Choć oficjalnie katolików w Kosowie jest jedynie 4 proc., w rzeczywistości ponad połowa
tamtejszego społeczeństwa czuje się związana z katolicyzmem jako religią przodków.
Tak twierdzi Muhamet Mala, profesor historii religii na uniwersytecie w Prisztinie.
Albańczyków zmuszono do przyjęcia islamu w XV w., kiedy ich ziemie zostały włączone
do Imperium Otomańskiego. Jednakże bardzo wiele rodzin nadal pielęgnowało swą wiarę
w domu. Jej przekazem zajmowały się przede wszystkim kobiety.
Kosowscy
Albańczycy określali się mianem ukrytych katolików. Na zewnątrz byli wzorowymi muzułmanami,
w najbliższej rodzinie chrześcijanami. Po wiekach prześladowań w niektórych domach
z dawnej wiary pozostały już tylko bożonarodzeniowe i wielkanocne tradycje ludowe,
choćby takie jak pisanki.
Niektórzy Albańczycy próbowali powrócić
do wiary ojców już w XIX w., kiedy słabły tureckie represje. Inni czynią to dopiero
teraz. „Proces powrotu do Kościoła rozpoczął się przed 10 laty – mówi ks. Shan Zefi,
kanclerz administratury apostolskiej w Prisztinie. – Nikogo nie namawiamy do konwersji,
a zgłaszają się do nas tysiące ludzi, którzy ponownie chcą zostać katolikami”.
Odrodzenie
katolickiej wiary oburza muzułmanów, których w Kosowie jest według oficjalnych danych
90 procent. Ich duchowy zwierzchnik, mufti Naim Ternava stanowczo sprzeciwia się budowie
katolickiej katedry w centrum Prisztiny i nowych kościołów w kosowskich wioskach.
Na łono Kościoła Albańczycy często powracają całymi rodzinami. Noszą na sobie świadomość
błędu przodków, znamię apostazji, z którego teraz pragną się uwolnić.