Ta wizyta się Angoli należała – rozmowa z ks. Andrzejem Fecko SVD
- Ważnym wydarzeniem angolskiego etapu pielgrzymki Benedykta XVI jest
spotkanie z organizacjami zaangażowanymi w promocję kobiet. Najbardziej widoczną i
najbardziej prężną organizacją jest na tym polu PROMAICA (Promoção
da Mulher na Igreja Católica). Czym się ona zajmuje?
A. Fecko
SVD: Organizacja ta zrzesza kobiety, i to niezależnie od tego, czy są ochrzczone,
czy nie. Zajmuje się promocją kobiety, zarówno w życiu chrześcijańskim, jak i społecznym.
W wielu społeczeństwach afrykańskich kobieta jest poniżana, uważana za osobę drugiej
kategorii. Dlatego właśnie ta organizacja ma na celu głównie podniesienie wartości
kobiety w domu i społeczeństwie, ale i w Kościele, we wspólnotach chrześcijańskich.
PROMAICA jest to organizacją bardzo prężną. Jej zadaniem jest promocja kobiet na różne
sposoby: m.in. poprzez alfabetyzację tych, które nie mają możliwości chodzenia do
szkoły, podniesienie ich świadomości społecznej, politycznej i religijnej. PROMAICA
prowadzi też konkretne kursy haftu i szycia, gotowania, opieki nad dziećmi. Uczy wszystkiego,
co kobieta powinna umieć i znać, żeby np. prowadzić dom.
- Obecność
organizacji jest też widoczna w Kościele, choć jak Ksiądz mówił, należą
do niej nie tylko osoby ochrzczone…
A. Fecko SVD: Wiele kobiet
poprzez tę organizację odkrywa Chrystusa i Kościół, a w konsekwencji przyjmuje chrzest.
Dochodzą do tego przez wspólną pracę, modlitwę, która w organizacji jest czymś normalnym,
oraz przez podejmowanie wspólnych zaangażowań. W grupie bowiem lepiej się pracuje
i łatwiej jest osiągnąć wspólny cel.
- Misjonarzy w Angoli wciąż
jest za mało, praktycznie cała działalność ewangelizacyjna i
misyjna Kościoła opiera się na świeckich. Czy wyobraża sobie Ksiądz
pracę tutaj bez nich?
A. Fecko SVD: Nie wyobrażam sobie,
jest to po prostu niemożliwe. Pracuję obecnie w parafii, gdzie jest 20 tys. chrześcijan.
Mam 10 wspólnot, z których trzy, przekładając na warunki polskie, mogłyby być niezależnymi
parafiami. Dlatego też całą pracę katechetyczną, działalność zbliżającą ludzi do Boga,
prowadzą świeccy katechiści. To jest praca, za którą nie dostają żadnego wynagrodzenia,
poświęcają swój wolny czas dla Kościoła i dla ludzi, z którymi żyją we wspólnocie.
-
Katechiści głosili też Ewangelię w czasie wojny. Zapisali w historii
Angoli przepiękną kartę, wielokrotnie kartę męczeństwa. Czy Ksiądz pracował z takimi
ludźmi?
A. Fecko SVD: Na misji na północy kraju, w N’Zeto,pracowałem
z katechistami, którzy cierpieli prześladowania, naprzód na skutek polityki kolonialnej,
później ze strony nowego rządu, który nie był pozytywnie nastawiony do Kościoła. Cierpieli
z tego powodu, że byli katechistami, że byli wierni Kościołowi, Ewangelii i nie dali
się w jakiś sposób przekabacić politycznie na jedną czy drugą stronę.
-
Najpierw była długa wojna o niepodległość, następnie
wojna domowa. Czy w społeczeństwie widać wciąż negatywne konsekwencje
tego, co się działo w sumie przez ponad 40 lat?
A. Fecko SVD:
Oczywiście. Największy problem Kościoła to jest problem mentalności. Są pokolenia
nieznające życia w pokoju. Urodzili się w czasie wojny, niektórzy zginęli, inni żyją
do tej pory. Głównie chodzi tu o moralność. Wojna nie uczy żadnej etyki, dlatego największym
problemem dla Kościoła w tej chwili jest zmiana myślenia ludzi.
- Na jakie
wyzwania codzienności się to przekłada?
A. Fecko SVD: Rośnie
przestępczość. Warto zaznaczyć, że Luanda jest trzecim miastem świata, jeśli chodzi
o przestępczość. Objawia się to przemocą w rodzinie, alkoholizmem, prostytucją, narkomanią.
-
Papież odwiedza tylko stolicę. Ludzie mówią, że to trochę dla nich
za mało, że Jan Paweł II jeździł więcej. Co wizyta Benedykta XVI może
dać?
A. Fecko SVD: Pielgrzymka Jana Pawła II była jego najdłuższą
podróżą afrykańską, trwała dziesięć dni, odwiedził wiele miast i spotkał się z rzeszami
wiernych. Ludzie to doskonale pamiętają. Dumni są teraz z tego, że przyjechał do nich
Benedykt XVI. Myślę, że ta wizyta się po prostu Angoli należała, jako że jest ona
najbardziej katolickim krajem Afryki subsaharyjskiej. Jest tu ponad 50 proc. katolików.
Ta wizyta może dać impuls do otrząśnięcia się ze skutków przemiany czasu wojny w czas
pokoju. Wszedł dziki kapitalizm, bardzo szerzy się materializm, także we wspólnotach
chrześcijańskich. Jest to też problem dla naszego Kościoła tutaj, gdzie ludzie wszystko
przeliczają na pieniądze.