2009-03-19 19:38:07

Madagaskar: dramat niemalże rodzinny


Malgasze cieszą oddaleniem widma wojny domowej. Wobec utraty społecznego poparcia prezydent Marc Ravalomanana złożył dymisję. Władzę przejął jego główny oponent, były mer stolicy Andry Rajoelina. Dwumiesięczny konflikt, który kosztował życie ponad stu osób, został zażegnany w dużej mierze dzięki zaangażowaniu arcybiskupa stołecznej Antananarywy oraz nuncjusza apostolskiego. Pracujący na wyspie ks. Zdzisław Grad SVD podkreśla, że górę wzięła tradycyjna mądrość ludu malgaskiego oraz wartości ewangeliczne, które w coraz większym stopniu wpływają na życie społeczne Madagaskaru.



Byłem naocznym świadkiem zatwierdzenia nowego szefa rządu tymczasowego na okres dwóch lat. Uroczystość odbyła się wczoraj w południe w Antananarywie, na Placu 13 Maja, w obecności kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Nowy prezydent Madagaskaru jest praktykującym katolikiem. W swoich wstępnych deklaracjach otwarcie odwołuje się do wartości ewangelicznych i osoby Jezusa Chrystusa.

Od ponad dwóch miesięcy trwał nieprzerwanie otwarty konflikt polityczny pomiędzy Andrym Rajoeliną i byłym już prezydentem państwa Markiem Ravalomananą, grożąc wojną domową. Ogromną rolę pośrednika w negocjacjach odegrał Kościół katolicki w osobie arcybiskupa Antananarywy Odona Razanakolony, oraz nuncjusza apostolskiego abp. Augustine’a Kasujjy, będącego zarazem dziekanem korpusu dyplomatycznego na Madagaskarze. Jeśli w tak stosunkowo krótkim czasie doszło do kompromisu politycznego i zabezpieczenia pokoju, to należy zawdzięczać to tradycyjnej mądrości ludu malgaskiego oraz wartościom ewangelicznym, które w coraz większym stopniu wpływają na życie polityczne i społeczne Madagaskaru. To właśnie Kościoły chrześcijańskie zgrupowane w Radzie Kościołów Chrześcijańskich Madagaskaru (FFKM) od wielu już lat stanowią siłę i oparcie dla kraju w najtrudniejszych jego momentach przemian i kryzysów.

Ostatnich kilkanaście dni na Madagaskarze to historia wydarzeń politycznych zmieniających się jak w kalejdoskopie. Kraj stał na skraju wojny domowej i tylko dzięki mobilizacji środowisk kościelnych, społecznych i politycznych różnych opcji, czy to z kraju, czy z zagranicy, zdołano wypracować kompromis, który wstępnie gwarantuje pokój i stabilizację. Cena minionego konfliktu to ponad 100 ofiar śmiertelnych, kilkuset rannych, spore zniszczenia i rabunek mienia społecznego i prywatnego, totalny bałagan administracyjny, ogromne osłabienie gospodarcze kraju i jeszcze większe zubożenie ludzi.

Zwycięsko z tej otwartej konfrontacji politycznej wyszedł ostatecznie Andry Rajoelina, który dzięki swej determinacji doprowadził do dymisji prezydenta państwa Marca Ravalomanany. Można się nawet pokusić o nietypową refleksję, iż konflikt obu rywali miał poniekąd tło rodzinne, gdyż Marc Ravalomanana to… niedoszły teść Andry’ego Rajoeliny!

Ewidentnie Ravalomanana nie docenił rzeczywistej powagi sytuacji i siły konfliktu, jaki się wywiązał. Pierwsze próby negocjacji raczej bagatelizował, co między innymi doprowadziło abp. Odona Razanakolonę do rezygnacji z roli mediatora między stronami oraz do podjęcia na nowo wieców protestacyjnych przez zwolenników Andry’ego. Po tych wydarzeniach wiara w sens i w szczerość dialogu wyraźnie osłabła. Na prośbę delegata Organizacji Narodów Zjednoczonych arcybiskup po kilku dniach powrócił na nowo do pośredniczenia w pertraktacjach, jednak bez widocznego sukcesu.

