2009-02-13 18:27:18

O sztuce wczesnochrześcijańskiej rozmowa z prof. Elżbietą Jastrzębowską, kierownikiem Stacji Polskiej Akademii Nauk w Rzymie


- Czym jest sztuka wczesnochrześcijańska? Zazwyczaj kojarzy nam się ona z figurką Chrystusa Dobrego Pasterza. Czy do tego rzymskiego wizerunku można zredukować to pojęcie?

Prof. E. Jastrzębowska: Absolutnie nie! Zwłaszcza, że figurka Dobrego Pasterza nie jest pomysłem chrześcijańskim, tylko wywodzi się z pogaństwa. Po pierwsze, trzeba zawsze zastanowić się nad miejscem i czasem.

My znamy pierwszych chrześcijan przede wszystkim z misji św. Pawła w pierwszym wieku. Z drugiego wieku mamy pisma Ojców Kościoła, listy zachowane w późniejszych wersjach w „Historii Kościelnej” Euzebiusza, ale nie mamy żadnych świadectw materialnych. Sztuka jest tym wizualnym świadectwem i można powiedzieć, że jest chrześcijańska wtedy, kiedy pojawiają się w niej motywy na pewno chrześcijańskie, albo kiedy motywom odziedziczonym z pogaństwa towarzyszą inskrypcje chrześcijańskie, a to dopiero zaczyna się w III wieku. Te najstarsze świadectwa mamy bardzo wybiórcze, dlatego, że taka była kolej losu i możliwość zachowania się tych świadectw. Katakumby rzymskie dlatego są pierwszym przykładem, że były pod ziemią i dzięki temu przetrwały bardziej lub mniej nienaruszone. To samo, co było w katakumbach, musiało być i w domach chrześcijan na powierzchni ziemi, ale Rzym jest do dziś miastem żywym i te domy zachowały się jedynie w skromnej części.

Mamy natomiast z dalekiego Wschodu, znad Eufratu, z Doura Europos zachowany dom chrześcijan z III w. Dziwnym zrządzeniem losu ten dom został zburzony w połowie III w. przez Persów, a dokładniej mówiąc przez mieszkańców Doura Europos, i zasypany jako wał wzmacniający mur zewnętrzny. W tym zasypisku przetrwały freski o treści biblijnej, a ściślej – inspirowane Nowym Testamentem. Innych przykładów z III w. praktycznie nie ma. Dopiero na przełomie III i IV w. pojawiają się sarkofagi. Znacznie więcej świadectw pochodzi dopiero od czasów Konstantyna, kiedy to rozpoczyna się rozkwit nie tylko sztuki malarskiej, która przetrwała na grobach, ale również architektury.

- Czy można mówić o pewnych kręgach kulturowych, w których powstawała wczesnochrześcijańska sztuka, wyróżnić rejony geograficzne i związane z tym wpływy cywilizacyjne?

Prof. E. Jastrzębowska: Myślę, że nie tylko można, ale trzeba, dlatego, że sztuka chrześcijańska powstała w cesarstwie rzymskim. Tworzyli ją mieszkańcy tego cesarstwa, którzy mieli bardzo duży i zróżnicowany balast kulturowy. To, co było na Wschodzie różniło się od tego, co było na Zachodzie. Przykładem jest właśnie wspomniana Doura Europos, i to nie tyle te freski w domu chrześcijańskim, bo one są bardzo skromne, ale tuż obok synagoga żydowska, gdzie w ornamentyce znajdujemy tematy biblijne z Tory będące pod bardzo silnym wpływem sztuki partyjskiej, czyli wschodniej, perskiej. Z kolei na to, co było w Rzymie wpłynęła tradycja grecko-rzymska.

W Egipcie jest tylko jeden taki przykład. Chodzi o pewne hipogeum w Aleksandrii, gdzie znajduje się tylko zarys figury Jonasza. Jednak inne świadectwa, pochodzące już z IV w., też wykazują wielkie wpływy egipskie. Na przykład słynna Matka Boska karmiąca Jezusa - to jest dziedzictwo wyłącznie egipskie, bo to była pierwotnie Izyda karmiąca Horusa i właśnie ten typ postaci Matki Boskiej pojawił się w Egipcie, a następnie rozprzestrzenił się na całe cesarstwo.

- Czyli możemy powiedzieć, że w pewien sposób chrześcijaństwo „chrzciło” istniejącą już sztukę, czy symbolikę, czasem jak najbardziej pogańską, również religijną?

Prof. E. Jastrzębowska: Może nie powiedziałabym „chrzciło”, ale przyjmowało, czasem wprowadzało też nowe motywy, bo nie wszystkie motywy biblijne miały jakieś swoje wcześniejsze odpowiedniki. Tak więc chrześcijaństwo przejmowało nie tylko formę, ale właśnie i symbolikę.

