Chrześcijanie w Tajlandii winni zachować neutralność względem konfliktu politycznego,
który w ciągu zaledwie kilku lat doprowadził ich kraj do ruiny – uważają miejscowi
zwierzchnicy Kościoła katolickiego i wspólnot protestanckich. W ich przekonaniu zarówno
przeciwnicy, jak i zwolennicy obalonego premiera Thaksina uciekają się do środków,
które chrześcijaństwu są obce. Zdaniem kard. Michaela Michai Kitbunchu, metropolity
Bangkoku, katolicy nie mogą przykładać ręki do pogłębiającej się w kraju anarchii.
W obecnej sytuacji zadaniem mniejszości chrześcijańskiej w Tajlandii jest więc modlitwa
o pojednanie zwaśnionych polityków i popierających ich grup społecznych.
Z
kolei pastor Virat Koydul, zwierzchnik unii tajskich protestantów, uważa, że chrześcijanie
powinni unikać sądów o charakterze politycznym i ograniczyć się do przypominania podstawowych
zasad życia społecznego. Tylko w ten sposób mogą pomóc swym rodakom w przezwyciężaniu
obecnego kryzysu – twierdzi pastor Koydu.
Od 2005 r. Tajlandia stopniowo pogrąża
się w coraz większym politycznym chaosie. Jej mieszkańców dzieli postawa względem
byłego premiera Thaksina Shinawatra, głównego architekta tamtejszego cudu gospodarczego,
posądzanego jednak o poważne przestępstwa korupcyjne.