Rośnie zainteresowanie prześladowanymi chrześcijanami – rozmowa z ks. K. Piwowarskim
Zakończone 3 grudnia w Watykanie zebranie Rady Generalnej dzieła
„Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, dobra kondycja jego budżetu,
wrażliwość Polaków i główne dziedziny działalności – to tematy
rozmowy z ks. Kazimierzem Piwowarskim, członkiem rady.
- Jakie tematy
zostały poruszone na tym spotkaniu?
Ks. K. Piwowarski: Zebranie
Rady Generalnej odbywa się dwa razy do roku, zwykle w centrali, która znajduje się
w Königstein koło Frankfurtu n. Menem. Tym razem spotkanie odbyło się w Watykanie.
Jesteśmy bowiem organizacją międzynarodową na prawach papieskich. Było to pierwsze
zebranie z nowym prezydentem ks. Joaquínem Alliende-Luco z Chile, który pracował do
tej pory jako międzynarodowy asystent kościelny.
Na tym zebraniu zajmowaliśmy
się przede wszystkim sprawozdaniem za poprzedni rok. Dzieło nasze ma biura w 17 krajach,
w których promuje modlitwę w intencji Kościoła prześladowanego i jednocześnie zbiera
ofiary, aby temu Kościołowi pomóc. Ofiary te są przesyłane do centrali w Königstein,
skąd są następnie rozdzielane na cały świat. Dzisiaj trafiają one do prawie 130 krajów.
Na koniec roku trzeba przedstawić rozliczenie i plany na rok następny.
- Również
w Polsce działa biuro organizacji, często mówimy o waszych konkretnych
zaangażowaniach, ostatnio np. o opublikowanym przez was raporcie na temat prześladowań.
Gdybyśmy chcieli podsumować całość dobra, które się dokonuje za pośrednictwem
organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, jaka to jest skala? Czy
to są duże sumy?
Ks. K. Piwowarski: Łączna suma sięga 80
mln euro w ciągu roku.
- Przeznaczacie je na seminaria, zakony klauzurowe,
literaturę religijną, transport dla misjonarzy, dokształcanie świeckich,
także na kościoły, kaplice i media katolickie. Co jest główną domeną
„Pomocy Kościołowi w Potrzebie”?
Ks. K. Piwowarski: Nasze dzieło
ma charakter duszpasterski. Dlatego przede wszystkim chodzi nam o inwestowanie w człowieka,
który dalej będzie głosił Ewangelię. Do głównych zadań trzeba zatem zaliczyć pomoc
dla duszpasterzy pracujących np. w krajach misyjnych, ale też dla tych, którzy przygotowują
się do pracy w Kościele, czyli pomoc w kształceniu księży i seminarzystów. Drugim
tradycyjnym pionem jest wspieranie zakonów kontemplacyjnych, przede wszystkim tam,
gdzie potrzebują tej pomocy, nawet na zwykłe wyżywienie.
- Niedawno mieliśmy
dzień pro orantibus dedykowany właśnie pamięci o klasztorach
klauzurowych. A jeśli chodzi o seminaria, w jakich rejonach
świata pomagacie najczęściej?
Ks. K. Piwowarski: WAmeryce
Łacińskiej i Afryce. Afryka jest dzisiaj kontynentem, o którym dużo się mówi. Pomoc
dla Kościoła jest tam nieodzowna, zwłaszcza w dziedzinie kształcenia przyszłych kadr
Kościoła, i to nie tylko księży, ale także zakonnic i świeckich, np. katechistów.
-
Złotą kartą Dzieła jest pomoc dla Ziemi Świętej.
Ks. K. Piwowarski:
Pomoc dla Ziemi Świętej to jedna z najpilniejszych potrzeb, którą biuro w Polsce
zajmuje się prawie od samego początku. Liczba chrześcijan w tym regionie gwałtownie
maleje i jeżeli ta tendencja nie zostanie zahamowana, już niebawem nie będzie ich
tam w ogóle. Nie wolno zapomnieć, że chrześcijanie należą do najbiedniejszej grupy
ludności.
- Czy możemy przypomnieć, jak się im pomaga?
Ks.
K. Piwowarski: Pomagamy w różny sposób. Ostatnio, w okresie przed Bożym Narodzeniem
sprowadzamy, przede wszystkim z Betlejem, szopki i różne pomoce dla duszpasterzy,
które próbujemy następnie rozprowadzać w Polsce. Ofiary zebrane przy tej okazji przeznaczamy
na bezpośrednią pomoc dla chrześcijan tam mieszkających.
