2008-12-01 18:24:24

U źródeł soborowego przełomu: Jan XXIII (2)


Kiedy kard. Angelo Roncalli wybrany został pół wieku temu papieżem, miał już za sobą 54 lata kapłaństwa, z czego dokładnie połowę pracował w watykańskiej dyplomacji. W ciągu tych 27 lat papieski dyplomata na kolejnych placówkach nabył wiele doświadczeń. Poznał szereg problemów, które miał później podjąć zwołany przez niego Sobór. Dotyczy to także relacji chrześcijańsko-żydowskich. Przed miesiącem mówiłem o tym, jak w latach drugiej wojny światowej niósł on pomoc zagrożonym deportacją do obozów śmierci Żydom, będąc delegatem apostolskim w Grecji i Turcji. Wykorzystywał w tym celu również kontakty dyplomatyczne nawiązane w Bułgarii, gdzie wcześniej pełnił podobną funkcję.

Krótko przed zakończeniem wojny, 22 listopada 1944 r. abp Roncalli otrzymał nominację na nuncjusza apostolskiego we Francji. Zastał tam sytuację niełatwą, obciążoną bolesnym dziedzictwem lat wojennych. Gen. Charles de Gaulle domagał się usunięcia 30 biskupów, zarzucając im, że akceptowali kolaborujący z hitlerowskimi Niemcami rząd w Vichy. Nowemu nuncjuszowi udało się umiejętnie doprowadzić do tego, że wystarczyła tylko rezygnacja trzech ordynariuszy.

Francja była podczas wojny terenem deportacji Żydów do obozów koncentracyjnych. Miejscowy Kościół milczał – przyznał przed 11 laty ze skruchą episkopat tego kraju w deklaracji z Drancy. Podpisali ją 30 września 1997 r. w miejscu internowania Żydów wywożonych do obozów zagłady, głównie do Oświęcimia, biskupi wszystkich francuskich diecezji, na terenie których znajdowały się pod władzą Vichy takie punkty przeładunku. Oczywiście, mimo plamiącej licznych Francuzów kolaboracji, wielu z nich, także katolików – w tym całe instytucje kościelne – niosło w tym czasie pomoc Żydom, dając im schronienie.

Z tym jednak wiązał się kolejny problem. Po wojnie organizacje i rodziny żydowskie domagały się zwrotu uratowanych dzieci środowisku, z którego pochodziły. Takiemu żądaniu trudno odmówić słuszności. Co jednak zrobić z dziećmi, które w międzyczasie przyjęły chrzest? Czy wolno narażać zbawienie ich dusz, skoro są osobami ochrzczonymi, a w środowisku żydowskim zagrażałaby im utrata wiary? Oczywiście władze kościelne nie zalecały chrzcić ratowanych dzieci bez uwzględniania woli ich rodziców. Były to przecież osoby niepełnoletnie. Zresztą sam fakt przyjęcia tego sakramentu bynajmniej nie chronił Żyda przed zagładą, bo kryteria hitlerowców nie były religijne, tylko rasistowskie i ochrzczony żyd nie przestawał być dla nich Żydem. Skuteczniejszą pod tym względem była fałszywa metryka chrztu z datą dopasowaną do wieku dziecka. Jak dobrze wiemy, w Polsce preparowano takie dokumenty, nie robiąc sobie przy tym skrupułów. Zdawano sobie przecież sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, przed jakim należało na wszelki sposób ocalić zagrożonych. Zdarzało się jednak, że ukrywanym udzielano chrztu, czasem może z nadmiaru gorliwości. Poza tym żydowskie dzieci, które znalazły się w chrześcijańskim środowisku, w naturalny sposób otrzymywały od niego wychowanie. Przypomnijmy tu Grzegorza Pawłowskiego, czyli Jakuba Hersza Grinera z Zamościa, dziś będącego księdzem w Izraelu, który – ocalony z zagłady m.in. dzięki fałszywej metryce chrztu – chodził z katolickimi dziećmi do kościoła i na naukę religii, przyjmując z pełnym przekonaniem ich wiarę, ale dopiero odbywszy przygotowanie do I Komunii, przed jej przyjęciem poprosił, by go ochrzczono.

Ten dylemat, mający aspekty teologiczne i duszpasterskie, pojawił się w wielu krajach. W 1946 r. wspomniany już przeze mnie przed miesiącem rabin Isaac Halevi Herzog z Jerozolimy zwrócił się do Piusa XII listownie – a wcześniej również na prywatnej audiencji – z prośbą, by dzieci, które znalazły schronienie w katolickich instytucjach i rodzinach, zostały przekazane pod opiekę organizacji żydowskich. Przytoczył on przy tym przypadek Polski, gdzie miało się wówczas znajdować w klasztorach i domach prywatnych jeszcze co najmniej trzy tysiące ocalonych dzieci. To po liście rabina Herzoga Pius XII nakazał ówczesnej Kongregacji Świętego Oficjum opracować doraźne wskazania w tym względzie. Przesłano je nuncjuszowi w Paryżu, kiedy francuscy biskupi pytali go, jak postępować w takich przypadkach.

Paryska nuncjatura streściła po francusku otrzymaną z Watykanu włoskojęzyczną notę, w której zalecano, by nie przekazywać ochrzczonych sierot żydowskich instytucjom czy osobom nie będącym w stanie zapewnić im chrześcijańskiego wychowania, a równocześnie nie mogącym rościć sobie do nich żadnych praw z racji pokrewieństwa. „Co innego jednak, gdy chodzi o prośby wysuwane przez krewnych” – stwierdzono ogólnie w nocie Świętego Oficjum, sugerując zatem wyraźnie, że należy im oddawać ocalone dzieci. W streszczeniu opracowanym przez nuncjaturę doprecyzowano, że w przypadku próśb ze strony rodzin można im zwrócić jedynie te dzieci, które nie zostały ochrzczone. Wyraża to tradycyjne przekonanie o bezwzględnej konieczności zapewnienia chrześcijańskiego wychowania każdemu ochrzczonemu. Komentując tę interpretację paryskiej nuncjatury, o. Peter Gumpel SJ, relator sprawy beatyfikacyjnej Eugenio Pacellego, wysunął przypuszczenie, że w kwestii „nawracania żydów” abp Roncalli był może bardziej tradycyjny niż ówczesny papież. Właśnie w owym czasie (w 1947 r.) Pius XII polecił franciszkankom misjonarkom oddanie dwojga pozostawionych w ich rzymskim klasztorze dzieci Żydówce, która powróciła do judaizmu po wcześniejszym przyjęciu wraz z obojgiem chrztu. Ostatecznie jednak również nuncjusz Roncalli nie wymagał bezwzględnego przestrzegania norm kanonicznych o wychowaniu ochrzczonych w wierze, skoro francuski Kościół w większości przypadków oddał wówczas uratowane dzieci pozostałym przy życiu członkom ich rodzin. Niewątpliwie uwzględniano przy tym fakt, że udzielenie chrztu miało miejsce w zupełnie anormalnej sytuacji, pod wrażeniem straszliwych przeżyć tamtych lat.

W 1953 r. Angelo Roncalli został kardynałem i patriarchą Wenecji – miasta posiadającego zresztą jedną z najciekawszych historycznie wspólnot żydowskich we Włoszech. Pięć lat później został wybrany na Stolicę Piotrową. Dotychczasowe doświadczenia duszpasterskie i dyplomatyczne zaowocują w pełni właśnie podczas pontyfikatu Jana XXIII, również gdy chodzi o stosunek Kościoła do żydów.



Aleksander Kowalski








All the contents on this site are copyrighted ©.