Szukać dróg porozumienia – rozmowa z ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Hanną
Suchocką
8 stycznia Benedykt XVI spotkał się na noworocznej audiencji z korpusem dyplomatycznym
przy Watykanie. O papieskim przemówieniu do dyplomatów i wrażeniach z tego spotkania
rozmawiamy z Hanną Suchocką, ambasadorem Polski przy Stolicy Apostolskiej.
-
Co najbardziej charakterystycznego należałoby podkreślić z Pani punktu widzenia
w dzisiejszym papieskim przemówieniu do ambasadorów?
H. Suchocka:
Wystąpienia Papieża na noworocznych spotkaniach z ambasadorami mają charakter
polityczny. Odnoszą się do najważniejszych problemów politycznych, które zaistniały
w minionym roku i zarysowują swego rodzaju program papieski na rok bieżący. Można
wyraźnie zauważyć, że problemem dominującym podczas tegorocznych wystąpień Ojca Świętego
– mówię w liczbie mnogiej, mając na myśli oprócz dzisiejszego przemówienia do dyplomatów
także to z Mszy 1 stycznia – jest walka z ubóstwem. Chcę z całą mocą podkreślić, że
rzeczywiście Ojciec Święty bardzo rozróżnia ubóstwo materialne i to ubóstwo, które
w dzisiejszym wystąpieniu określił jako „moralne”. Wydaje się, że ubóstwo moralne
stanowi nową, ważną kategorię, którą Papież chciał poprzez ambasadorów uświadomić
politykom i rządom. Ubóstwo moralne, w kontekście całego nauczania papieskiego, polega
na tworzeniu świata bez oparcia na wyraźnym fundamencie. Gubimy fundamenty, co sprawia,
że bardzo łatwo jest zagubić człowieka. W dzisiejszym wystąpieniu Ojciec Święty bardzo
mocno podkreślił, że wszystkie problemy, o których mówi i z którymi przychodzi nam
się borykać, wynikają nie tylko z samego ubóstwa materialnego, ale mają swoje źródło
w ubóstwie moralnym. Wykraczając poza wypowiedź Ojca Świętego możemy stwierdzić, że
polega ono na braku pewnej solidarności, braku myślenia o innych i ducha dzielenia
się z innymi.
Cały czas mamy do czynienia z rozdziałem między państwami bardzo
bogatymi, które pozwalają sobie np. na wyrzucanie i niszczenie żywności, a państwami,
które – co wyraźnie podkreślił Ojciec Święty – zmagają się z głodem i wielką tragedią,
jak państwa afrykańskie. To jest linia przewodnia cechująca nauczanie papieskie: refleksja
nad tym, jak możemy zerwać z ubóstwem moralnym i brakiem myślenia o innych. Dlatego
Papież tak mocno podkreślał problem miłości oraz stale obecny problem pokoju. Ten
ostatni może być zbudowany tylko i wyłącznie na fundamencie poszanowania wartości
każdego człowieka, a nie tylko na ogólnych deklaracji państwowych.
- Konkretnym
wyzwaniem jest pokój na Bliskim Wschodzie, któremu Benedykt XVI poświęcił dużo
miejsca.
H. Suchocka: Ojciec Święty zwrócił uwagę na te rejony,
gdzie są konflikty grożące rozszerzeniem i eskalacją. Dlatego wiele miejsca poświęcił
konfliktowi na Bliskim Wschodzie. Odniósł się także wyraźnie do konfliktu na Zakaukaziu
i nawoływał do poszukiwania także tam rozwiązań pokojowych. W odniesieniu do tych
konkretnych przykładów podkreślał bardzo mocno, że w żadnym z nich stosowanie przemocy
i siły nie pomoże w rozwiązaniu konfliktu. To jest jakby kontynuacja myśli Jana Pawła
II, który często podkreślał, że siłą, konfliktem zbrojnym nigdy nie rozwiąże się żadnego
nabrzmiałego problemu. Zostało to wyraźnie odniesione do tych konfliktów, które na
bieżąco obserwujemy.
Niezwykle ważna w tym kontekście była bezpośrednia zapowiedź
przez Ojca Świętego jego podróży apostolskiej do Afryki. To jest konkretna realizacja
tego wezwania: „Walczmy z ubóstwem!”. Ojciec Święty, jadąc do Afryki, chce uwrażliwić
wszystkich na problem tego kontynentu, który rzeczywiście jest najbardziej ogarnięty
ubóstwem.
- …i gdzie ubóstwo bardzo często łączy się też z problemem
pokoju.
