Dramat chrześcijan w indyjskim stanie Orisa jeszcze się nie zakończył – donosi abp
Raphael Cheenath. – Ściąga się z nich haracz, zabrania się im chodzenia do kościoła,
a ich zwierzchnikom, jak na przykład przewodniczącemu episkopatu, kard. Telesphorowi
Toppo, nie pozwala się odwiedzać poszkodowanych.
Metropolita stołecznego Bubaneswaru
sporządził raport o sytuacji chrześcijan w tym stanie, ze szczególnym uwzględnieniem
najbardziej poszkodowanej prowincji Kandhamal. Podaje on m.in., że do tego regionu
wciąż jeszcze nie powróciło 40 tys. chrześcijan. 7 tys. żyje w obozach dla uchodźców.
Władze naciskają na uciekinierów, by wrócili do domów, ale w żaden sposób nie starają
się zapewnić im bezpieczeństwa. Nie ukarano też winnych pogromów.
Według danych
indyjskiego episkopatu zginęło w nich 81 osób, zniszczono 4677 domów, 236 kościołów
i 36 klasztorów. W sumie antychrześcijańskimi zamieszkami objętych zostało 450 miejscowości.
Abp Cheenath podkreśla, że ci, którzy decydują się na powrót do rodzimych miejscowości,
napotykają na wiele problemów. Potrzebują oni na przykład pomocy prawnej, by odzyskać
swoje domostwa i ziemie, które w międzyczasie zostały już zajęte przez dzikich lokatorów.
Dzieci, które przeżyły dramat wygnania, upokorzenia, a niekiedy i śmierć swoich bliskich,
nie obędą się bez psychologa – twierdzi arcybiskup. Trzeba im też pomóc wrócić do
szkoły i nadrobić zaległości. Na zakończenie swego raportu o sytuacji chrześcijan
w stanie Orisa, metropolita Bubaneswaru podkreśla heroiczność ich wiary, która, jak
pisze, przeszła przez prawdziwą próbę ognia.