Zgoda włoskiego sądu kasacyjnego – czyli trybunału najwyższej instancji – na zaprzestanie
sztucznego odżywiania osoby w tzw. „stanie wegetatywnym” wywołała gorące sprzeciwy.
Jak powiedział Radiu Watykańskiemu prezes Papieskiej Akademii „Pro Vita”, abp Rino
Fisichella, „jest to decyzja o bardzo poważnych z etycznego punktu widzenia konsekwencjach.
Chodzi o podniesienie ręki na ludzkie życie. Będziemy musieli być świadkami tego,
jak młodej, 37-letniej kobiecie przestanie się podawać pokarm i wodę. Jest to osoba
żywa, a nie sztucznie utrzymywana przy życiu za pomocą jakichś urządzeń.
Samodzielnie oddycha, budzi się i zasypia. Trzeba też podkreślić, że jej zmysły doznają
wrażeń. I właśnie takiej osobie przestanie się podawać wodę i pożywienie, skazując
ją na śmierć w wielkim cierpieniu i wysiłku”.
Decyzja sądu kasacyjnego
w sprawie pozostającej od 1992 r. w tzw. „stanie wegetatywnym” Eluany Englaro przypomina,
że pod tym względem w ustawodawstwie włoskim istnieje luka. Powinno się jak najprędzej
opracować prawo wyraźnie broniące ludzkiego życia przed eutanazją – powiedział abp
Fisichella. Ten sam postulat wysunięto w komunikacie włoskiego episkopatu, wydanym
13 listopada zaraz po ogłoszeniu bolesnego wyroku sądu kasacyjnego. Na decyzję trybunału
zareagowało szereg chrześcijańskich organizacji. Przewodniczący Związku Prawników
Katolickich zwrócił uwagę, że choć w wyroku nie mówi się wprost o eutanazji, obiektywnie
trzeba przyznać, iż zezwala on na „eutanazję bierną”.