Benedykt XVI w Angoli - społeczny i kościelny kontekst wizyty
Pielgrzymka – jak zaznacza ambasador Polski w Angoli Piotr Myśliwiec – widziana jest
w perspektywie regionalnej. „Papież przyjeżdża nie tyle do Angoli, co do tej części
południowej Afryki, albo jeszcze szerzej, do jednego z afrykańskich krajów portugalskojęzycznych
– uważa polski dyplomata. – Tu Papież będzie miał spotkanie z wiernymi i duchowieństwem
nie tylko z Angoli, ale również np. z Mozambiku, z Wyspy św. Tomasza, z Namibii, zapewne
również z RPA, Zimbabwe, może nawet z Konga. A więc jest to wizyta regionalna i dlatego,
jak tutaj tłumaczą, Papież będzie wyłącznie w stołecznej Luandzie, która będzie miejscem
spotkania”.
Pielgrzymka Papieża przypada w przychylnym czasie dla Kościoła
i państwa – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli, abp Giovanni Angelo Becciu. Dopiero
bowiem siedem lat temu podpisano porozumienie pokojowe. „Ludzie kosztują już owoców
tego wydarzenia, cieszą się z dobrodziejstwa pokoju – mówi watykański dyplomata. –
Raduje się nimi również Kościół, gdyż ponownie otwarto wiele misji. Jesteśmy w fazie
odbudowy. Można powiedzieć, że obecnie nastał czas sprzyjający, jakiego nigdy przedtem
Kościół angolski nie zaznał. Wcześniej był to Kościół zarządzany z Portugalii. W okresie
kolonializmu niełatwo było promować hierarchię lokalną. Później, wraz z niepodległością
rozpoczął się okres nadziei. Była to jednak nadzieja krótkotrwała, gdyż niepodległość
przyniosła Kościołowi gwałtowną burzę. Marksistowski rząd wszczął szeroko zakrojone
prześladowania z konfiskatą dóbr włącznie. Kościół nie cieszył się swobodą kultu.
Obecnie czas sprzyja. Od siedmiu lat można już mówić o Kościele angolskim, który odpowiada
sam za siebie, za prowadzenie i umacnianie wspólnoty wiernych”.
Jednym z najpilniejszych
wyzwań dla Kościoła jest ewangelizacja. Czas wolności przynosi ze sobą jednak także
wiele nowych wyzwań – zauważa nuncjusz apostolski w Angoli. „Kolejne wyzwanie dostrzegam
zwłaszcza w stolicy i w miastach na prowincji, gdzie pojawiła się nowoczesność w sensie
hedonizmu, konsumizmu, relatywizmu moralnego – uważa abp Becciu. – Wszystkie odmiany
zła, które znamy ze świata zachodniego, pokazały się już i tutaj. Ludzie podróżują,
dociera przekaz telewizyjny, więc Afryce nie jest daleko do współczesnych problemów.
Dochodzi do tego przeżywany obecnie rozwój gospodarczy kraju, który wpływa na chęć
poprawy statusu społecznego. U wielu pojawiła się zachłanność, niepohamowana wola,
żeby mieć wszystko natychmiast i za wszelką cenę, nawet „łatwe pieniądze”. To wszystko
jest wyzwaniem dla Kościoła, aby w tej sytuacji głosić prawdziwe wartości chrześcijańskie.
Kolejne wyzwanie to umocnienie zaangażowania kapłańskiego naszych księży, aby nie
ulegali mentalności swych rodaków, którzy w dobrobycie materialnym widzą rozwiązanie
wszystkich problemów – dodaje nuncjusz. – W księdzu zawsze powinno być żywe pragnienie
ewangelicznego świadectwa”.
Luanda była głównym światowym portem załadunku
niewolników. Obecnie jest trzecim miastem świata pod względem przestępczości, a zarazem
stolicą kontrastów i niemożliwego do okiełznania chaosu. W sześciomilionowej metropolii
mieszkają milionerzy i nędzarze, kwitnie prostytucja, narkomania i przemoc. Jak grzyby
po deszczu pojawiają się kolejne sekty.
W samej Luandzie bardzo wyraźnie widać
różnice w poziomie dochodów czy życia ludności – mówi ambasador Myśliwiec. – Jeśli
wszystkim tutaj żyje się lepiej niż na prowincji, to jest dość duża grupa ludzi, którym
się żyje bardzo dobrze. Na przykład jeździ tutaj dużo nowych, drogich samochodów,
co widać gołym okiem. Równocześnie widać te wielkie biedne osiedla, więc występuje
kontrast między tymi, którzy rzeczywiście mają dużo pieniędzy, którym one łatwo przyszły
i łatwo je wydają, a tymi, którzy walczą o przeżycie. Tu się dużo buduje, powstają
nowe firmy, wiele firm pochodzi z zagranicy, część z nich z udziałem angolskich partnerów”.
Polski ambasador przyznaje, że rząd Angoli podejmuje wiele starań na arenie
międzynarodowej, aby polepszyć obraz kraju na świecie i zatrzeć wspomnienia 27-letniej
wojny domowej oraz jej okrucieństw. „Tutaj papieska pielgrzymka wpisuje się w te działania
i dlatego można by z pewnym uproszczeniem powiedzieć, że jest na rękę władzom angolskim
– mówi dyplomata. – To jest fakt, ale czy to jest złe i jakoś nadużywane? Myślę, że
nie. Przecież jeśli po sześciu latach od zakończenia wojny domowej Angola może przyjąć
Papieża, zorganizować spotkanie na poziomie międzynarodowym, regionalnym, to samo
w sobie jest to bardzo pozytywne. Jeśli zatem pielgrzymka w jakiś sposób pomoże Angoli,
jeśli wpłynie na zmianę negatywnego wizerunku, pokaże, że jest to kraj normalny, który
działa, funkcjonuje jak każdy inny, to bardzo dobrze” – dodaje ambasador Myśliwiec.
Metropolita Luandy podkreśla, że papieska wizyta budzi nadzieje na odbudowę
zniszczonych wojną serc mieszkańców Angoli. „Papież przyjeżdża, by dopełnić trwający
proces pojednania, który wymaga wiele czasu, ponieważ serca były ranione przez wiele
lat – uważa abp Damião António Franklin. – Nie jest nam łatwo żyć jak bracia, jednak
próbujemy to robić. I wizyta Papieża może mam w tym sensie wiele pomóc”.