Za symptom moralnej choroby toczącej naród uznał Kościół w Kolumbii ostatnią aferę
z tak zwanymi piramidami finansowymi, które kusząc łatwym zarobkiem zniszczyły dorobek
życia tysięcy ludzi. Sprawa wybuchła dwa tygodnie temu, gdy załamał się nielegalny
proceder tworzenia wysokooprocentowanych (do 300 proc.) funduszy finansowanych z pieniędzy
pozyskiwanych od kolejnych naiwnych, którzy uwierzyli w „szybkie pieniądze” zdobywane
metodą „łańcuszka św. Antoniego”. W aferę zamieszane były prawdopodobnie gangi narkotykowe
i niektórzy politycy. Poszkodowanych w tym procederze oblicza się na 3 miliony. Katastrofa
„piramid finansowych” pogłębiła istniejący kryzys gospodarczy i społeczny w Kolumbii,
gdzie doszło nawet do ulicznych zamieszek.
Przewodniczący tamtejszego episkopatu
abp Rubén Salazar Gómez wyraził ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji i solidarność
z poszkodowanymi. Wezwał zarazem do przestrzegania prawa w dochodzeniu sprawiedliwości.
Zaznaczył, że cała sprawa ukazuje naocznie błędne koło, w jakim znalazła się Kolumbia,
gdzie zdegenerowane postawy społeczne tworzą klimat przemocy, korupcji i bezprawia,
a to jeszcze bardziej pogrąża społeczeństwo w moralnej degradacji. Przewodniczący
episkopatu zaapelował do zdrowych sił społecznych o niepoddawanie się i o wspólne
budowanie bardziej sprawiedliwych i solidarnych relacji międzyludzkich w ojczyźnie.