O nowej szacie graficznej i układzie miesięcznika Mały Gość Niedzielny z redaktor
naczelną pisma, Gabrielą Szulik, rozmawia Łukasz Tura.
Mały Gość Niedzielny
pojawił się 26 grudnia 1926 r. Od tego czasu stara się pisać
o sprawach wiary w sposób przystępny dla młodych czytelników. Próbując trafić
do młodych odbiorców z tematyką religijną, Mały Gość Niedzielny nie
mógł pomijać strony wizualnej. Co się od tego czasu zmieniło?
G.
Szulik: Upłynęło prawie osiemdziesiąt dwa lata, zatem dosyć sporo. Ja mogę mówić
o najnowszej historii Małego Gościa, mianowicie od 1996 roku. Od tamtej pory jestem
związana z miesięcznikiem, na początku okazjonalnie jako współpracownik. Potem koleje
losu tak się potoczyły, że zostałam jego redaktor naczelną. W tym czasie Mały Gość
już zmienił swoje logo i szatę graficzną, było to bodaj 3-4 lata temu. W tym roku,
wraz z numerem grudniowym, postanowiliśmy ponownie zmienić makietę Małego Gościa.
Nie zmienia się tym razem logo, ponieważ uważamy, że jest w porządku, natomiast zmienia
się jego strona graficzna i, generalnie, układ pisma.
- Na czym polega
ta zmiana?
G. Szulik: Przede wszystkim pojawiło się coś w rodzaju
nawigacji – tak to nazwał grafik, który zajmował się zmianami. Wskazuje ona kolejne
działy oraz kolory w Małym Gościu. Od tej nawigacji jest uzależniona kolorystyka danego
działu.
- Przeglądając ten najnowszy i jednocześnie pierwszy po
zmianie numer Małego Gościa Niedzielnego, można odnieść wrażenie,
że bardzo silny akcent postawiliście także na zdjęcia.
G. Szulik:
Tak, bardzo nam na tym zależało. Do tej pory mieliśmy z tym problem. My sami, jako
redaktorzy i dziennikarze, musimy się bardzo mocno spinać i pilnować, żeby nie przesadzać
z tekstem, bo współczesny czytelnik najpierw odbiera zdjęcia, a dopiero potem, jak
go coś zainteresuje, zagląda do tekstu. Myślę, że w nowej makiecie nam się to udało
i pójdziemy w takim kierunku, żeby zdjęcia były większe. Do tej pory z dużym wysiłkiem
udawało nam się zamieścić jedno duże zdjęcie. Fotoreporterzy przygotowujący materiał
dla nas przygotowywali wiele zdjęć, a my publikowaliśmy dwa, ponieważ po prostu nie
było miejsca. Teraz jest trochę więcej przestrzeni, więcej stron, więc mamy możliwość
zamieszczania większych zdjęć.
- No właśnie, kolejna ważna
zmiana dotycząca Małego Gościa Niedzielnego w nowej
odsłonie jest taka, że ma on o 16 stron więcej.Wydaje się Pani z tego
powodu zaniepokojona, sądząc przynajmniej po „wstępniaku”.
G.
Szulik: Jestem zaniepokojona, ponieważ te 16 stron więcej oznacza też więcej pracy,
natomiast, jeżeli chodzi o redaktorów pracujących w Małym Gościu, to ich liczba się
nie zwiększyła. Ale mam nadzieje, że jakoś sobie z tym poradzimy. Tym bardziej, że
jest współpraca z dziennikarzami „dużego” Gościa Niedzielnego. Jesteśmy z nimi w stałym
kontakcie i oni chętnie służą pomocą. Mam zatem nadzieję, że tutaj też nas wspomogą.
-
16 stron więcej wymusza na czasopiśmie także pewne zmiany w układzie i proporcji dotychczasowych
działów. Wspomniana nawigacja jest dosyć przejrzysta. W górnych
rogach stron znajdują się znaczki informujące, w którym miejscu i dziale
pisma jesteśmy. Czy w związku z pogrubieniem czasopisma pojawiły
się jakieś nowe działy?
G. Szulik: Tak, oczywiście. Pierwsze
strony Małego Gościa, zwykle nawiązujące do tematu numeru, nazywają się stronami startowymi.
Oprócz tego jest dość ważny dział zatytułowany „Poważny temat”. To jest taka gra ze
słowem „poważny”, większy akcent stawiamy na drugą część tego słowa – „ważny”. Tym
razem temat jest rzeczywiście bardzo poważny, ponieważ dotyczy sytuacji w Indiach
i tamtejszych chrześcijan. W tym dziale prezentować będziemy zawsze tylko jeden temat.
Innym nowym działem jest: „Co się dzieje”. Wydaje nam się, że taka nazwa jest bardzo
pojemna. Można tutaj rzeczywiście opisać wszystko, co dzieje się na świecie, w Polsce,
w Kościele i we wszystkich dziedzinach życia.