Polifonia Słowa Bożego – rozmowa z kard. Zenonem Grocholewskim po pierwszym tygodniu
obrad synodalnych
- Jesteśmy po pierwszych dniach obrad zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów.
Jakie tematy są wiodące, najważniejsze, biorąc oczywiście pod uwagę posługę Księdza
Kardynała jako prefekta Kongregacji Edukacji Katolickiej? Kard.
Z. Grocholewski: Dwie rzeczy są bardzo ważne. Synod bardzo mocno zwrócił uwagę,
że Słowo Boże to nie tylko Biblia. Słowo Boże to jest taki śpiew złożony z bardzo
wielu głosów. Znajduje się ono w centrum tajemnicy Trójcy Świętej. Bóg przemawia,
a Jego słowo ukazuje się także w dziele stworzenia, zwłaszcza w człowieku. I tu pojawia
się bardzo ważny problem prawa naturalnego, które odczytujemy we własnej naturze,
w sumieniu. Dzisiaj to jest bardzo ważne, także w świecie politycznym, bo jest bardzo
łatwo manipulować opinią publiczną i prawem, jeśli nie ma jakiejś normy, która pochodzi
spoza człowieka i której człowiek nie stanowi. Słowo Boże to także przepowiadanie
Kościoła. W prawdach wiary opartych na Piśmie Świętym przejawia się Słowo Boże. Czyli
w całej katechezie, w nauczaniu Kościoła, w Magisterium – we wszystkim tym jest Słowo
Boże. A jest ono czymś żywym, dlatego bardzo często podczas tej sesji podkreślano,
że katolicyzm nie jest „religią księgi”. Księga jest jednym z elementów, ale Słowo
Boże jest czymś szerszym i bardziej twórczym: jest życiem Kościoła.
Druga
sprawa poruszona przez Synod to problem homilii. Homilia powinna być komentarzem do
Słowa Bożego, a przepowiadanie Słowa Bożego znajduje najwłaściwsze miejsce podczas
Eucharystii, gdzie obecny jest Chrystus, autor tego Słowa. Stąd bardzo wielu ojców
synodalnych dawało wyraz zatroskaniu o jakość homilii, kazań. Chodzi o to, żeby homilia
była solidnie przygotowana i żeby głównie opierała się na Piśmie Świętym, na czytaniach
mszalnych. Poza tym podkreślano doniosłość właściwego artykułowania homilii. Kapłan
powinien być tu przygotowany także pod względem technicznym, gdy chodzi o głos i dykcję,
jeśli chce trafić do słuchacza. Poza tym częstą przeszkodą w tym jest wyrażanie się
w terminach teologicznych, niedostępnych dla naszych odbiorców.
- Wielu
ojców synodalnych podkreślało, że kapłani bywają nieprzygotowani do głoszenia dobrych
homilii. Ktoś wspominał nawet o potrzebie opracowania dyrektorium homiletycznego.
Są seminaria, w których w ogóle nie wykłada się homiletyki. Czy Kongregacja Edukacji
Katolickiej próbuje się z tym problemem uporać? Kard. Z. Grocholewski:
W jakiś sposób podkreśliłem to podczas mojego wystąpienia. Mówiłem, że obecnie
w programach seminariów, wydziałów teologicznych i w instytutów wiedzy religijnej
jest wiele materii akcydentalnych, wykładów monograficznych itd. Dzieje się to ze
szkodą dla rzeczy podstawowych, do których, jak się wydaje, należy właśnie przygotowanie
przyszłych kapłanów do przepowiadania Słowa Bożego. I nie chodzi tylko o czytanie
oraz rozważanie Pisma Świętego, bowiem Słowo Boże powinno się znaleźć we wszystkich
wykładach, kiedy mówi się o chrystologii, eklezjologii itd. Jakiekolwiek problemy
teologiczne powinny być wykładane i przedstawiane w odniesieniu do Słowa Bożego. To
ono jest bazą, na której powstały prawdy wiary będące przedmiotem dogmatów, Magisterium
Kościoła. Dlatego Słowo Boże powinno być fundamentem wszystkich wykładów teologicznych.
-
Czy oznacza to szykowanie zmian w programach nauczania seminaryjnego?
Kard.
Z. Grocholewski: Nie chodzi tu o szykowanie zmian nauczania. Sądzę, że kiedy ukaże
się adhortacja apostolska po obecnej sesji Synodu, to Kongregacja Edukacji Katolickiej
na pewno opublikuje odpowiedni dokument dla podkreślenia pewnych rzeczy w formacji
przyszłych kapłanów.
- Inną kwestią często pojawiającą się w wypowiedziach
ojców synodalnych są pewne zgrzyty na linii Magisterium – nauki biblijne. To wszystko
daje się odczuć na kościelnych uczelniach. Jak Kongregacja Edukacji Katolickiej
zamierza się z tym uporać?
Kard. Z. Grocholewski:
Jest to problem, którym się zajmujemy od dosyć dawna, współpracując przy tym z
Kongregacją Nauki Wiary. Myślę, że w tej chwili panuje raczej tendencja do lepszego
rozumienia egzegezy jako źródła teologii, a nie jako gałęzi nauki oderwanej od teologii,
gdzie każda z dziedzin idzie swoją drogą. W tym też duchu mocno wypowiadało się wielu
ojców synodalnych, ale jestem przekonany, że i w tym kierunku idzie dzisiaj nauczanie
na wydziałach teologicznych.