałem, ze zbiegiem wielu różnych okoliczności. Pamiętajmy, że każdy sondaż jest wyraźnie sytuowany w czasie. Jest więc normalne, że gdy badamy dość zmienną opinię publiczną, takie nagromadzenie wydarzeń i interpretacji ma wielkie znaczenie. Trzeba jednak przypomnieć bardzo podstawową rzecz: Papież nie jest politykiem, który, podejmując decyzje, musi się liczyć z reakcją opinii. Inny problem to fakt, jak Papież był prezentowany w samej wspólnocie wierzących. Dużo przesady było w posądzaniu Benedykta XVI o to, że zajmuje się wyłącznie lefebrystami. On sam to dementuje w swym liście do biskupów. A zatem to również my musimy pracować nad obrazem Papieża. Poza tym musimy się starać o lepszy kontakt z opinią publiczną, aby mogła ona lepiej poznać Kościół katolicki. Przywołała Pani pewne liczby. Ale są też inne liczby. Wśród katolików praktykujących 67 proc. badanych nie zgadza się z negatywną oceną Papieża, a wśród niepraktykujących 54 proc. A zatem, choć opinia publiczna we Francji jest wzburzona, nie przekroczyliśmy Rubikonu.

Rozm. Helene Destombes/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.