Kościół katolicki i ONZ wzywają do zawieszenia broni na północy Sri Lanki. Od kilku
tygodni Kościół jest jedyną instytucją pozarządową, która pozostała na terenach objętych
walkami lankijskich oddziałów wojskowych i Tamilskich Tygrysów. Według informacji,
jakie docierają z Dżafny do Agencji Informacyjnej Eglises d’Asie, można już mówić
o prawdziwej katastrofie humanitarnej. Cywile znajdują się pośrodku walk i nie mają
dokąd uciekać. Jak podaje dyrektor tej francuskiej agencji Régis Anouil, jedyną organizacją
która niesie pomoc poszkodowanym jest Kościół, a jego środki są niewystarczające.
Régis
Anouil: Sytuacja na miejscu jest dość dramatyczna. Mówimy tu o północnej części
kraju, gdzie od kilku miesięcy trwa zacięta ofensywa sił rządowych przeciw ugrupowaniu
Tamilskich Tygrysów. Tygrysy zostały wyparte ze swych głównych bastionów. A zatem
trwa zacięta walka między tymi dwoma siłami, prawdziwa wojna. A pośrodku walk, dosłownie
na linii frontu, przesuwającej się bardzo szybko, znajdują się cywile, zmuszeni do
nieustannego przemieszczania się. Bp Thomas Savundaranayagam, ordynariusz Dżafny,
który sam jest Tamilem, wystosował apel do rządu i ONZ o stworzenie korytarzy humanitarnych,
aby umożliwić dostarczanie pomocy i ewakuację ludności cywilnej. Szacuje się, że na
terenie objętym walkami znajduje się pół miliona cywilów.
- Jaką
rolę odgrywa w tym wszystkim Kościół?
Régis Anouil: Bardzo ważną,
ponieważ przed paroma tygodniami rząd nakazał wszystkim organizacjom pozarządowym
i międzynarodowym wycofać się z tego regionu, więc na miejscu nie ma już żadnej organizacji
pozarządowej. Czerwony Krzyż stara się jeszcze interweniować. Jednak nawet Wysoki
Komisariat ONZ ds. Uchodźców nie może już nic zrobić. A zatem Kościół jest tam jedyną
instytucją, która ma kontakt z ludnością i może jej udzielić pomocy. Ordynariusz Dżafny
alarmuje, że pomoc nie dociera, że jest jej za mało. Sytuacja humanitarna jest więc
bardzo poważna.
- Czy Kościół robi coś dla przywrócenia pokoju?
Régis
Anouil: Zawsze, od samego początku wojny w 1983 r., Kościół, a ogólniej chrześcijanie
w Sri Lance, którzy stanowią ok. 7 procent społeczeństwa, odgrywali tu wyjątkową rolę.
Wiedzą oni bowiem, że są obecni po dwóch stronach konfliktu, w dwóch społecznościach
etnicznych, które ze sobą walczą. Walka toczy się bowiem między mniejszością tamilską,
która czuje się dyskryminowana, i większością syngaleską, która zasadniczo wyznaje
buddyzm. Tamilowie natomiast są hinduistami. W tych dwóch wspólnotach istnieje jednak
chrześcijańska mniejszość. I chrześcijanie, a w szczególności Kościół katolicki, to
jedyna wspólnota, która potrafi tworzyć pomost pomiędzy tymi dwoma wspólnotami etnicznymi.
Również dzisiaj Kościół odgrywa istotną rolę w poszukiwaniu politycznego rozwiązania
konfliktu etnicznego.
- Czy Kościół katolicki ma sprzymierzeńców
w tych staraniach?
Régis Anouil: Również Kościół anglikański jest
zaangażowany w sprawę pokoju. Trzeba jednak powiedzieć, że od kilku lat następuje
radykalizacja środowisk religijnych, zwłaszcza w syngaleskiej większości. W ramach
buddyzmu rozwinął się nurt ekstremistyczny, który moglibyśmy nazwać buddyzmem nacjonalistycznym.
Chce on utożsamić większość syngaleską, a tym samy całą Sri Lankę, z buddyzmem. Ze
strony tamilskiej nie spotykamy się z taką radykalizacją. Ale trzeba przyznać, że
Tamilowie zawsze mieli silne oparcie w Indiach i tamilskim hinduizmie.
-
Czy pozostają jeszcze jakieś nadzieje na pokój?
Régis Anouil:
Bardzo trudno to dziś powiedzieć, ponieważ aktualny rząd, który sprawuje władzę od
dwóch lat, opowiada się za rozwiązaniem czysto militarnym. Wydaje się, że w terenie
ta opcja się sprawdza, ponieważ Tygrysy przegrywają i muszą się wycofywać. To jednak
nie oznacza, że rebelianci zostaną całkowicie pokonani. Widzieliśmy już w przeszłości,
że nad Tamilami można zwyciężyć militarnie, a oni i tak odzyskają siły. A zatem opcja
militarna, którą przyjął rząd, nie prowadzi do żadnego rozwiązania politycznego tego
konfliktu. I można sobie rzeczywiście wyobrazić, że kiedy Tamilowie zostaną pokonani,
problem pojawi się na nowo i na pewno dojdzie do kolejnych aktów przemocy.