W Kościele siedleckim jesteśmy o krok dalej – wywiad z ojcem synodalnym
bp. Zbigniewem Kiernikowskim
Na Synodzie za mało mówiło się o mocy Słowa Bożego. Mówiono o zobowiązaniu do wypełnienia
Słowa. Tymczasem Maryja nie wypełniła Słowa, tylko pozwoliła, żeby Słowo w Niej stało
się Ciałem, a to jest pewna różnica – mówi biskup siedlecki.
- Jest Ksiądz
Biskup członkiem komisji przygotowującej przesłanie Synodu. Co w nim powinno się znaleźć,
co powinniśmy od Synodu usłyszeć?
Bp Z. Kiernikowski:
Powinniśmy usłyszeć to, co jest istotne, jeśli chodzi o miejsce Słowa Bożego jako
dynamiki Boga. Czyli, że jest to moc Boga, która przychodząc do człowieka, ma go przemieniać,
stwarzać na nowo. Ten aspekt jest bardzo istotny. On wyjdzie w tym orędziu, według
mnie trochę za mało i w ogóle w całym Synodzie było go za mało. Mam tu na myśli moc
Słowa, które stwarza nową sytuację w człowieku, jeśli ten je przyjmuje. Tu często
pozostajemy przy zobowiązaniu człowieka do wypełnienia Słowa. Natomiast mało mówimy
o tej właściwej pozycji wobec Słowa, w której człowiek słuchając Słowa, pozwala żeby
Pan Bóg działał. Maria nie wypełniła Słowa, tylko pozwoliła, żeby Słowo w niej się
stało Ciałem, a to jest pewna różnica. W czasie moich wystąpień, również w Komisji,
przekonałem się, jak trudno jest to przekazać, jak trudno jest zrozumieć potrzebę
inicjacji do słuchania Słowa. Po prostu zakłada się pewne rzeczy, których tak naprawdę
nie ma. Nie ma właściwej inicjacji do słuchania, dlatego chce się to Słowo wypełnić
ludzkimi siłami. Oczywiście, kiedy człowiek chce wypełnić ludzkimi siłami to, co jest
zamysłem Boga, to robi z tego jakiś mniejszy projekt. Nie chcę tu użyć słowa „karykatura”,
ale czasem tak to wygląda, dlatego, że przystosowuje zamysł Boga, Jego moc do własnych
sił, a swoimi siłami wypełni tyle, przy najlepszej woli, ile może. Oczywiście mówi
się, że to z pomocą Pana Boga itd., ale Maryja nie poczęła Jezusa z pomocą Pana Boga,
tylko z mocy Boga.
- Mówimy o tym, czego brakuje. A co Synod wniesie
do życia Kościoła? Zbliżamy się już do końca, czas na wnioski. Jakie będzie
jego oddziaływanie na życie Kościoła?
Bp
Z. Kiernikowski: Trudno przewidzieć. Na pewno pojawi się wiele tematów i będzie
się o nich dyskutować, będą one miały wpływ na sposób przeżywania i przyjmowania Słowa
Bożego. Jaki będzie ostateczny efekt, trudno przewidzieć. Na pewno okaże się, że niektóre
problemy nie były poruszone wystarczająco i będzie to stymulowało do nowych przemyśleń.
-
A konkretnie, czego z Synodu powinien nauczyćsię Kościół
w Polsce? Jak przyjedzie Ksiądz Biskup do Polski, spotka się z innymi
biskupami, złoży relację, a oni zapytają, czego powinniśmy
się nauczyć, co zmienić? Co Ksiądz Biskup odpowie?
Bp
Z. Kiernikowski: Ja w mojej prostocie i pokorze powiem, że my w siedleckiej diecezji
pod tym względem jesteśmy dalej, jeśli chodzi o koncepcję rozumienia Słowa w życiu
Kościoła lokalnego, w tym, co konkretnie robimy. Nie będę tego wyliczał, ale widzę,
że ja osobiście na tym Synodzie nie uczę się czegoś nowego, tylko raczej widzę cały
szereg braków w stosunku do tego, co u nas w zamyśle już jest. Oczywiście nie mówię,
że w diecezji już to wszystko mamy zrobione, tylko że istnieje cały szereg inicjatyw
podejmowanych przez biskupa z różną współpracą ze strony diecezjan: duchownych i świeckich.
Od kilku lat realizujemy program biblijny zatytułowany: „Chrzest w życiu i misji Kościoła”.
Dokonuje się inicjacja do słuchania w szkołach liturgicznych, mamy różne formy przygotowania
do chrztu, prowadzimy celebrację Słowa Bożego, którą tutaj też próbowałem wprowadzić.
- Ważnym wydarzeniem ostatnich dni była wizyta prawosławnego patriarchy
Konstantynopola Bartłomieja I. Jak Ksiądz Biskup odebrał tę wizytę i to, co
patriarcha mówił do Kościoła katolickiego?
Bp
Z. Kiernikowski: Było to bardzo ważne wydarzenie w wymiarze ekumenicznym, eklezjologicznym.
Obecność Słowa, stawanie w postawie słuchania Słowa. Jedność, która może się urzeczywistniać,
kiedy słuchamy. To jest właśnie problem. Słuchać właściwie, słuchać z uchem otwartym.
Jeśli będziemy słuchać jednego głosu, będzie jedność. Tu nie chodzi o jedność sformalizowaną,
jedność strukturalną, tylko o jedność ducha – „Ut unum sint”. To jest to, co Jan Paweł
II w swojej encyklice zaczął, a co w pewnym sensie zostało później w praktyce trochę
zawieszone. Był tam bowiem bardzo śmiały program, który jak sądzę, trzeba jeszcze
zrealizować zarówno w Kościele katolickim, jak i w innych.
- Można było
odnieść wrażenie, że wystąpienie patriarchy Konstantynopola było dość
antyprotestanckie. Bartłomiej I stwierdził, że Pismo, że Słowo
spisane jest wtórne, drugorzędne dla Prawosławia. Wiemy, że w Kościele protestanckim
jest wręcz odwrotnie. Czy Słowo Boże będzie zatem drogą pojednania,
czy raczej kością niezgody?
Bp Z. Kiernikowski: Nie
chcę przewidywać. Chcę potwierdzić to, co powiedział patriarcha. Słowo spisane, Księga
jest tym, co jest wtórne. Bo Słowo najpierw jest tym, które stwarza życie, kształtuje
je. Jest historią zbawienia, która potem zostaje spisana. To na obradach synodalnych
niejednokrotnie wychodziło i taka jest logika Słowa. Jest ono umiejscowione we wspólnocie,
która to Słowo czyta. Stąd Tradycja, Magisterium, które też kształtują tę wspólnotę.
Natomiast sola scriptura zostawia nam cały szereg braków.
- To znaczy,
że nie ma perspektyw pojednania z protestantami, jak długo trwają przy
swoim? Bp Z. Kiernikowski: Ja nie wiem, czy są perspektywy,
czy ich nie ma. Jak będą trwać wszyscy przy swoim, to nie ma perspektywy na pojednanie.
Dlatego, jak powiedziałem, potrzeba słuchania poprzedzonego inicjacją. Inicjacja to
słuchanie we wspólnocie, gdzie ktoś, kto ma więcej doświadczenia wiary, uczy słuchać.
Tak jak ojciec uczy swoje dziecko stawiać pewne kroki. On je inicjuje.