Odnowić łączność z Papieżem i Kościołem powszechnym – biskupi z Boliwii o wizycie
„ad limina”
Dobiega końca wizyta „ad limina Apostolorum” biskupów z Boliwii. O wrażenia z pobytu
w Rzymie zapytaliśmy polskich przedstawicieli episkopatu Boliwii: bp. Krzysztofa Białasika,
bp. Stanisława Dowlaszewicza i bp. Antoniego Reimanna.
Bp K. Białasik:
Wrażenia są ogromne. To jest dla nas wielka radość, że w ciągu tego tygodnia przebywamy
w Rzymie, by podzielić się naszą pracą, naszymi problemami z Ojcem Świętym i z różnymi
kongregacjami. Papież dał nam wskazówki, które w sposób szczególny mamy wprowadzić
w życie, abyśmy mogli jak najlepiej wykonać nasze zobowiązania, jako misjonarze i
jako biskupi. Dziękujemy Bogu za te spotkania, za to, że możemy odnowić się w łączności
z Ojcem Świętym, z Kościołem uniwersalnym i napełnieni Duchem pójść dalej do służby
w Boliwii, by Słowo Boże głosić jak najowocniej.
Bp A. Reimann:
Jan Paweł II powiedział, że wizyta „ad limina” to wspólne dzielenie się darami.
Tutaj dzielimy się darem Kościoła katolickiego, powszechnego, ale również darami życia
naszego Kościoła lokalnego w Boliwii. Mam takie doświadczenie, czym jest dzielenie
się wiarą i że warto się dzielić. Mieliśmy nabożeństwo Słowa Bożego w Bazylice św.
Pawła za Murami. Tam, po nabożeństwie, spotkałem siostrę zakonną z Boliwii. Zapytałem:
„Skąd jesteś?” „Jestem z Sucre, z Recolety” – odpowiedziała. A ja tam pracowałem dwa
lata. I dodała: „Księże biskupie, ja swoje powołanie zawdzięczam jednemu z misjonarzy
franciszkanów z Polski”. „Jak się nazywał?” – pytam. „Ojciec Grzegorz”. On był tam
tylko dwa lata, zmarł ukąszony przez pszczoły. Miał wielki dar do dzieci. Stworzył
wspólnotę dzieci, które nazywano „golondrinas” – „jaskółki”. Spotkana przeze mnie
zakonnica tam właśnie odkryła swoje powołanie, tam zaczęło się jej zainteresowanie
sprawami Bożymi. I tak sobie pomyślałem: ta wiara, którą św. Paweł i św. Piotr głosili
kiedyś tutaj, przeszła przez Alpy, przez Tatry, dotarła do Polski. Tam poprzez swoich
rodziców ojciec Grzegorz przyjął tę wiarę jako dar, a potem przekazywał ją w Boliwii.
I tam właśnie ktoś odpowiada na ten skarb wiary, po czym wraca tam, skąd ta wiara
przyszła, czyli do Rzymu. Zatem wszystko to jest darem i jednym wielkim zadaniem –
by przyjmować ów dar i przekazywać dalej. To jest też moje doświadczenie tych dni
spędzanych w Rzymie.
Bp S. Dowlaszewicz: Dla mnie to jest już
druga wizyta „ad limina”. Zawsze przeżywałem i przeżywam w sposób szczególny ten moment
spotkania na grobie św. Piotra, gdzie właściwie – można powiedzieć – wszystko się
zaczęło. Do tych początków zawsze tutaj wracamy. W dniu, kiedy odprawialiśmy Mszę,
patrząc na mozaikę św. Piotra, pomyślałem, że przecież jesteśmy jego kontynuatorami.
Właśnie w Boliwii w pewien sposób kontynuujemy misję, którą on rozpoczął. Później
było nabożeństwo u św. Pawła za Murami z naszą kolonią boliwijską. Wrażenie zrobił
na mnie przede wszystkim moment spotkania z następcą św. Piotra, z Ojcem Świętym i
jego bliskość, ojcowskie podejście do nas wszystkich, nie tylko do biskupów, ale do
Kościoła boliwijskiego, do ludzi, którzy tam mieszkają, a wśród których jesteśmy pasterzami.
Dla nich mamy być dobrymi pasterzami. Dla mnie osobiście ta wizyta „ad limina” jest
nowym rozbudzeniem entuzjazmu misyjnego i pasterskiego, aby realizować to, o co nas
prosi i czego od nas wymaga przesłanie konferencji z Aparecidy, tzn. byśmy byli dobrymi
misjonarzami i uczniami Jezusa Chrystusa. Ważne były także słowa, które skierował
do nas Ojciec Święty. Z życzliwością mówił nam, abyśmy byli narzędziami pokoju i wewnętrznego
pojednania w Boliwii. Także kontakt z różnymi watykańskimi dykasteriami był źródłem
radości. Nasz Kościół jest Kościołem żywym, gdzie elementem łączącym jest religijność
ludowa, popularna. To, co powiedział do nas Papież, są bardzo aktualne i nie można
o nich zapomnieć.