W czasie, gdy Ewangelia była głoszona
już w wielu miejscach Palestyny, Azji Mniejszej i Cypru i coraz więcej ludzi przyjmowało
chrzest, doszło do ostrego sporu dotyczącego kwestii zachowania Prawa Mojżeszowego.
Niektórzy chrześcijanie, tzw. żydujący (Iudaizantes) żądali, aby poganie przed
przyjęciem chrztu byli poddani obrzezaniu i zobowiązani do zachowywania przepisów
Prawa Mojżeszowego.
Paweł i Barnaba, posługujący głównie wśród pogan, byli
zupełnie odmiennego zdania. Opowiadając szczegółowo współbraciom w Antiochii o świeżo
zakończonej wyprawie misyjnej, mówili wyraźnie o tym, „jak wiele Bóg przez nich zdziałał
i jak otworzył poganom podwoje wiary” (Dz 14, 27). Prawdopodobnie chrześcijanie w
Antiochii w ogóle nie pytali o to, czy nawróceni, zanim przyjęli chrzest, byli odpowiednio
poinstruowani o judaizmie. W Antiochii nad Orontesem było rzeczą jasną, że nie Prawo
Mojżeszowe, ale osobista wiara jest warunkiem przyjęcia nowej religii.
Między
zwolennikami jednej i drugiej opinii zaczęło dochodzić do niemałych sporów i zatargów,
a te znacznie utrudniały pracę apostolską i podważały wiarygodność Apostołów i głoszonej
przez nich nauki. Sytuacja stawała się nieznośna i wymagała szybkiego i jasnego rozwiązania
problemu, który groził chrześcijaństwu rozłamem już w zaraniu istnienia.
„Postanowiono
– czytamy w Dziejach Apostolskich – że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich
uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych. Wysłani przez
Kościół szli przez Fenicję i Samarię, sprawiając wielką radość braciom opowiadaniem
o nawróceniu pogan” (15, 2-3).
Z opisu jasno wynika, że delegacja Kościoła
antiocheńskiego skierowała się do Jerozolimy drogą lądową i zatrzymywała się w gminach
współbraci chrześcijan rozsianych w Fenicji i Samarii. Apostołowie wykorzystywali
okazję i przemawiali do gromadzących się na ich powitanie chrześcijan, co wywoływało
zarówno u jednych, jak i drugich głęboką radość.
W Jerozolimie Paweł i Barnaba
zostali przyjęci przez rzesze wiernych na czele z Apostołami. Na uroczystym zebraniu
zdali sprawę ze swej podróży misyjnej: mówili o założonych gminach chrześcijańskich
i perspektywach ich rozwoju, o ludziach czekających na ich posługę. Mimo że Łukasz
nie zamieszcza w Dziejach Apostolskich przemówień Pawła i Barnaby wygłoszonych wtedy
w Jerozolimie, należy przypuszczać, że twierdzili oni bardzo zdecydowanie, iż nałożenie
na chrześcijan wywodzących się ze środowisk pogańskich ciężaru Prawa Mojżeszowego
nie zgadza się z duchem nauki Chrystusa i znacznie osłabiłoby rozwój chrześcijaństwa.
Jednak – czytamy znowu w Dziejach – „Niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów
oświadczyli: «Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego».
Zebrali się więc Apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę” (Dz 15, 5-6).
Łukasz
mówi o długiej dyskusji między największymi autorytetami ówczesnego chrześcijaństwa.
Nic dziwnego, że w takiej sytuacji sam Piotr poczuł się wewnętrznie wezwany do wyjaśnienia
kwestii i zajęcia jasnego stanowiska. Apostoł powiedział na koniec: „Dlaczego (…)
teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie
nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni
przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni” (Dz 15, 10-12).
Mowa Piotra wywołała
ogromne wrażenie. Rybak mówił językiem prostym, zrozumiałym dla każdego słuchacza,
opierając się na doświadczeniu osobistym i na historii narodu wybranego. Jego słowa
zostały przyjęte w skupieniu, ucichły dyskusje i polemiki. Na prośbę starszych Barnaba
i Paweł raz jeszcze zabrali głos i przedstawili owoce dotychczasowej pracy apostolskiej.
Później przemówił Jakub: „Sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających
się do Boga, lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom,
od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi” (Dz 15, 19-21). Te propozycje Jakuba
uwzględniono w końcowym dekrecie, po przyjęciu którego zdecydowano wysłać do Antiochii
wraz z Pawłem i Barnabą delegatów Kościoła jerozolimskiego, aby tamtejszym wierzącym
ogłosić radosną nowinę, że chrześcijanie nie są zobowiązani do zachowywania Prawa
Mojżeszowego.
Paweł mógł być zupełnie usatysfakcjonowany, ale spotkanie jerozolimskie,
do którego niejednokrotnie będzie powracał w myślach i w pismach, przez długi jeszcze
czas nie dawało mu wewnętrznego pokoju. Gdy kiedyś, po latach, wróci raz jeszcze do
tego tematu w Liście do Galatów, zdobędzie się na tony, które świadczą o głębokim
przeżyciu całego wydarzenia. „A było to – pisze – w związku z tym, że na zebranie
weszli bezprawnie fałszywi bracia, którzy przyszli podstępnie wybadać naszą wolność,
jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby nas ponownie pogrążyć w niewolę. Na żądane przez
nich ustępstwo zgoła się jednak nie zgodziliśmy, aby dla waszego dobra przetrwała
prawda Ewangelii” (Ga 2, 4-5).
Być może Paweł, udając się do Jerozolimy na
spotkanie z Apostołami, oczekiwał trochę innego klimatu w czasie obrad, a tymczasem
wytworzył się tam nastrój niezwykłego napięcia i sporów. Na pewno nie przypuszczał,
że niektórzy bracia użyją nawet fałszu i podstępu przeciwko delegacji antiocheńskiej.
Paweł dobrze zdawał sobie sprawę ze swojej przeszłości, prawdopodobnie nie miał też
łatwego charakteru, mógł być dosyć wybuchowy, zdecydowanie jednak odrzucał pewne postawy
niezgodne z Ewangelią, którą głosił, zwłaszcza nieszczerość i zakłamanie. Gdy je zauważał
u współbraci, przeżywał to boleśnie, tak jak nas dzisiaj boli, jeśli dostrzegamy te
ujemne cechy w naszych środowiskach.
Paweł wracał więc z Jerozolimy do Antiochii
z poczuciem zwycięstwa, gdy chodzi o końcowe postanowienia, ale też z nowym ciężkim
bagażem doświadczeń; potrzebował znowu czasu na refleksję, skupienie i modlitwę, skierowaną
do Tego, któremu tak głęboko zaufał i powierzył swoją posługę.