2009-02-15 16:53:29

Madagaskar na krawędzi wojny domowej


Konflikt na Madagaskarze nie ustaje. Podobnie jak w minioną niedzielę, tak i dziś modlono się o pokój w kraju. Dochodzi tam bowiem do masowych grabieży i demolowania sklepów, codziennie organizowane są wiece. Przyczyny konfliktu wiąże się z osobą samego prezydenta Ravalomanany i jego polityką oraz z pogarszającą się sytuacją materialną społeczeństwa.

Głównym rywalem prezydenta jest zdymisjonowany burmistrz stołecznej Antananarywy Andry Rajoelina, który sam ogłosił się głową państwa i mianował pierwszych ministrów. Gdy jego zwolennicy 7 lutego ruszyli na pałac prezydencki, doszło do tragedii. Ochrona bez ostrzeżenia otworzyła ogień do nieuzbrojonych demonstrantów, precyzyjnie strzelając tak, by zabijać.

Jak mówi pracujący na Madagaskarze polski misjonarz, ks. Zdzisław Grad SVD, na zmianę nastrojów społeczeństwa malgaskiego wyraźnie wpłynęła polityka Ravalomanany, stosowana głównie od początku drugiego mandatu prezydentury, tj. od stycznia 2007 r.



Przypomnijmy pewne fakty:

- pośpieszną zmianę konstytucji, umacniającą osobiste cele prezydenta;

- zwiększający się brak tolerancji dla opozycji, wręcz alergia na najmniejszą choćby krytykę prezydenckich posunięć (przykładem jest choćby wydalenie jednego z katolickich misjonarzy);

- zbytnie powiązanie interesów państwowych z prywatnymi (warto przypomnieć, iż prezydent jest biznesmenem i właścicielem największego przedsiębiorstwa przetwórstwa owocowego „Tiko Madagaskar”);

- stopniowe ubożenie społeczeństwa.

Obecny prezydent Marc Ravalomanana zdystansował swoich rywali politycznych, łatwo wygrywając wybory i przejmując drugi mandat prezydentury. Jednak pierwszym zaskakującym przejawem zmiany nastawienia politycznego mieszkańców Antananarywy była ubiegłoroczna wygrana Andry’ego Rajoeliny w wyborach na mera stolicy Madagaskaru. Nowy burmistrz był niezależny politycznie, ale w krótkim czasie rozproszona i zastraszona opozycja skupiła się wokół niego. Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy niezadowolenie mieszkańców stolicy wzrastało, a kropką nad „i” było zamkniecie radia i telewizji „Viva”, której właścicielem jest właśnie burmistrz.

Kilkanaście dni temu jego zwolennicy zebrali się na pierwszym wiecu, wyrażając otwarcie swoje niezadowolenie. Andry Rajoelina wezwał mieszkańców Antananarywy do strajku generalnego. W pewnym sensie, już w pierwszych dniach strajku sytuacja wymknęła się spod kontroli prezydenta miasta. Doszło bowiem do masowych grabieży, niszczenia i podpalania mienia publicznego, szczególnie wielkich sklepów i magazynów. Główną ofiarą tego niespotykanego dotychczas fenomenu stały się wielkie sklepy i magazyny firmy „Tiko”, której właścicielem jest prezydent kraju Marc Ravalomanana. Wszystko to działo się na oczach bezczynnej policji.

W czasie tych grabieży i pożarów doszło do pierwszych kilkudziesięciu ofiar śmiertelnych, na skutek braku przezorności ze strony zwyczajnych złodziei. Te zamieszki i grabieże rozprzestrzeniły się na cały Madagaskar, do największych miast i ciągle głównym ich celem są wielkie sklepy Ravalomanany, ale nie tylko. W niektórych miastach doszło wręcz do pomieszania motywacji i ofiarą stali się właściciele sklepów pochodzący z plemienia Merina czy Betsileo. Zatem mamy do czynienia także ze zwykłym trybalizmem…

Wróćmy tymczasem do sytuacji w stolicy. Z każdym dniem napięcie w Antananarywie wzrastało, umacniając jednocześnie pozycję bardzo młodego, 34-letniego burmistrza Andry’ego Rajoeliny. Wiece i protesty rosły w siłę. Nie czekając dłużej, pewny swego poparcia Andry Rajoelina ogłosił się prezydentem tymczasowego rządu. To właśnie w sobotę 7 lutego, podczas kolejnego wiecu politycznego, po przemówieniu Rajoeliny, tłum ruszył na siedzibę prezydenta kraju Marka Ravalomanany dla przejęcia władzy.

