Dwoje pakistańskich chrześcijan, Gulsher Masih i jego córka Sandal, cudem uniknęło
śmierci z rąk rozwścieczonego tłumu, który oskarżał ich o profanację Koranu. Przed
samosądem powstrzymała muzułmanów policja, która domniemanych winowajców zamknęła
w areszcie. Teraz będą odpowiadać przed sądem.
Oskarżeni nie przyznają się
do winy. Twierdzą, że cały incydent jest odwetem za niedawną kłótnię z muzułmańskimi
sąsiadami. Dziennikarz agencji AsiaNews badał całą sprawę na miejscu, w wiosce Tehsil
Chak Jhumra. Świadkowie nie byli zbieżni w zeznaniach. Jedni twierdzili, że troje
dzieci, w tym syn oskarżonego, ukradli Koran z meczetu, a następnie wyrywali z niego
kartki. Nauczyciel z miejscowej szkoły twierdzi natomiast, że córka Gulshera Masiha
znalazła na ulicy podarte strony Koranu. Pozbierała je więc i przekazała napotkanej
muzułmance. Ta z kolei oskarżyła ją o profanację. W każdym razie 9 października w
wiosce rozeszła się wiadomość, że młoda chrześcijanka sprofanowała Koran. Jeszcze
tego samego dnia tłum miejscowych muzułmanów przybył pod jej dom i domagał się śmierci
Sandal i jej ojca. Nim doszło do samosądu, aresztowała ich policja.