Wspomniany na początku Dobry Pasterz to była metafora, alegoria, humanitas właściwego stosunku do otoczenia, do bliźniego, do świata. Dzisiaj powiedzielibyśmy: ekologia, także w odniesieniu do zwierząt - ratowanie, pomaganie takiej słabej owieczce. I taki dobry pasterz niosący owieczkę pojawiał się w scenach bukolicznych i został przejęty, bo wraz z całą swoją symboliką pasował jak ulał do historii ewangelicznego Dobrego Pasterza.

Inną taką postacią jest na przykład Jonasz. Historia z Księgi Jonasza była bardzo znana, ale prawdziwą furorę w ikonografii nagrobnej zrobiła postać odpoczywającego Jonasza, która wśród epizodów jego działań na rzecz ratowania Niniwy w ogóle nie była tak bardzo istotna. Natomiast w ikonografii nagrobnej pogańskiej postać Endymiona – pasterza, który w błogostanie sennym trwał po wieczność (bo tak Selene, która się w nim zakochała sobie zażyczyła i uprosiła u Zeusa, żeby ten stan Endymion miał zawsze) – była synonimem szczęśliwości wiecznej dla pogan. Dla chrześcijan, dla których śmierć była narodzeniem w szczęśliwości wiecznej, postać Endymiona też pasowała jak ulał do postaci Jonasza. Mało tego, na tych najstarszych, jeszcze z III w., sarkofagach, gdzie występują postacie Jonasza (np. są dwa takie sarkofagi - dosyć nieporadne, jeśli chodzi o jakość artystyczną reliefu - jeden jest w Berlinie, a drugi w Londynie, obydwa pochodzą z Rzymu), głowy Jonasza noszą wyraźne rysy portretowe. Tak robiono wcześniej, gdy ukazywano Jowisza, czy innych bogów mitycznych z Panteonu grecko-rzymskiego, z głową zmarłego. Tutaj też chrześcijanie chcieli się niejako utożsamiać dobitnie właśnie z postacią śpiącego Jonasza.

- Chrześcijaństwo wyrosło z kręgu judaizmu, który, gdy chodzi o sztukę przedstawieniową prezentuje się raczej ubogo. Czy wpływy judaistyczne nie hamowały przypadkiem rozwoju tej sztuki wczesnochrześcijańskiej?

Prof. E. Jastrzębowska: Ja myślę, że nie, dlatego, że chrześcijaństwo bardzo szybko się uniezależniło od judaizmu. W każdym razie w III i w IV w., kiedy właśnie rozkwita sztuka chrześcijańska, tej zależności już tak bardzo nie czuć. Chociaż z drugiej strony powiązania, może nie tyle na Zachodzie, ile w Palestynie, były nadal silne i aż po VI wiek dekoracja kościołów i synagog palestyńskich była bardzo zbieżna. Mało tego, tam pracowały te same warsztaty np. mozajkarskie, które zdobiły i synagogi, i kościoły w bardzo podobny sposób. Zarówno w kościołach, jak i w synagogach pojawiają się sceny figuralne, co może szokować. Na przykład w synagodze Bet Alfa, czy Hamat Beira jest po środku podłogi postać Heliosa na rydwanie w kręgu zodiaku i z napisami hebrajskimi, a w Bet Alfa jest jeszcze scena ofiary Abrahama. O Doura Europos i bardzo bogatym repertuarze tamtejszych scen starotestamentowych już wspomniałam. Ponieważ tych przykładów jest niedużo, to do dziś specjaliści się sprzeczają, co na co wpłynęło i czy ten bogaty repertuar dekoracji budowli kultowych, zarówno chrześcijańskich jak i żydowskich, nie wywiódł się przypadkiem z dekoracji manuskryptów biblijnych czy Tory, ale nie dysponujemy tak wczesnymi przykładami tych manuskryptów, więc jest to dyskusja dla mnie trochę zbyt teoretyczna.

- Mówiliśmy o powstawaniu symboliki używanej w sztuce chrześcijańskiej, aczkolwiek z początku chrześcijaństwo rozwijało się w pewnym ukryciu i czasem związane było – już św. Paweł o tym pisze – z ludźmi raczej prostymi, wśród których sztuka nie była rozwinięta. Jak to się zmieniało poprzez te pierwsze wieki?

Prof. E. Jastrzębowska: Myślę, iż nie należy mówić, że nie była rozwinięta tylko że nie mamy przykładów. To byli ludzie ubodzy, więc ich nie było stać na pięknie malowane domy czy srebrną zastawę stołową dekorowaną scenami biblijnymi tak, jak scenami mitycznymi były dekorowane naczynia używane przez pogan. Ale na pewno coś tam mieli, bo czuli podobną potrzebę otaczania się wizerunkami.

