2008-11-05 16:37:02

Demokratyczna Republika Konga: dramat trwa


Na wschodnich pograniczach Demokratycznej Republiki Konga wciąż nie ustają walki między wojskami rządowymi a rebelianckim ugrupowaniem Laurenta Nkundy. Jak informuje metropolita Kinszasy abp Laurent Monsengwo Pasinya, w ciągu jednego zaledwie tygodnia 1,6 mln osób zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów. Sytuacja uchodźców jest dramatyczna. Tylko niektórzy mogą liczyć na pomoc rodziny. Również miejscowa Caritas, choć wciąż uruchamia nowe programy pomocy i obficie korzysta ze wsparcia udzielanego przez katolików z zagranicy, może pomóc tylko nielicznym. 4 listopada na miejsce walk dotarł pierwszy konwój humanitarny ONZ, ale transportu nie udało się przekazać potrzebującym, bo wszystkie obozy uchodźców w regionie Nord Kivu zostały zrównane z ziemią. W takiej sytuacji metropolita stołecznej Kinszasy wzywa do natychmiastowego przerwania walk i rozpoczęcia negocjacji, bo nawet najszczytniejsze cele nie są warte cierpień, jakie ponosi w tym momencie naród.

„Nawet gdyby ktoś chciał bronić własnej narodowości czy walczyć o prawo do własnej narodowości, to cena, którą musimy płacić, jest zbyt wysoka – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Monsengwo Pasinya. – Trzeba zakończyć tę wojnę i rozpocząć negocjacje. Z drugiej strony nie można ograniczyć się do samych negocjacji. Należy uszanować integralność terytorialną i niezależność każdego państwa. Po trzecie, trzeba się zająć misją ONZ w Kongu. Powinna ona dysponować niezbędnymi środkami, by wypełnić swe zadania. Dziwi nas, że w misji tej uczestniczą jedynie kraje rozwijające się, które nie są w stanie jej sprostać. Wzywamy zatem wielkie mocarstwa i Unię Europejską, aby rozważyły możliwość wysłania swych żołnierzy na tę misję” – zaapelował metropolita Kinszasy.



Na skutek trwającej od 13 lat wojny domowej w Kongu zginęły już ponad 4 mln osób, a jeden z najzamożniejszych krajów kontynentu pogrążył się w skrajnej nędzy. Rebelianckie ugrupowanie zbliża się aktualnie do miasta Gomy. Przerażone bliską już perspektywą wojny miejscowe dzieci napisały list otwarty do „wielkich tego świata”. „Darujemy wam wszelkie złoto, diamenty, miedź i inne bogactwa naszej ziemi – czytamy w liście. – W zamian chcemy tylko być szczęśliwe, bawić się i każdego dnia chodzić do szkoły, jeść czekoladę i pieścić się z mamą. Jeśli to prawda, że istnieje pokój, to my go chcemy” – piszą kongijskie dzieci, mieszkające 15 km od nowego frontu wojny domowej.

kb/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.