H. Suchocka: Ubóstwo łączy się z problemem pokoju, a po
drugie łączy się z rozszerzaniem się występowania zjawisk – możemy nawet powiedzieć
– kryminogennych, bo te elementy łączą się ze sobą. Dlatego Ojciec Święty wyraźnie
zaakcentował swoją wolę oraz potrzebę pielgrzymowania do Afryki.
- Zazwyczaj
w papieskim przemówieniu do korpusu dyplomatycznego szukamy też odniesień europejskich.
Tym razem było ich jakby trochę mniej…
H. Suchocka:
Słuchając wystąpienia miałam wrażenie, że Papież nie musi, tak jak to jeszcze
było parę lat temu, wchodzić bezpośrednio w pewne sprawy dotyczące Europy czy Unii
Europejskiej. Po prostu traktuje Unię Europejską jako ważny podmiot na scenie politycznej.
Właściwie wymienił ją tylko raz, w odniesieniu do sytuacji na Zakaukaziu, wyrażając
nadzieję, że także dzięki wysiłkom dyplomatycznym Unii Europejskiej zostaną tam przywrócone
właściwe relacje między państwami. W tym zakresie odniósł się tylko do Unii Europejskiej
jako jednego z ważnych podmiotów na scenie międzynarodowej, nie wchodząc już w poszczególne
spory istniejące wewnątrz państw Unii.
- Czy możemy to odczytać jako
rodzaj zachęty do większej aktywności Unii Europejskiej jako całości?
H.
Suchocka: Ja to tak widzę. Moim zdaniem Ojciec Święty uważa, że Unia Europejska
ma ważną rolę do odegrania w sprawach międzynarodowych, i to nie tylko wewnątrzeuropejskich,
ale także w sprawach o szerszym zakresie, mianowicie dotyczących państw, które ocierają
się o Unię. Mówiąc przecież o roli UE w konflikcie zakaukaskim, trzeba przyznać, że
dotyczy on państw, które same nie są jej członkami. Jednak wiele z nich jest członkami
Rady Europy, mieszczą się zatem w szerszym pojęciu Europy. W tym kontekście Unia Europejska
ma ważne zadanie polityczne do spełnienia.
- Czy w jakiś sposób wiąże
się ono również z przezwyciężeniem kryzysu gazowego, o którym jednak
expressis verbis nie było mowy?
H. Suchocka: Ojciec
Święty nic na ten temat nie powiedział, ale myślę, że między wierszami można znaleźć
także i pewną wskazówkę do poszukiwania rozwiązań i jakiegoś porozumienia. Papież
mówi, że siłą i przemocą nie rozwiąże się żadnego konfliktu. Wydaje się, że to, co
obecnie obserwujemy między Rosją i Ukrainą, jest pewnym mocowaniem się w miejsce poszukiwania
jakiegoś rozwiązania. W sposób bardzo delikatny i pośredni Ojciec Święty udzielił
generalnej wskazówki, jak należy rozwiązywać konflikty, nie dotykając i nie wymieniając
bezpośrednio tego konkretnego sporu.
- Przy okazji wspomniał po raz drugi
o problemie wyścigu zbrojeń, który jakby tylnymi drzwiami wchodzi na arenę międzynarodową.
H.
Suchocka: Tak, Papież zwrócił uwagę, że Stolica Apostolska była jednym z pierwszych
podmiotów, który ratyfikował konwencję o zakazie broni kasetowej. Podkreślenie tego
na samym początku wystąpienia pokazuje, jak wielką wagę przywiązuje do tego Stolica
Apostolska, a także, jak wielką obawę żywi sam Ojciec Święty w związku z ewentualną
eskalacją wyścigu zbrojeń.
- Jakie wnioski dla Polski mogłyby zostać podjęte
z tego przemówienia?
H. Suchocka: Trudno powiedzieć. Mam
wrażenie, że mimo iż poruszamy się w tym samym obszarze, to jednak bardzo często metody
działania Stolicy Apostolskiej i poszczególnych rządów są różne. Natomiast papieskie
zachęta do poszukiwania porozumienia stanowi właściwie generalne przesłanie dla wszystkich
polityków. Poszukiwanie elementów, które łączą, a nie tego, co dzieli, ma swoje odniesienie
zarówno na szerokiej płaszczyźnie międzynarodowej, jak też w każdej sprawie wewnątrzkrajowej.
Chcę
jeszcze dodać, że kiedy podchodziłam do Ojca Świętego – a on zawsze z wielką serdecznością
reaguje na spotkanie z Polską – w bardzo serdeczny sposób powiedział, że nosi Polskę
w sercu. To jest wyraz wielkiej bliskości i było mi bardzo miło, gdy mi to powiedział.