2009-03-14 17:11:49

Chciałbym jedynie służyć i być użytecznym – rozmowa z o. Józefem Słabym CSsR


Benedykt XVI mianował 14 marca o. Józefa Słabego, redemptorystę, ordynariuszem nowo erygowanej prałatury terytorialnej Esquel w Argentynie. Biskup nominat, jako sądecki góral, dobrze się czuje wśród mieszkańców Kordyliery Patagońskiej, choć brak u nich typowych góralskich tradycji.

- Jaki teren obejmuje ta prałatura terytorialna? Jaki jest tam Kościół?

O. Józef Słaby CSsR: Prałatura Esquel powstała z części diecezji Comodoro-Rivadavia, w prowincji Chugut (Patagonia). Jej powierzchnia wynosi ok. 80 tys. km2 i rozciąga się na długości 600 km. To obszar słabo zaludniony zamieszkały pierwotnie przez Indian Mapuczów. Ludność liczy zaledwie 120 tys. osób, ale zamieszkuje teren bardzo rozległy: wioski i miasteczka porozrzucane po górskich terenach. Esquel przypomina polskie Zakopane, tyle że na większym obszarze. Ewangelizacja dotarła tutaj dopiero w XX wieku. Najpierw przybyli tu anglikanie, religia katolicka natomiast pojawiła się razem z wojskiem, kiedy kapelani wojskowi zaczęli pracować wśród ludności katolickiej, przybyłej z terytoriów Chile. Kościół w tej części Argentyny jest zatem nowy. Mamy osiem parafii i 14 księży.

- Posługa jest rzeczywiście typowo misyjna. Natomiast Ojciec pracuje w Argentynie od chwili święceń kapłańskich?

O. Józef Słaby CSsR: Tak, od 1985 r. Zaraz po święceniach wyjechałem do Argentyny i pracowałem w Quilmes, w Buenos Aires, gdzie miałem udział w założeniu seminarium. Na początku byłem w nim formatorem, a później zostałem przeniesiony do pracy w San Vicente. Następnie wróciłem do Quilmes, aby być odpowiedzialnym za szkołę św. Alfonsa i Matki Bożej z Lourdes. To jest szkoła dosyć duża, z 2 tys. uczniów. Tam pracowałem 10 lat, a później zostałem prowincjałem. Po prowincjalstwie zostałem wyznaczony tutaj, do Esquel, jako koordynator misji polskich redemptorystów w Argentynie w Esquel-Chugut.

- Można powiedzieć, że będzie Ojciec biskupem argentyńskich górali?

O. Józef Słaby CSsR: Tak, to jest region typowo górski, z tym, że argentyńscy górale nie mają takich zwyczajów jak polscy. Jest tutaj ludność napływowa ze wszystkich stron: z Argentyny, Chile i Boliwii, tak że nie mają własnej tożsamości.

- Czy wiadomo już, kiedy będzie sakra?

O. Józef Słaby CSsR: Sakra biskupia najprawdopodobniej będzie 8 maja. Przyjedzie nuncjusz apostolski i inni biskupi, ponieważ będzie to wydarzenie na skalę krajową. Utworzenie prałatury to ważny moment w dziejach Kościoła w Argentynie.

- Czy myślał Ojciec o swoim zawołaniu biskupim?

O. Józef Słaby CSsR: Jako hasło wybrałem słowa: „Służyć Bogu i ludziom”.

- Dla zakonnika zostawienie własnego zgromadzenia, zwłaszcza że Ojciec był prowincjałem, jest pewnym wyzwaniem. Jak Ojciec przyjmuje dzisiejszą nominację?

O. Józef Słaby CSsR: Przyjmuję ją jako nowe wyzwanie, które Bóg stawia. Jak powiedziałem nuncjuszowi, jest to konsekwencja pierwszego powiedzenia „tak”. Stąd też z pokorą chcę przyjąć tę nową misję i zadania, jakie stawia przede mną Kościół. Od początku miałem dewizę, żeby nie czynić własnej woli, tylko to, co chcą przełożeni. W pierwszym rzędzie byli to przełożeni zakonni. Chociaż w niektórych wypadkach miałem inną opinię, to jednak dzięki pomocy Bożej nigdy nie było z tym problemu.

- Jakim człowiekiem jest nowy polski biskup? Jakie ma hobby, zainteresowania, co lubi?

O. Józef Słaby CSsR: Jestem góralem spod Nowego Sącza, z wioski Żeleźnikowa. Moim zainteresowaniem zawsze było chodzenie po górach i podziwianie widoków. Dlatego, gdy otworzyła się możliwość prowadzenia misji w górach, od razu pierwszy zgłosiłem się na wyjazd na misje do Chubut. Następnym moim hobby jest praca fizyczna, zwłaszcza budownictwo. Wiele tutaj, w Argentynie, wybudowałem kościołów, kaplic i najwięcej czasu, oczywiście poza ewangelizacją, temu poświęcałem. Trudno mi jest mówić o sobie. Jestem prostym, zwykłym człowiekiem. Chciałbym jedynie służyć i być użytecznym.

Rozm. ks. J. Polak SJ/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.