2009-03-22 18:30:59

Msza w Luandzie – Kościół pamięci, modlitwy i bratniego wsparcia


Eucharystia z biskupami należącymi do Międzyregionalnego Spotkania Biskupów Południowej Afryki stanowi centralne wydarzenie przedostatniego dnia papieskiej pielgrzymki na Czarny Ląd. Liturgia sprawowana była na błoniach nad Oceanem Atlantyckim, gdzie było wyjątkowo gorąco, parno i duszno. Pierwsi pielgrzymi przybyli na to spotkanie już wczoraj wieczorem, pokonując pieszo nieraz setki kilometrów.

„Idę na tę Mszę św. dlatego, że nigdy nie widziałem Papieża z bliska – powiedział jeden z młodych uczestników liturgii. – Jest to dla mnie wielkie wydarzenie modlić się razem z Papieżem. Chcę być na tej Mszy, gdzie myślę, że otrzymamy od Papieża błogosławieństwo, które tak bardzo potrzebne jest narodowi angolskiemu”.

Powszechnie uważa się, że Angola przyjęła Ewangelię pięć wieków temu. Jednak w praktyce trzeba mówić o stopniowej ewangelizacji – podkreśla ks. Krzysztof Ziarnowski, werbista, a to – jak zaznacza – przekłada się także na wyzwania dnia dzisiejszego. „Okres pierwszej ewangelizacji nastąpił po przyjeździe Portugalczyków i przyjęciu chrztu przez króla w Kongu – przypomina polski misjonarz. – Wtedy nie było Angoli jako kraju, tylko poszczególne królestwa. Później nastąpił spadek intensywności ewangelizacji i dopiero później przyszła druga fala misjonarzy katolickich – to jest XVII w. Początki były bardzo dobre, przynajmniej w Kongu, bo król i cała świta zostali ochrzczeni. Sam król Afonso I został nawet katechistą: pierwszym katechistą w swoim królestwie. Z tego okresu pochodzi katedra z 1540 r. To był okres świetności królestwa Kongo, a pozostałe ziemie, które teraz należą do Angoli, były ewangelizowane znacznie później. A więc nie można mówić o 500 latach Kościoła. To była stopniowa ewangelizacja” – dodaje ks. Ziarnowski.

Mieszkańcy Angoli są dumni z tego, że odwiedza ich Papież. „Już sam fakt, że przyjeżdża następca Świętego Piotra, jest dla nas wyróżnieniem – mówi s. Róża Gąsior ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego. – W mediach podkreślano, że Angola jest jednym z pierwszych krajów afrykańskich, które odwiedza Ojciec Święty. Mówiło się, że jest to wyróżnienie, ponieważ w Angoli jest pokój, zmienia się sytuacja na lepsze i jest perspektywa, że nigdy więcej nie będzie tu wojny. Wciąż ważnym tematem jest pojednanie między ludźmi, bo jest dużo nienawiści – dodaje polska misjonarka. – Wciąż widać konsekwencje wojny, gdzie było dużo zabijania, nienawiści i to wciąż jeszcze tkwi w ludziach. Myślę, że pojednanie jest tu wciąż aktualne”.

„Już poprzednia wizyta Jana Pawła II wniosła wiele dobrego – mówi z kolei ks. Krzysztof Ziarnowski SVD. – Tak samo i teraz: ożywia się wiara, ludzie czują się docenieni. A i dla nas, misjonarzy, to też będzie potwierdzenie naszej pracy i to jest najważniejsze. Docenienie i dowartościowanie katolików, którzy tutaj żyją wśród różnych religii, choć są większością, jest ważne, a przyjazd Papieża może zdopinguje ich do jeszcze lepszego przeżywania Ewangelii”.

Chrześcijanie oczekują od Papieża umocnienia na płaszczyźnie wiary, ale także wskazania, jaką drogą mają pójść, gdy chodzi o społeczne, gospodarcze i polityczne zaangażowanie. „W Angoli Kościół jest aktywnie obecny w życiu kraju przez prowadzone dzieła charytatywne – mówi ks. Henryk Ślusarczyk SVD. – Kościół w dużych miastach zajmuje się tzw. dziećmi ulicy. Kiedyś były to sieroty czy „dzieci wojny”, których rodzice zginęli w czasie działań zbrojnych. Obecnie większość z nich to dzieci, których rodzice nie mają środków, żeby się nimi opiekować. Są też dzieci oskarżane o czary. Takie dziecko musi uciekać z domu, bo może zostać zabite. Często trafiają na ulice miast, zbiegając gdzieś z odległych wiosek, prześladowane za to, że ktoś oskarżył je o czary. Kościół zajmuje się tymi dziećmi. My, jako werbiści, mamy w Luandzie jeden z największych ośrodków dla „dzieci ulicy” w dzielnicy Palanca. Oprócz tego prowadzimy ośrodki zdrowia i szkoły różnych szczebli. Mamy też różne programy, jeśli chodzi o AIDS, o profilaktykę i edukację. W tej ostatniej dziedzinie coraz częściej skupiamy się na nauczaniu miejscowej historii, tradycji. Organizujemy nawet kursy w tutejszych językach”.

Misjonarze pomagają też ludziom w zdobyciu konkretnego wykształcenia czy w uprawie roli. Takie działania też przyczyniają się do – jak mówił po przylocie do Angoli Benedykt XVI – upowszechniania w Afryce pokojowej i solidarnej przyszłości, której wszyscy pragną i do której mają prawo.

Solidarność może się przekładać w konkretny sposób na przykład na nowy traktor, który ostatnio kupili księża werbiści. „Ten traktor, o ile się nie zepsuje, to na parę lat jest dużą pomocą – mówi ks. Krzysztof Ziarnowski SVD. – W tym projekcie jest też zakup młynka do manioku, który jest dużą pomocą dla kobiet. W praktyce polega to na tym, że my kupujemy młynek, szkolimy tego, kto będzie go obsługiwał, i otwieramy szkolenie dla innych chętnych. Jest na to duży popyt, bo wszystkie kobiety z okolicy już nie muszą tracić czasu i sił na codzienne bicie tego manioku, tylko przyjdą raz na tydzień i zmielą. Tak samo ten traktor, który będzie pracował dla zrzeszonych w spółdzielni”.

Beata Zajączkowska, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.