Przypadek adopcji dwojga edynburskich dzieci przez parę homoseksualną spowodował zdecydowaną
reakcję Kościoła katolickiego w Szkocji. Jego rzecznik Peter Kearney określił decyzję
sądu w tej sprawie jako krzywdzącą i uderzającą w dobro zainteresowanych.
Zabranie
dzieci od dziadków (dziadek jest w wieku 59 lat, a babcia – 46) miało rzekomo tylko
jeden powód, mianowicie, że są za starzy, aby opiekować się wnukami.
Matka
tych dzieci (chłopak ma pięć lat, a jego siostra – cztery) jest uzależniona od narkotyków
i na okres swojego leczenia oddała je pod opiekę swoich rodziców. Tymczasem lokalna
organizacja zajmująca się adopcją i organizowaniem rodzin zastępczych czterokrotnie
na drodze sądowej usiłowała bezskutecznie odebrać dziadkom prawo do opieki nad wnukami.
Nie dając za wygraną, organizacja ta wynajęła bardzo drogich prawników, którzy potrafili
przekonać sąd, żeby dzieci zostały odebrane dziadkom i trafiły do tzw. rodziny zastępczej.
Przy czym trzeba zaznaczyć, że dziadkowie mieli swoje wnuki tylko czasowo na okres
leczenia ich córki i uważają za bardzo naturalne, aby dzieci wzrastały na ten czas
u nich niż u dwóch osób tej samej płci, które próbują wmawiać opinii publicznej, że
są małżeństwem. Przeprowadzony ostatnio sondaż, czy osoby samotne i pary tej samej
płci powinny ubiegać się o adoptowanie dzieci, pokazuje, że 89 proc. ankietowanych
jest temu przeciwne.
Przedstawiciel szkockiego parlamentu Gil Paterson, domagając
się ujawnienia informacji, jak przebiegała ta sprawa i ile społecznych pieniędzy wydano
na dwuletnią walkę w sądzie, powiedział: „Jest to jedna z najbardziej dziwacznych
spraw, żeby pracownicy socjalni łamali jedną rodzinę po to, by stwarzać nową”.