Trzech wielkich Aleksandryjczyków. Orygenes (cz. III)
Ostatnio rozstaliśmy
się z Orygenesem w momencie, gdy nauczał on w swej szkole dla chrześcijan – szkole,
jaką prowadził najpierw w Aleksandrii, a potem także w Cezarei Palestyńskiej. Wiemy
już, jak wielką wagę nasz bohater przykładał do filozofii rozumianej jako przygotowanie
duszy na spotkanie z przedwiecznym Słowem Boga. Bez filozofii nawet nie sposób być
pobożnym – mawiał. Ale przecież nie samą filozofią żył Orygenes ani jego środowisko
w Aleksandrii w pierwszej połowie III wieku, i nie samej filozofii służyć miało jego
nauczanie.
Od samego początku swej drogi aleksandryjski egzegeta przede wszystkim
studiował Pismo Święte, które postrzegał jako szczególne wcielenie Słowa Bożego. Bo
dobry Pan Bóg nade wszystko pragnie wypowiedzieć tę Myśl, która towarzyszy Mu od zawsze.
Myślą tą jest Boża Mądrość i Stwórczy Zamysł, który Bóg nieustannie rodzi niczym Ojciec
swego Syna. Orygenes wierzył, że Bóg od zawsze pragnął wyrazić to swoje Słowo, więc
także od początku zaplanował stworzenie świata. A gdy go już stworzył, to niektóre
byty obdarzył rozumem, aby były wolne i zdolne do kochania. Tak oto powstały gwiazdy,
aniołowie i ludzkie dusze. Opowieść o stworzeniu, o grzechu i o tym, jak Bóg sam dokonuje
odkupienia świata – to właśnie owo Słowo, które dał swojemu ludowi jako Pismo Święte.
Orygenes,
bodajże jako pierwszy wśród chrześcijańskich egzegetów, podjął się tak gruntownego
i metodologicznie uporzadkowanego studium Pisma Świętego. I to całego Pisma, a więc
zarówno tego, co nazywamy Starym, jak i Nowym Testamentem. Bo w oczach naszego mistrza
tworzą one jedną całość, gdyż całe Pismo mówi o Chrystusie, a więc o Bogu i o człowieku.
Trzeba je zatem poznać dogłębnie.
Tak oto Orygenes rozpoczął pracę nad edycją
krytyczną Biblii. Na podstawie posiadanych rękopisów stworzył tak zwaną Heksaplę.
Był to rękopis zawierający całe Pismo w jednym egzemplarzu, w sześciu różnych wersjach
zapisanych w sześciu kolumnach. W pierwszej kolumnie Aleksandryjczyk umieścił tekst
hebrajski. W tym bowiem czasie zaczął uczyć się tej świętej mowy od pewnego nawróconego
Żyda. W drugiej kolumnie ten sam tekst hebrajski Orygenes przepisał w transkrypcji
greckimi literami, aby w ten sposób utrwalić jego właściwą wymowę. Zaś w pozostałych
kolumnach umieścił cztery dostępne w tym czasie tłumaczenia greckie. Z jednej z naszych
audycji powiedzieliśmy już, że grecki przekład zwany Septuagintą, dokonany mniej więcej
pod koniec III wieku przed Chrystusem, chrześcijanie uważali za co najmniej tak święty
jak hebrajski pierwowzór, do niego zatem z reguły odwoływali się, gdy komentowali
Pismo. Żydzi z kolei, nie chcąc już dłużej posługiwać się tym ochrzczonym przekładem,
sporządzili sobie trzy inne tłumaczenia, znane pod imionami Akwili, Teodocjona i Symmacha.
To właśnie te cztery teksty Orygenes umieścił w swoim egzemplarzu. A potem już tylko
nanosił nań poprawki i warianty znalezione w kolejnych rękopisach.
Ale Orygenes
nie tylko czytał i przepisywał Pismo, on je także komentował. I to metodycznie oraz
na wiele sposobów. Po pierwsze, Orygenes podkreślał wagę niektórych tekstów Pisma,
choć całe Pismo uważał za jednakowo natchnione i z każdego fragmentu potrafił wydobyć
jego głębszy sens. Bo mówił Orygenes, że Pismo jest jak wszystko, co żyje: ma swoje
ciało, czyli to, co zewnętrzne, oczywiste i najłatwiej dostrzegalne; i nazywał to
sensem wyrazowym. Ale mówił też, że każdy fragment Pisma ma swój głębszy, ukryty sens,
taką duszę, albo i ducha, który trzeba odkryć. A nie jest to łatwe zadanie, bo do
tego trzeba dorosnąć i dojrzeć duchowo. Dlatego mistrz aleksandryjski nigdy nie zatrzymuje
się jedynie na dosłownym znaczeniu Pisma, ale zawsze stara się dotrzeć do jego głębszego,
a więc właśnie duchowego znaczenia. Metodę tę, którą już wcześniej stosował Filon
Aleksandryjski, nazywamy alegorezą. Orygenes mówił nadto, że sam proces studiowania
Pisma jest ważniejszy niż dojście do jakiejś jego wykładni. Bo Duch mówi nieustannie
i zawsze na nowo do tych, którzy chcą słuchać żywego Słowa. Ci zaś, którzy mają zasłonę
na oczach – a do tej kategorii zaliczał Żydów, którzy w swej egzegezie zatrzymują
się w pół drogi – powinni wpierw otworzyć serce i umysł na Tego, który jest sensem
całego Pisma, a więc na Chrystusa. Objawia się On od początku pod różnymi imionami,
tak by towarzyszyć człowiekowi na jego drodze do pełni czasów, by go przygotować na
przyjście Zbawiciela, by być mu potem przewodnikiem na drodze duchowego wzrostu w
czasach ostatecznych, które mają zakończyć się powrotem wszystkich do Źródła wszelkiego
istnienia. Pismo jest przewodnikiem, ale jest też pokarmem, którym dusza chrześcijanina
żywi się i poi niczym Izraelici, którzy spożywali mannę z nieba i pili ze źródła,
które wypłynęło na pustyni.
Orygenes pisał komentarze do poszczególnych ksiąg
Biblii, do niektórych powracając wielokrotnie, i to z zastosowaniem różnych metod
interpretacji. Tak więc opracował on obszerne komentarze do całych ksiąg, omawiał
też poszczególne fragmenty, wreszcie prowadził notatki jakby na marginesie, a więc
tak zwane scholia. Orygenes głosił także homilie do tekstów biblijnych, bo
w pewnym momencie został wyświęcony na kapłana. Jak to się jednak stało i jakie skutki
pociągnęło za sobą, opowiemy już w następnej audycji.
W księdze O zasadach
Orygenes napisał: „Fakt, że przepowiednie proroków i prawo Mojżeszowe pochodzą od
Boga i że otrzymały natchnienie Boże, odtąd w najwyższym stopniu stał się jasny i
udowodniony, odkąd Chrystus przybył na świat. Zanim bowiem wypełniło się to, co zostało
tam zapowiedziane, chociaż było prawdą i chociaż nosiło w sobie natchnienie Boże,
nie mogło zostać udowodnione jako prawda, ponieważ proroctwa nie zostały jeszcze wówczas
potwierdzone przez dokonane fakty. Natomiast przyjście Chrystusa wyraźnie pokazało,
iż słowa proroków są prawdą i że zostały natchnione przez Boga, chociaż, istotnie,
przedtem nie było pewności, czy ich zapowiedzi się spełnią” (Princ. 4, 1, 6;
tł. S. Kalinkowski).