Zambia stoi nad przepaścią kryzysu – ostrzega tamtejszy episkopat katolicki. W swym
najnowszym liście pasterskim biskupi przypominają, że choć ich ojczyzna już teraz
należy do najbiedniejszych krajów na świecie, ich rodacy stają się jeszcze ubożsi,
tracą pracę i w oczy zagląda im groźba głodu. W takiej sytuacji najbardziej skandaliczne
jest – zdaniem biskupów – obniżenie produkcji rolnej, spowodowane rażącymi błędami
w zarządzaniu i pandemiczną wręcz korupcją. Episkopat otwarcie krytykuje politykę
obecnego rządu, zarzucając mu, że ma obsesję na punkcie kontroli mediów, zamiast zająć
się rzeczywistymi problemami zrujnowanego kraju. Kościół sprzeciwia się także planowanym
przez prezydenta Rupiaha Bandę zmianom w konstytucji. Zmiany te – czytamy w liście
– nie odzwierciedlają aspiracji obywateli. Ich celem jest jedynie umocnienie uprawnień
obecnej ekipy. Biskupi ostrzegają rządzących, że nie mogą już dłużej liczyć na spokój
i cierpliwość obywateli, bo ich problemy są zbyt dotkliwe.
Zambijski rząd
tymczasem bardzo nerwowo zareagował na napomnienia episkopatu. Minister ds. informacji,
gen. Ronnie Shikapwasha, zwołał w tej sprawie konferencję prasową. Przekonywał na
niej dziennikarzy, że zarzuty Kościoła są w pełni bezpodstawne, a biskupom polecił,
by zajęli się własnymi sprawami. Z kolei wiceprezydent George Kunda oskarżył na forum
parlamentu Kościół o sprzyjanie politycznej opozycji.