Współpraca dyplomacji Polski i Stolicy Apostolskiej służy wszystkim - rozmowa z min.
Janem Borkowskim
- Czego dotyczyły rozmowy w Sekretariacie Stanu?
J. Borkowski: Rozmowy
z kard. Tarcisio Bertone oraz z prał. Pietro Parolinem koncentrowały się na roli Kościoła
w krajach, w których budowana jest tożsamość społeczeństw, przede wszystkim w Europie
Wschodniej. Mieszka tam duża liczba Polaków oczekujących aktywnej obecności Kościoła
katolickiego. Było to konkretne i dość szczegółowe rozmowy. Mówiliśmy zarówno o zasadach,
jak i omawialiśmy konkretne sytuacje. Myślę, że wykorzystanie naszej wiedzy, wzajemne
informowanie się o działaniach Stolicy Apostolskiej i polskiego rządu za granicą służą
wszystkim: zarówno krajom, których to dotyczy, jak i licznym Polakom, gdyż Polaków
za granicą jest ok. 18 mln. To jest ogromna diaspora, która także jest ostoją dla
Kościoła.
- W czym powinna wyrażać się taka aktywna
obecność Kościoła, jakiej oczekuje polskie MSZ?
J. Borkowski:
Oczekiwania te są tożsame z oczekiwaniami Polaków mieszkających w Europie Wschodniej,
w krajach byłego Związku Radzieckiego. To jest przede wszystkim liturgia w języku
polskim w takim stopniu, w jakim to odpowiada liczbie poskojęzycznych wiernych. Często
jest to jedna z podstawowych potrzeb, podtrzymuje bowiem tożsamość Polaków w krajach
byłego Związku Radzieckiego.
- Czy jakoś wiąże się to też z włączaniem
krajów Europy Wschodniej w życie całej Europy?
J. Borkowski: Zdecydowanie
tak i o tym rozmawialiśmy. Prowadzimy aktywną politykę wobec państw położonych na
wschód od Polski. Zależy nam na tym, by ich sprawy były odpowiednio prezentowane.
Służymy tutaj swoją wiedzą, swoim doświadczeniem wobec partnerów w Europie Zachodniej,
wobec instytucji międzynarodowych, bowiem zależy nam na umocnieniu tych krajów, umocnieniu
ich tożsamości i ich suwerenności.
- Kiedyś mówiono o tym, że Polacy czy
osoby polskiego pochodzenia mieszkający na tamtym terenie, np. w Kazachstanie,
mogliby być „ambasadorami” Polski również gdy chodzi o
gospodarkę, o kontakty, o kulturę. Czy tak dzieje się obecnie? Kiedyś te nadzieje
w latach ’90 były trochę żywsze, teraz wydaje się, jakby osłabły?
J.
Borkowski: Tak, niestety te oczekiwania musiały osłabnąć, dlatego, że struktura
wiekowa polskiej społeczności w wielu krajach, przede wszystkim we wspomnianym Kazachstanie,
jest dość niekorzystna. Część osób skorzystała z możliwości przeprowadzenia się do
Polski, pozostały starsze osoby, których status materialny nie jest na tyle dobry,
żeby mogły służyć promocji Polski. Ciągle są to społeczności, które potrzebują pomocy
ze strony Polski. Taka pomoc im się należy, otrzymują ją i będą otrzymywać.
-
Najczęściej, gdy chodzi o kwestie Europy Wschodniej, mówi się o Białorusi,
o sytuacji tamtejszej polskiej mniejszości, o Związków Polaków. Jak ten stan
rzeczy ma się do sytuacji Kościoła na tym terenie?
J. Borkowski:
Na Białorusi mieszka liczna społeczność Polaków: około 400 tysięcy. Mają oni podstawowe
potrzeby samoorganizacji, nauczania, w tym nauki języka, podtrzymywania kultury, kontaktu
ze starą ojczyzną. Te potrzeby realizowane są m.in. poprzez działalność organizacji
polskich, przede wszystkim Związku Polaków na Białorusi i to jest niezwykle pożądane.