Kultura grecko-rzymska była pełna przedstawień, postaci, w które ci ludzie wierzyli lub nie wierzyli, ale do których się odnosili bo im imponowały, jak na przykład postać Herkulesa, Tezeusza, czy Aleksandra Wielkiego. Cały cykl życia tych bohaterów i półbogów był - że tak powiem - w codziennym użyciu. A więc nawet jeżeli ktoś skromnie mieszkał i tego nie miał w domu, to wystarczyło, że poszedł do jakiejś świątyni czy do innej budowli publicznej i to widział i mógł na swój skromny sposób też „mieć” takie przedmioty. Niestety, my wiemy o pierwszym składzie społecznym gmin tylko z pism chrześcijańskich i to czasem o zabarwieniu apologetycznym, więc jakby ze z góry postawioną tezą, a więc nie jest to obiektywne. A innych źródeł po prostu nie mamy.

- Mówiliśmy o Jonaszu, o Dobrym Pasterzu. Czy możemy wymienić jakieś inne symbole, które powtarzają się w sztuce wczesnochrześcijańskiej?

Prof. E. Jastrzębowska: Przede wszystkim – ratunek. Chodzi o paradygmat ratunku, zbawienia, na którego użytek niejako zostały wprzęgnięte epizody zarówno z Nowego, jak i Starego Testamentu. One się pojawiają w najstarszych malowidłach katakumbowych. Ze Starego Testamentu jest ofiara Abrahama i ratunek Izaaka; Noe, (przedstawiany nie w trakcie budowania arki, czy też w arce podczas potopu, ale w momencie, kiedy już nastąpiło zbawienie, koniec potopu), stojący w takiej skrzynce z otwartym wiekiem z gestem oranta, czyli modlitwy dziękczynnej i na ogół w towarzystwie gołębicy z gałązką zwiastująca właśnie zbawienie; Daniel w jaskini lwów (te lwy siedzą w heraldycznych pozach jakby go adorując z dwóch stron - to też jest symbol zbawienia).

Z Nowego Testamentu mamy najrozmaitsze sceny cudów Chrystusa: uzdrowienie paralityka, uzdrowienie ślepego, uzdrowienie kobiety krwawiącej. Przez te wszystkie sceny chrześcijanie jakby chcą pokazać, że też liczą na takie Zbawienie i taki ratunek w życiu wiecznym.

- Czy można powiedzieć, że tego typu sztuka była przedłużeniem jakiejś katechezy, ewangelizacji, czy też pojawiła się przypadkowo?

Prof. E. Jastrzębowska: Myślę, że tak, bo chrześcijanie w momencie, kiedy zostali ochrzczeni i poznali Pismo Święte identyfikowali się ze swoją religią i dla nich to było najważniejsze.

- Jak wyglądało wtedy życie codzienne tych pierwszych chrześcijan, ich kultura materialna?

Prof. E. Jastrzębowska: Na podstawie świadectw materialnych nie można wiele powiedzieć. Sprzed okresu konstantyńskiego, poza wspomnianym domem chrześcijan w Doura Europos, nie mamy żadnej budowli, która świadczyłaby o tym, że była używana jako kościół.

Ja osobiście uważam, że pierwszy kościół w Rzymie - dzisiejsza bazylika San Sebastiano przy Via Appia - powstał jeszcze za Maksencjusza, przeciwnika Konstantyna. Konstantyn zrobił zeń oprawcę i prześladowcę chrześcijan, a on takim prześladowcą nie był. Generalnie, wszystkie budowle kościelne dopiero ufundował Konstantyn. Wcześniej każdy dom i każdy stół mógł służyć do odprawiania Mszy św. „Ecclesia” to było zgromadzenie wiernych i w momencie sprawowania Eucharystii to oni byli Kościołem, a ten stół, który normalnie służył w życiu codziennym do czegoś innego, stawał się wówczas ołtarzem. Jeszcze w czasach konstantyńskich nie mamy stałych ołtarzy w kościołach, tylko były one na czas Eucharystii wnoszone. Często te ołtarze, co wiemy z zapisków w Liber Pontificalis, były wykonane ze srebra, złocone, z kosztownych materiałów. Powstawały one na zamówienia, na które wystawiano rachunki. Stąd nawet często jest znana dokładna waga tych przedmiotów liturgicznych.

Gdy chodzi o resztę możemy, to sobie chyba wyobrazić według tego, jak żyli poganie. Znamy domy czy wspaniałe wille, które przetrwały, jak Pompeje (to jest do 79 r.), Efez i inne miejsca, także w Galii i w Afryce Północnej. Przykładem może być słynna willa w Piazza Armerina na Sycylii z początku IV w. ze wspaniałymi mozaikami. Chrześcijanie też tak żyli, choć znaleziska przeważnie nie dotyczą biedniejszych warstw społeczeństwa rzymskiego. Akurat z Piazza Armerina nie ma żadnego śladu po chrześcijanach, ale na przykład w willi Frampton i drugiej w Hilton St. Mary z IV w. na terenie dzisiejszej Wielkiej Brytanii, wśród popularnych motywów pośrodku podłogi znajduje się głowa Chrystusa z greckimi literami XP (skrót od Chrystus) oraz Alfą i Omegą. To na pewno jest Chrystus i takie popiersie ludzie mieli u siebie w domu.

Rozm. ks. T. Cieślak SJ/rv








All the contents on this site are copyrighted ©.