Pomimo podjęcia zaostrzonych środków bezpieczeństwa, indyjskiej policji nie udało
się powstrzymać hinduistycznych ekstremistów w stanie Orisa. W minione święta spalili
oni ośrodek duszpasterski we wsi Bakingia oraz dwa należące do chrześcijan sklepy
w mieście Sugadabadi. Wielu wiernych zrezygnowało też w tym roku z udziału w świątecznych
Mszach. Policja gwarantowała im bowiem ochronę jedynie w obrębie obiektów sakralnych.
W drodze do domu byli już bezbronni.
Bezpieczne, choć wcale nie wesołe święta
mieli uchodźcy. Pod eskortą policji mogli uczestniczyć w tłumnych, obozowych Eucharystiach.
Jak informuje sekretarz indyjskiej Komisji Iustitia et Pax o. Nithiya Sagayam, który
Boże Narodzenie spędził właśnie wśród uchodźców, w obozach radosne były tylko dzieci.
Wszystkim doskwierają już trudy codziennego życia w wielkich namiotach, mieszących
po 5 czy 7 rodzin, bez szansy na odrobinę prywatności, bez prądu czy bieżącej wody.
O powrocie do spalonych domów nie ma na razie mowy. Tym bardziej, że sprawcy sierpniowych
i wrześniowych pogromów wciąż nie zostali ukarani, a w ostatnich dniach powstało nowe
antychrześcijańskie ugrupowanie: Hinduistyczna Bojówka Vahini.