Chrześcijanie w Iraku żyją w nieustannym zagrożeniu, nie oznacza to jednak, że powinni
tworzyć własne oddziały zbrojne. Tak biskup pomocniczy Bagdadu skomentował medialne
doniesienie o powstaniu w rejonie Niniwy oddziałów milicji chrześcijańskiej. W ich
skład wchodzi ok. 200 osób. Z Kurdystanu otrzymały broń i radiostacje. Milicjanci
pobierają też pensję w wysokości 200 dolarów. Bp Shlemon Warduni podkreślił, że „zbrojenie
się chrześcijan to nie jest droga, którą należy iść”. Przypomniał, że posiadanie broni
oznacza zgodę na przemoc, a Irak potrzebuje teraz dialogu i pokoju. Pomocniczy biskup
Bagdadu wielokrotnie apelował do władz o zapewnienie chrześcijanom odpowiedniej ochrony.
Niestety, te prośby wciąż pozostają bez echa. Chrześcijanie są porywani dla okupu,
a po jego zapłaceniu i tak mordowani.