Radości i problemy mieszkańców Rzymu przedmiotem papieskiej rozmowy z duszpasterzami
Złożone realia rzymskich parafii oraz codzienne problemy mieszkańców Wiecznego Miasta,
coraz dotkliwiej doświadczających skutków kryzysu, stały w centrum spotkania Benedykta
XVI z kapłanami jego diecezji. Jak co roku na początku Wielkiego Postu Papież odpowiadał
26 lutego na pytania rzymskich księży, komentował ich zwierzenia. „Jest to dla mnie
ważne doświadczenie duchowe – powiedział na początku Ojciec Święty. – Dzięki niemu
mogę poznać realne oblicze tego Kościoła. Jako Papież znam wiele różnych Kościołów.
Pomagają mi w tym wizyty ad limina i inne spotkania. Ale Kościół rzymski najlepiej
znają jego proboszczowie, więc chętnie was słucham”.
Ks. Giampiero Palmieri,
który jako pierwszy zadał Papieżowi pytanie, żalił się na niewystarczalność formacji
teologicznej, którą zdobył w seminarium. Benedykt XVI zgodził się, że wielkie pojęcia
teologii jak ofiara ekspiacyjna, grzech pierworodny czy nawet odkupienie są dla współczesnego
człowieka mało zrozumiałe. Przełożyć je na język współczesny muszą ludzie wierzący,
w tym kapłani, którzy głęboko przyjęli te podstawowe prawdy wiary, a zarazem należą
do współczesności. Papież przestrzegł jednak, by adaptując treści naszej wiary, nie
zatracić prostoty prawdy i Ewangelii.
„Pamiętam, że jeden z moich przyjaciół
był bardzo rozgoryczony, kiedy słuchał homilii z długimi wprowadzeniami antropologicznymi,
które miały w końcu doprowadzić do Ewangelii – powiedział Ojciec Święty. – Nie interesują
mnie te wprowadzenia – mówił – ja chcę zrozumieć, co mówi Ewangelia. Musimy pamiętać,
że apostołowie byli rybakami, rzemieślnikami, ludźmi z prowincji bez specjalnego przygotowania,
nie znali wielkiej kultury greckiej i łacińskiej, a tymczasem poszli na cały świat,
poza granice cesarstwa i głosili Chrystusa z prostotą i mocą. Z prostotą tego, co
jest prawdziwe. Dlatego ważne jest, byśmy nie zatracili prostoty prawdy. Bóg istnieje.
Nie jest hipotezą. Jest blisko i do nas przemówił, przemówił do mnie”.
Benedykt
XVI usłyszał również o wielkiej nędzy, jaką można dziś spotkać na peryferiach Wiecznego
Miasta. Dotyka ona nie tylko tzw. marginesu społecznego, ale, na skutek kryzysu, również
ludzi, którzy jeszcze do niedawna żyli dostatnio. Ojciec Święty przypomniał w tym
kontekście o niezastąpionej roli parafii jako wspólnoty miłości i sprawiedliwości.
Wspomniał też o zadaniach Kościoła, który musi ukazywać prawdziwe przyczyny obecnego
kryzysu.
„Trzeba wskazywać te podstawowe błędy, które wyszły na jaw w związku
z upadkiem wielkich banków amerykańskich” – podkreślił Papież. Zauważył przy tym,
że chciwość jest idolatrią, która sprzeciwia się prawdziwemu Bogu, a zarazem zaciera
Jego prawdziwe oblicze, zastępując je czym innym – Mamoną. „Musimy to ukazywać odważnie,
ale i konkretnie, bo wielkie moralizatorstwo w niczym nie pomoże, jeśli nie mamy oparcia
w poznaniu rzeczywistości, które pomaga również zrozumieć, co można konkretnie zrobić
i zmienić” – zaznaczył Benedykt XVI.
W pytaniach proboszczów kilkakrotnie
pojawiała się kwestia pracy z młodzieżą. Papież podkreślił, że Kościół ma tu do odegrania
ogromną rolę kulturotwórczą. Spotykamy się dziś bowiem z wielkim ubóstwem kultury.
Młodzi poznają wiele rzeczy, ale brak im wizji całości, brak absolutnego punktu odniesienia,
który scala wszystko w jedno. „Duszpasterze i młodzi – powiedział Papież – muszą zadbać
o to, by przekazać młodzieży kulturę”.
„Ostatecznie punktem odniesienia dla
każdej kultury jest Bóg i to ten Bóg, który jest obecny w Chrystusie – kontynuował
Ojciec Święty. – Spotykamy dziś ludzi z wielką wiedzą, ale nauka bez punktu odniesienia
może się stać niebezpieczna dla człowieka, jest bowiem zdana na jego swawolę. Dlatego
też sercem wszelkiej formacji kulturalnej, tak bardzo potrzebnej, musi być wiara,
poznanie oblicza Boga, który objawił się w Chrystusie. W ten sposób kultura zyskuje
punkt odniesienia. Bez tego jest ona zdezorientowana i dezorientująca”.
Jeden
z kapłanów zapytał o pewne elementy katolickiej wiary, o których się już dzisiaj nie
mówi, ponieważ sądzi się, że należą one do Kościoła przedsoborowego. Chodzi tu m.in.
o odpusty, okolicznościowe błogosławieństwa, pierwsze piątki miesiąca czy nabożeństwo
do Najświętszego Serca Pana Jezusa. W rzeczywistości – ja zauważył Papież – sobór
się na ten temat nie wypowiedział i niczego nie obalił.
„Są to bardzo piękne
rzeczy, które może nie są niezbędne, ale przecież wyrosły z bogactwa medytacji Kościoła
– powiedział Benedykt XVI. – Dla jednych są one bardziej ważne, dla innych mniej.
Nikt jednak nie może gardzić tym bogactwem, które wyrosło na przestrzeni wieków. Jest
to jakby wielość świateł w jednym Kościele, w której światło Chrystusa jawi się w
całej swej wielobarwnej rzeczywistości”.
Na dorocznym spotkaniu Papieża z
rzymskim duchowieństwem pojawiła się również kwestia liturgii. Benedykt XVI podkreślił,
że powinna ona być punktem scalającym całe nasze życie. Stąd doniosła rola mistagogii,
czyli odpowiedniego wprowadzenia w życie sakramentalne.