- Jeśli
chodzi o Afrykę, to konkretną akcję prowadzicie również
w Sudanie?
Ks. K. Piwowarski: Owszem, a to dlatego, że Kościół jest
tam szczególnie zagrożony. Jest to naprawdę Kościół cierpiący. Wiemy, jak trudna jest
sytuacja polityczna. Gdy chrześcijanie nie mają żadnych środków do życia, nie mają
gdzie mieszkać, żyją w obozach albo w regionach objętych walkami, wtedy ta pomoc z
zewnątrz jest szczególnie potrzebna.
- Z wrażliwości Dzieła pochodzi
również pomoc dla chrześcijan w Indiach. Wiemy, że ostatnie prześladowania
wniosły dużo niepokojów…
Ks. K. Piwowarski: I dlatego właśnie
pomagamy. Pomoc ta trwa już od wielu lat. Kościół katolicki w Indiach stanowi niewielką
mniejszość. Nasza działalność pozwala zobaczyć, jak złożona jest tam sytuacja. Trzeba
znać doskonale tło i powody różnych konfliktów. One bardzo często zaczynają się od
sytuacji politycznej, czasami od sporów pomiędzy poszczególnymi grupami ludności,
a potem także między poszczególnymi grupami religijnymi.
- Jak z
punku widzenia waszego Dzieła ocenia Ksiądz wrażliwość polskiego społeczeństwa
na potrzeby innych?
Ks. K. Piwowarski: Gotowość do pomocy, której
doznajemy od wiernych w Polsce, przeszła wszelkie nasze oczekiwania. Zaczynając od
góry, powiem, że są bardzo dobre reakcje z biskupami. Nie tylko popierają oni nasze
akcje czy zezwalają na nie w diecezjach, ale także bezpośrednio wspierają nas ofiarami.
To samo można powiedzieć o księżach i wielu świeckich, którzy rozumieją potrzeby Kościoła
prześladowanego i naprawdę bardzo chętnie śpieszą z pomocą. Nikt z nas, przed dwoma,
trzema laty, nie mógł przewidzieć, że odzew Polaków będzie tak dobry.
- To
spotkanie pokazało stan Dzieła na chwilę obecną. Jak można by określić w kilku
słowachobecną sytuację „Pomocy Kościołowi w Potrzebie”? Jakie są plany
na jutro?
Ks. K. Piwowarski: Mamy powody do optymizmu. W czasie,
gdy świat bardzo boleśnie dotyka kryzys finansowy, nasza organizacja nie odnotowała
zmniejszonych wpływów. Mimo kryzysu nasz budżet jest zgodny z tym, co przewidywaliśmy
przed rokiem, czyli w czasie, gdy o zagrożeniu kryzysem nikt jeszcze nie myślał. Jeśli
chodzi o przyszłość, to ufamy, że nasz budżet nie będzie się zmniejszał, a wręcz przeciwnie,
mamy nadzieję, że będzie się zwiększał. Skąd ten optymizm? Powodów jest kilka. Po
pierwsze, zbieramy ofiary w 17 krajach, w niektórych krajach jest odrobinę mniej,
ale za to w innych jest akurat więcej. Poza tym rośnie liczba ludzi zainteresowanych
naszym dziełem, pomocą tym, którzy są biedni, prześladowani, a przy tym tak jak my
są chrześcijanami, katolikami.
- Czy określiliście jakieś uprzywilejowane
sektory, jeżeli chodzi o pomoc w najbliższym półroczu?
Ks. K.
Piwowarski: Wyróżnienie uprzywilejowanych sektorów jest zawsze podyktowane aktualnymi
potrzebami. Jeżeli wybuchnie np. konflikt zbrojny, w wyniku którego ucierpią chrześcijanie,
natychmiast będzie im trzeba przyjść z pomocą. Zasadniczo naszym głównym zadaniem
jest organizacja pomocy dla Kościoła katolickiego na całym świecie, a zwłaszcza tam,
gdzie bez pomocy z zewnątrz nie może on dalej funkcjonować. Chciałbym przy tym zwrócić
uwagę, że my, Polacy, bardzo blisko mamy chrześcijan, katolików, którzy potrzebują
naszej pomocy. Mam tu na myśli wiele krajów z dawnego bloku wschodniego. Nie tylko
Rosję, ale także Azję Centralną: Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan czy
Turkmenistan. To są kraje, w których nie ma wielu katolików i gdzie należą oni do
biednej grupy ludności. Bez pomocy z zewnątrz ksiądz nie może tam w ogóle pracować.