2009-03-20 17:15:25

Benedykt XVI w Angoli - społeczny i kościelny kontekst wizyty


Pielgrzymka – jak zaznacza ambasador Polski w Angoli Piotr Myśliwiec – widziana jest w perspektywie regionalnej. „Papież przyjeżdża nie tyle do Angoli, co do tej części południowej Afryki, albo jeszcze szerzej, do jednego z afrykańskich krajów portugalskojęzycznych – uważa polski dyplomata. – Tu Papież będzie miał spotkanie z wiernymi i duchowieństwem nie tylko z Angoli, ale również np. z Mozambiku, z Wyspy św. Tomasza, z Namibii, zapewne również z RPA, Zimbabwe, może nawet z Konga. A więc jest to wizyta regionalna i dlatego, jak tutaj tłumaczą, Papież będzie wyłącznie w stołecznej Luandzie, która będzie miejscem spotkania”.

Pielgrzymka Papieża przypada w przychylnym czasie dla Kościoła i państwa – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli, abp Giovanni Angelo Becciu. Dopiero bowiem siedem lat temu podpisano porozumienie pokojowe. „Ludzie kosztują już owoców tego wydarzenia, cieszą się z dobrodziejstwa pokoju – mówi watykański dyplomata. – Raduje się nimi również Kościół, gdyż ponownie otwarto wiele misji. Jesteśmy w fazie odbudowy. Można powiedzieć, że obecnie nastał czas sprzyjający, jakiego nigdy przedtem Kościół angolski nie zaznał. Wcześniej był to Kościół zarządzany z Portugalii. W okresie kolonializmu niełatwo było promować hierarchię lokalną. Później, wraz z niepodległością rozpoczął się okres nadziei. Była to jednak nadzieja krótkotrwała, gdyż niepodległość przyniosła Kościołowi gwałtowną burzę. Marksistowski rząd wszczął szeroko zakrojone prześladowania z konfiskatą dóbr włącznie. Kościół nie cieszył się swobodą kultu. Obecnie czas sprzyja. Od siedmiu lat można już mówić o Kościele angolskim, który odpowiada sam za siebie, za prowadzenie i umacnianie wspólnoty wiernych”.

Jednym z najpilniejszych wyzwań dla Kościoła jest ewangelizacja. Czas wolności przynosi ze sobą jednak także wiele nowych wyzwań – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli. „Kolejne wyzwanie dostrzegam zwłaszcza w stolicy i w miastach na prowincji, gdzie pojawiła się nowoczesność w sensie hedonizmu, konsumizmu, relatywizmu moralnego – uważa abp Becciu. – Wszystkie odmiany zła, które znamy ze świata zachodniego, pokazały się już i tutaj. Ludzie podróżują, dociera przekaz telewizyjny, więc Afryce nie jest daleko do współczesnych problemów. Dochodzi do tego przeżywany obecnie rozwój gospodarczy kraju, który wpływa na chęć poprawy statusu społecznego. U wielu pojawiła się zachłanność, niepohamowana wola, żeby mieć wszystko natychmiast i za wszelką cenę, nawet „łatwe pieniądze”. To wszystko jest wyzwaniem dla Kościoła, aby w tej sytuacji głosić prawdziwe wartości chrześcijańskie. Kolejne wyzwanie to umocnienie zaangażowania kapłańskiego naszych księży, aby nie ulegali mentalności swych rodaków, którzy w dobrobycie materialnym widzą rozwiązanie wszystkich problemów – dodaje nuncjusz. – W księdzu zawsze powinno być żywe pragnienie ewangelicznego świadectwa”.

Luanda była głównym światowym portem załadunku niewolników. Obecnie jest trzecim miastem świata pod względem przestępczości, a zarazem stolicą kontrastów i niemożliwego do okiełznania chaosu. W sześciomilionowej metropolii mieszkają milionerzy i nędzarze, kwitnie prostytucja, narkomania i przemoc. Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne sekty.

W samej Luandzie bardzo wyraźnie widać różnice w poziomie dochodów czy życia ludności – mówi ambasador Myśliwiec. – Jeśli wszystkim tutaj żyje się lepiej niż na prowincji, to jest dość duża grupa ludzi, którym się żyje bardzo dobrze. Na przykład jeździ tutaj dużo nowych, drogich samochodów, co widać gołym okiem. Równocześnie widać te wielkie biedne osiedla, więc występuje kontrast między tymi, którzy rzeczywiście mają dużo pieniędzy, którym one łatwo przyszły i łatwo je wydają, a tymi, którzy walczą o przeżycie. Tu się dużo buduje, powstają nowe firmy, wiele firm pochodzi z zagranicy, część z nich z udziałem angolskich partnerów”.

Polski ambasador przyznaje, że rząd Angoli podejmuje wiele starań na arenie międzynarodowej, aby polepszyć obraz kraju na świecie i zatrzeć wspomnienia 27-letniej wojny domowej oraz jej okrucieństw. „Tutaj papieska pielgrzymka wpisuje się w te działania i dlatego można by z pewnym uproszczeniem powiedzieć, że jest na rękę władzom angolskim – mówi dyplomata. – To jest fakt, ale czy to jest złe i jakoś nadużywane? Myślę, że nie. Przecież jeśli po sześciu latach od zakończenia wojny domowej Angola może przyjąć Papieża, zorganizować spotkanie na poziomie międzynarodowym, regionalnym, to samo w sobie jest to bardzo pozytywne. Jeśli zatem pielgrzymka w jakiś sposób pomoże Angoli, jeśli wpłynie na zmianę negatywnego wizerunku, pokaże, że jest to kraj normalny, który działa, funkcjonuje jak każdy inny, to bardzo dobrze” – dodaje ambasador Myśliwiec.

Metropolita Luandy podkreśla, że papieska wizyta budzi nadzieje na odbudowę zniszczonych wojną serc mieszkańców Angoli. „Papież przyjeżdża, by dopełnić trwający proces pojednania, który wymaga wiele czasu, ponieważ serca były ranione przez wiele lat – uważa abp Damião António Franklin. – Nie jest nam łatwo żyć jak bracia, jednak próbujemy to robić. I wizyta Papieża może mam w tym sensie wiele pomóc”.

B. Zajączkowska, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.