Rozmawiamy z władzami Białorusi o tym, by te prawa mniejszości były honorowane. To
nie są aspiracje polityczne, ale prawa polskiej mniejszości do zachowania tożsamości.
Kościół w tym względzie służy istotnym wsparciem, bo liturgia w języku polskim jest
niezwykle pożądana, oczekiwana przez Polaków tam mieszkających. Białoruś próbuje obecnie
zbudować swoją suwerenność i szuka także własnego miejsca wobec partnerów zewnętrznych.
My służymy tutaj pełnym wsparciem, o ile będą respektowane pewne, oczywiste dla nas
reguły. To są po prostu standardy europejskie: traktowanie mniejszości, swobody obywatelskie,
możliwość zachowania kultury, edukacja itd. To są reguły demokracji. Chodzi konkretnie
o traktowanie np. Związku Polaków na Białorusi jako organizacji, która służy społeczności,
miejscowym Polakom. Nie prowadzi ona polityki, w związku z tym powinna być właśnie
tak traktowana, a nie upolityczniana, jak było dotychczas.
- Spora
część duchowieństwa pracującego na Białorusi to są Polacy pochodzący z Polski. Oni
często mają kłopoty z otrzymaniem wiz pobytowych. Czy jest szansa na jakieś ułatwienia
w tym względzie?
J. Borkowski: W tej sprawie podejmuje działania
zarówno Stolica Apostolska, jak i polski rząd. My uważamy, że księża z Polski są szczególnie
cenni w parafiach, do których jadą, więc liczymy na to, że uda nam się spowodować,
aby władze białoruskie ufnie podejmowały decyzje o wydawaniu wiz dla księży. Ksiądz
z Polski niesie ze sobą określony ładunek emocji, wiedzę o kulturze polskiej, jest
niezwykle oczekiwany przez Polaków, nie tylko na Białorusi także w Kazachstanie, w
Rosji, na Ukrainie. To są szczególnie wartościowi księża. Uważamy, że tutaj Kościół
powinien troszczyć się o to, by przyjeżdżali tam właśnie księża, którzy odpowiadają
na potrzeby tamtejszych wiernych.
- Znaczna liczba biskupów krajów
dawnego Związku Radzieckiego w Azji Środkowej to są właśnie Polacy.
Jak Pan Minister ocenia właśnie ich obecność wśród wyższej hierarchii
kościelnej polskiej na tym terenie?
J. Borkowski: My Polacy mamy
dobrą wiedzę o przeszłości historycznej tej części świata, o systemie, jaki tutaj
funkcjonował, a więc i działamy ze znajomością rzeczy, z wyczuciem. Stąd sądzę, że
nie do przecenienia jest działalność właśnie księży, hierarchii kościelnej, która
ma swoją odpowiednią pozycję w tych krajach.
- Często w retoryce
politycznej znajdujemy argument, że polska obecność na Wschodzie jest
rodzajem kolonializmu, manifestacyjnej obecności Polski, która by chciała jakoś
dominować kulturowo. Tymczasem np. właśnie dzisiaj odbywa się w Irkucku konferencja
nt. polskiej obecności, polskich naukowców, którzy odkrywali, badali
Syberię. Ten wkład Polaków, którzy wcale nie nieśli ze sobą żadnej kolonizacji, a
raczej odkrywali pewne nowe dobra i wpisali się na stałe w historię również Rosji,
może być ciekawym przyczynkiem do jakiegoś zbliżenia, porozumienia z Rosją...?
J.
Borkowski: Nam takie intencje przyświecają. Wzmacniać te społeczności, te państwa,
ich tożsamość, byleby się to nie odbywało kosztem mniejszości, w tym Polaków, którzy
tam zamieszkują. To jest trudna polityka, ale dialog pozwala na zbudowanie zaufania
i zrozumienie naszych intencji. Te intencje są ze wszech miar praktyczne. Będziemy
doceniali wszystkie kroki, które służą demokratyzacji, które służą honorowaniu mniejszości,
a więc standardów europejskich. Będziemy rzecznikami tych krajów w miarę, jak będą
na to zasługiwały, jak po prostu będą doceniały znaczenie tych wartości, które my
uznajemy za podstawowe, europejskie.