I tutaj doszło do tragedii. Policyjne zapory na nic się nie zdały. Policja zresztą praktycznie nie reagowała, natomiast pierwsze strzały padły ze strony prywatnej ochrony prezydenta, Marca Ravalomanany. Tłum był bezbronny, ochrona prezydenta nie dała żadnego ostrzeżenia; podjęła ona od razu radykalne środki. Ogień był precyzyjny: większość trafionych otrzymała postrzały w głowę i plecy.

Ofiarami byli głównie ludzie bardzo młodzi, a także dwóch dziennikarzy. Nazwać to można zwykłą rzezią. Liczba ofiar to blisko 50 osób zabitych i około 150 rannych. Trudno jest o precyzyjne dane, mówi się o próbie ukrywania tego faktu. Wiele rodzin nadal poszukuje swoich zaginionych bliskich, podobno część zabitych wywieziono w nieznane ciężarówką.

Odpowiedzialnym za to wszystko czyni się bezpośrednio prezydenta państwa Marca Ravalomananę, choć podczas tych wydarzeń przebywał w innym mieście. Masakra głęboko zbulwersowała społeczeństwo malgaskie, któremu niezwyczajny jest taki barbarzyński sposób rozwiązywania konfliktu. Oczywiście to jeszcze bardziej umocniło pozycję Andry’ego Rajoeliny, który w powołanym przez siebie rządzie tymczasowym nie omieszkał zamianować kolejnych czterech ministrów. Tak więc w obecnej sytuacji mamy do czynienia z dwuwładzą.

W minionym tygodniu wiece polityczne obu rywali, tj. Marca Ravalomanany i Andry’ego Rajoeliny, nie ustawały. Każdy z nich starał się skupić jak największą liczbę zwolenników dla podkreślenia własnej siły politycznej. Wielu obecnych na wiecach było nawet wynagradzanych pieniężnie. Patrząc na rozwój wydarzeń widzę, że głowa państwa Marc Ravalomanana, mimo odpowiedzialności za krwawą sobotę 7 lutego, jednak nie w pełni stracił poparcie polityczne. W sumie można mówić o sytuacji patowej dwóch rywali i dwóch obozów politycznych. Głównym ośrodkiem zamieszek politycznych jest zresztą na razie tylko stolica.

Wobec tych niepokojów i zagrożenia wojną domową, przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich podjęli próbę negocjacji z obu rywalizującymi obozami politycznymi. Aktualnym przewodniczącym Rady Kościołów Chrześcijańskich Madagaskaru (FFKM) jest katolik, arcybiskup Antananarywy, Odon Razanakolona. Miejscem kolejnych spotkań i prób pertraktacji jest siedziba malgaskiego episkopatu w dzielnicy Antanimena. Biskupi katoliccy wraz z przedstawicielami innych Kościołów odwołują się do tradycyjnych wartości malgaskich, jak mądrość, gotowość negocjacji oraz otwartość na dialog i pojednanie. Jednak wobec zaistniałego konfliktu owe wartości jakby nie przemawiały do zwaśnionych stron. Wczorajszy oficjalny komunikat FFKM o owocach dotychczasowych negocjacji jest bardzo powściągliwy i nie podaje konkretów, jednak pozostają pewne nadzieje.

W opinii wielu osób nie sposób będzie wrócić do sytuacji sprzed kilku tygodni. Obecny prezydent kraju Marc Ravalomanana będzie zmuszony do ustępstw, a może nawet do rezygnacji. Jeśli nie, to grozi otwarta wojna domowa. Rozsądnym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie wcześniejszych wyborów czy referendum. W tej chwili mamy dwa rządy, a pogłębiający się kryzys polityczny wyraźnie zaczyna wpływać na sytuację materialną i ekonomiczną Madagaskaru.

Tutejszy Kościół katolicki jest świadomy powagi sytuacji, dlatego stara się być obecny pośród bieżących wydarzeń, ofiarując ewangeliczne przesłanie o pojednaniu, współpracy oraz sprawiedliwości i pokoju. To właśnie w tych ostatnich dniach, wszystkie parafie katolickie w stolicy, ufając Opatrzności Bożej, modlą się i ofiarują Msze za ojczyznę.

Z. Grad SVD, Madagaskar








All the contents on this site are copyrighted ©.