Tymczasem dały o sobie znać rozbieżne nastroje w szeregach armii. Doszło do podziału na zwolenników prezydenta i obrońców Andry’ego, którego chciano za wszelką cenę aresztować. Wręcz spektakularnie wypadła nocna próba ataku wojskowego komanda na dom Andry’ego z użyciem helikoptera. Widząc bezskuteczność pertraktacji i kierując się interesem narodu, wojsko postawiło obu przeciwnikom 72-godzinne ultimatum, aby doszli do porozumienia. Jeśli nie, weszłyby w grę rządy wojskowe.

Widząc, że poparcie wojska i policji wyraźnie osłabło, Marc Ravalomanana zwrócił się oficjalnie do narodu, przepraszając za popełnione błędy i wyrażając pełną gotowość do dialogu z udziałem wszystkich sił politycznych. „Mea culpa” ze strony prezydenta nie zmieniło wiele. Opozycja pod przewodnictwem Andry’ego Rajeoliny nie zgodziła się na kolejne pertraktacje, a prezydent powtarzał swoje „Tsy miala”, tj. „Nie odejdę”. Jednak jego determinacja nie miała już większego wpływu na sytuację. Większość wojska i żandarmerii, wraz ze znaczącymi politykami (w tym z przewodniczącym parlamentu), poparła Andry’ego Rajeolinę. Prezydent został sam w swoim pałacu, czekając na rozwój wydarzeń.

Pod presją opinii publicznej i widząc beznadziejność sytuacji, Marc Ravalomanana podpisał dymisję. Powołał jednak do istnienia dziwny twór polityczny, mający służyć jako tymczasowe ciało rządzące, tzw. Dyrektorium Wojskowe, złożone z kilku generałów. W tej sytuacji doszło do ostatecznego i dramatycznego spotkania w siedzibie malgaskiego episkopatu, z udziałem delegacji dyplomatycznych, kościelnych i politycznych. Andry Rajeolina odrzucił prerogatywy Dyrektorium Wojskowego jako niezgodne z wolą ludu.

Następnego dnia Najwyższy Trybunał Konstytucyjny potwierdził i zalegalizował funkcję i tytuł Andry’ego Rajeoliny jako szefa rządu tymczasowego Madagaskaru. Nota bene, tytuł taki nadał on sobie już kilka tygodni wcześniej. Opinia zagraniczna komentuje to wydarzenie jako niezbyt skrupulatne przestrzeganie konstytucji kraju. Po pierwsze, prezydent Ravalomanana został zmuszony do rezygnacji. Po drugie, Andry jest za młody (ma tylko 34 lata) na funkcję prezydenta, gdyż zapis w konstytucji wymaga przynajmniej 40 lat.

Sumując, wczoraj na Placu 13 Maja radość i nadzieja zwolenników Andry’ego Rajeoliny była wielka. Wielu odetchnęło z ulgą, widząc, że wojna domowa została zażegnana i że otwarła się nowa perspektywa. Obecnie nowy prezydent musi zdobyć sympatię całego kraju. Wypłynął na szerokie wody polityki głównie dzięki mieszkańcom stołecznej Antananarywy. Jednak pierwsze deklaracje nowego prezydenta wydają się przysparzać mu sympatii całego ludu. Zwalnia z więzień wszystkich skazanych za poglądy polityczne i pragnie tworzyć dojrzałą demokrację. Prezydent Rajeoliny nie zapomina o podstawowej wartości ludu malgaskiego i głosi hasło FIHAVANANA, co znaczy pojednanie, jedność i solidarność. Z pomocą i poparciem dla tak szczytnego zawołania przychodzi mu Rada Kościołów Chrześcijańskich na Madagaskarze, błogosławiąc ojczyźnie na nową drogę.

ks. Zdzisław Grad SVD, Madagaskar








All the contents on this site are copyrighted ©.