Nie można ulegać prorokom nieszczęść - wywiad z kard. Stanisławem Ryłką, przewodniczącym
Papieskiej Rady ds. Świeckich
– Dlaczego po 20 latach Papieska Rada ds. Świeckich powraca do dokumentu
Jana Pawła II o misji laikatu w Kościele i w świecie?
Kard.
S. Ryłko: Uczyniliśmy tak z prostego powodu, gdyż chodzi tu o dokument papieski,
który wycisnął niezwykle głębokie piętno na życiu całego pokolenia świeckich katolików.
Stał się ważnym kamieniem milowym na drodze recepcji nauczania Soboru Watykańskiego
II o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie. Dla wielu świeckich stał
się rodzajem vademecum – wiernym „towarzyszem podróży” i przewodnikiem w kształtowaniu
ich tożsamości chrześcijańskiej. A dla Papieskiej Rady ds. Świeckich dokument ten
był od początku i jest do dzisiaj cennym źródłem inspiracji w naszej pracy na rzecz
świeckich w Kościele. Pomimo upływu lat nic nie utracił on ze swej aktualności. Wydawało
się więc rzeczą ze wszech miar słuszną zaproponować naszym członkom i konsultorom
jego ponowną lekturę, ubogaconą doświadczeniami Kościoła na progu nowego tysiąclecia.
–
Rzeczywistość ruchów jest bardzo żywa i zróżnicowana. Świeccy dają też ważne świadectwo
w samym społeczeństwie. Co zrobić, aby ich obecność była odbierana jako głos Kościoła
w świecie?
Kard. S. Ryłko: Jednym z największych wyzwań, wobec
których stają dzisiaj świeccy, jest odwaga jasnej i wyraźnej obecności w życiu społecznym,
to znaczy odwaga bycia naprawdę zaczynem ewangelicznym w świecie. Kultura, która dzisiaj
dominuje, stara się uczynić nas chrześcijan niewidocznymi i nieobecnymi w życiu publicznym:
w kulturze, w polityce, zamykając wiarę w sferze wyłącznie prywatnej. Dzisiaj potrzeba
niemałej odwagi, aby pójść pod prąd tych tendencji. Benedykt XVI nie przestaje zachęcać
katolików, aby uczestniczyli czynnie w życiu publicznym w swoich krajach, w swoich
społecznościach lokalnych, wnosząc wkład swoich kompetencji, uczciwości moralnej,
a przede wszystkim ewangeliczną inspirację. Istnieje wiele pozytywnych znaków w tej
dziedzinie. Liczne rzesze katolików świeckich, a zwłaszcza ruchy kościelne i nowe
wspólnoty, stają się miejscami, gdzie rodzi się nowe pokolenie świeckich katolików
o mocnej i spójnej tożsamości chrześcijańskiej, ożywionych niezwykłym zapałem misyjnym.
To jest wielki znak nadziei dla Kościoła i dla świata dzisiaj.
–
Nie sądzi Ksiądz Kardynał, że również sam Kościół ma problemy z uznaniem roli świeckich?
Kard.
S. Ryłko: Musimy się bardziej otworzyć na obecność Ducha Świętego i na Jego dzieło
w Kościele i w świecie w naszych czasach. Nie wolno nam ulegać wpływowi tzw. „proroków
nieszczęść”, którzy widzą wszystko w czarnych barwach. Oczywiście szerzy się dzisiaj
niewiara i obojętność religijna wśród wielu ochrzczonych, szczególnie w naszej starej
i zmęczonej Europie. Ale równocześnie wielu wraca do wiary i do Kościoła, a ponadto
obserwujemy wielki skok jakościowy w życiu wielu świeckich, mężczyzn i kobiet, młodzieży
i dorosłych. Wzrasta zapotrzebowanie na pogłębione życie duchowe, na kontemplację.
Również w Polsce w okresie wakacyjnym domy rekolekcyjne dla świeckich pękają w szwach.
Światowe dni młodzieży pokazują, że rośnie nowe pokolenie katolików, którzy odkrywają
radość i piękno bycia uczniami Chrystusa. Wydaje mi się, że nasze wspólnoty kościelne
powinny jeszcze bardziej otworzyć się na tę nowość, którą Duch Święty wzbudza w Kościele
naszych czasów.