2008-12-09 17:35:02

Śladami Apostoła Narodów (21)


Rozstanie z Barnabą

 

Po zakończeniu tzw. Soboru Jerozolimskiego spisane postanowienia przekazano Pawłowi i Barnabie, aby je oznajmili braciom w Antiochii. Obaj Apostołowie uczynili to, a następnie kontynuowali posługę głoszenia słowa Bożego. Po pewnym czasie Paweł, w poczuciu odpowiedzialności za wspólnoty założone w czasie pierwszej podróży misyjnej, zdecydował je odwiedzić i umocnić, a jednocześnie podjąć ewangelizację w innych regionach. Zaprosił do tej wyprawy swojego najbliższego współpracownika, Barnabę; niespodziewanie jednak doszło między nimi do ostrego sporu, o którym pisze Łukasz w Dziejach Apostolskich.

„Po pewnym czasie powiedział Paweł do Barnaby: «Wróćmy już i zobaczmy, jak się mają bracia we wszystkich miastach, w których głosiliśmy słowo Pańskie». Barnaba chciał również zabrać Jana, zwanego Markiem; ale Paweł prosił, aby nie zabierał z sobą tego, który odszedł od nich w Pamfilii i nie brał udziału w ich pracy. Doszło do ostrego starcia, tak że się rozdzielili: Barnaba zabrał Marka i popłynął na Cypr, a Paweł dobrał sobie za towarzysza Sylasa i wyszedł, polecony przez braci łasce Pana. Przechodził przez Syrię i Cylicję, umacniając miejscowe Kościoły” (Dz 15, 36-41).

Wydaje się, że opis jest jasny: chodziło o nieporozumienie dotyczące współpracownika, Jana zwanego Markiem. Dochodził do tego delikatny fakt: Jan Marek był kuzynem Barnaby, który broniąc go, bronił w jakiś sposób swojej rodziny, jej honoru i – pośrednio – samego siebie. Być może Paweł i Barnaba dyskutowali na ten temat przez kilka dni, a wspólnota próbowała pomóc im znaleźć najwłaściwsze rozwiązanie. Dyskusja jednak osiągnęła taki punkt, że dalsza współpraca między Apostołami wydawała się niemożliwa i każdy zdecydował pójść w swoją stronę.

Można się pytać: Czy jedynie odmienna opinia dotycząca byłego współpracownika mogła spowodować tak dramatyczne rozstanie między Pawłem i Barnabą? Czy raczej był to jedynie pewien pretekst, a w rzeczywistości chodziło o inne, głębsze powody? Może o pewien aspekt ludzki, to znaczy o to, kto ma być kierownikiem nowej wyprawy misyjnej? Kto ma podejmować ostateczne decyzje?

Jest też inny element, który mógł odegrać znaczącą rolę w sporze. Paweł coraz bardziej oddalał się od chrześcijan pochodzących ze środowisk żydowskich, Barnaba natomiast był człowiekiem wielkich przyjaźni z Kościołem judeochrześcijańskim i nie chciał osłabiać i tak już luźnych więzów z tym środowiskiem, bojąc się nieprzewidywalnych konsekwencji. Kiedyś po latach Paweł napisze w Liście do Galatów, że niektórzy chrześcijanie pochodzenia żydowskiego postępowali nieszczerze i wciągnęli w to udawanie również Barnabę (2, 13).

Do dzisiaj nie jesteśmy w stanie z punktu widzenia historycznego stwierdzić, który z wymienionych elementów (a może jeszcze jakiś inny) odegrał determinującą rolę. Niewątpliwie rozstanie to było bolesne dla obydwóch wielkich Apostołów. Dziwne, ale Paweł, który cieszył się zaufaniem ze strony Barnaby i dzięki jego pomocy podjął posługę głoszenia słowa Bożego, nie był w stanie zaufać ani Markowi, ani Barnabie. Barnaba czuł się być może odepchnięty przez Pawła jako przyjaciel; wiedział, że nie chodziło o złośliwość ze strony Apostoła Narodów, ale nie mógł zrozumieć szybko następujących po sobie faktów.

Barnaba po rozstaniu z Pawłem zniknął z kart Dziejów Apostolskich. Gigant wczesnego chrześcijaństwa nie zostawił po sobie prawie żadnego śladu. Wiemy, że wrócił do swojego rodzinnego Cypru i nie podjął żadnych innych podróży misyjnych. Paweł wspomni jego imię dwukrotnie w swoich Listach (por. 1 Kor 9, 6; Kol 4, 10), co mogłoby wskazywać pośrednio na pojednanie między Apostołami, ale szczegółów nie znamy.

Możemy jedynie wyobrażać sobie – śledząc słowa jednego ze współczesnych egzegetów – ile razy Paweł po tym dramatycznym rozstaniu wracał myślami do Barnaby, który przecież kiedyś, w trudnych momentach, był jedynym okazującym mu zaufanie. Pamiętał też dobrze, jak w Listrze, po tym, gdy został obrzucony kamieniami, zapłakany Barnaba pochylał się nad nim, sądząc, że nie żyje. Tak głębokie przyjaźnie nie kończą się bez wewnętrznego bólu i trwałych śladów w psychice obydwóch osób.

Paweł nie zapomniał dobra, jakie mu wyświadczył Barnaba, i z wdzięcznością polecał go Chrystusowi w swoich modlitwach. Nie rozumiał, z punktu widzenia ludzkiego, dlaczego doszło do rozstania, które powodowało u obydwóch głęboką samotność. Jednak z biegiem czasu coraz bardziej się przekonywał, że również to dramatyczne rozstanie z bliskim przyjacielem pozwalało mu pogłębić sens pierwszej wizji spod Damaszku: Pan jest jedynym doskonałym przyjacielem; jedynym, który do głębi przenika nasze najgłębsze przeżycia; jedynym, który nas nigdy nie opuszcza.

Znając głęboką wrażliwość Apostoła Narodów, której świadectwem są niektóre fragmenty jego Listów, gdzie nie wstydzi się mówić o wylanych łzach, jak też jego wybuchowy charakter, możemy sobie jedynie wyobrażać, jak rozwijała się w nim ta osobista miłość do Chrystusa. Paweł przeżył głębokie cierpienia, rozczarowania, samotność, niezrozumienie; jednak te doznania prowadziły go do coraz głębszego przekonania, że Pan jest naprawdę wszystkim. On nas stworzył, On zna doskonale naszą sytuację, On jedyny kocha nas bezgranicznie.

Ludzkie przyjaźnie, nawet te najpiękniejsze i jakże pożyteczne w duchowym wzrastaniu, pomagają nam dorastać i właściwie przeżywać tę przyjaźń jedyną, do której każdy chrześcijanin jest powołany i która przynosi nam prawdziwe szczęście. Kiedyś po latach, dojrzały już duchowo, Paweł powie: „Wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3, 7-8).

ks. Waldemar Turek








All the contents on this site are copyrighted ©.