2008-09-15 16:45:10

Benedykt XVI we Francji - czwarty dzień (podsumowanie)


Benedykt XVI odprawił w Lourdes Mszę dla chorych z udzieleniem sakramentu namaszczenia. Opuszczając Francję, wyraził nadzieję, że dane mu będzie tam wrócić.

Ostatni dzień swojego pobytu w Lourdes Benedykt XVI rozpoczął od porannego nawiedzenia czwartego etapu odpustowej drogi jubileuszowej. Przez chwilę modlił się w kaplicy hospicjum, gdzie św. Bernadeta, wkrótce po objawieniach, przyjęła pierwszą Komunię i gdzie zrodziła się u niej myśl o powołaniu zakonnym. Do tego faktu nawiązał w chwilę później bp Jacques Perrier, który na drodze jubileuszowej towarzyszył Ojcu Świętemu. W powitalnym przemówieniu przed rozpoczęciem liturgii ordynariusz Tarbes i Lourdes stwierdził: „Nie mogło być lepszego od tej wizyty przygotowania do Eucharystii sprawowanej specjalnie w intencji chorych, niepełnosprawnych i tych, którzy im służą”.

Na placu przed sanktuarium zgromadziły się rzesze pielgrzymów. Jednak pierwszeństwo podczas tej liturgii mieli chorzy i niepełnosprawni, których około tysiąca rozmieszczono w pobliżu ołtarza. Mszę sprawowano według formularza z przypadającego 15 września wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Bolesnej, co podkreśliło odśpiewanie średniowiecznej sekwencji Stabat Mater.

Nawiązując do liturgii, Papież wskazał na sens cierpienia przeżywanego w łączności z Chrystusem i Maryją. Ból Jej matczynego serca nad umęczonym Synem był ogromny. Jednak w blasku Zmartwychwstania „Jej łzy, wylewane u stóp krzyża, przemieniły się w uśmiech”. W Lourdes Maryja objawiła się Bernadecie z uśmiechem. Wyraża się w nim godność dzieci Bożych, której człowiek dotknięty chorobą nigdy nie traci. Ten uśmiech – prawdziwe odbicie Bożej miłości – jest źródłem niezłomnej nadziei – powiedział Benedykt XVI.

„Wiemy niestety, że długotrwałe cierpienia zaburzają nawet najbardziej stabilne poczucie równowagi życiowej, podważają najmocniejszą ufność, a czasem prowadzą nawet do utraty wiary w sens i wartość życia” – mówił Papież. Zauważył, że bywają chwile próby, których człowiek nie jest w stanie znosić sam, bez pomocy łaski Bożej. Szuka wtedy bliskości nie tylko tych, z którymi łączą go więzy krwi czy przyjaźni, lecz także tych, z którymi łączy go wiara. „Któż mógłby być nam bliższy od Chrystusa i Jego świętej, Niepokalanej Matki? Bardziej niż ktokolwiek inny potrafią nas zrozumieć, pojąć ciężar naszych zmagań ze złem i cierpieniem. Pokornie pragnę powiedzieć tym, którzy cierpią i zmagają się, dręczeni pokusą odwrócenia się od życia: zwróćcie się ku Maryi! W Jej uśmiechu ukryta jest w tajemniczy sposób siła pozwalająca nadal toczyć walkę z chorobą i walczyć o życie. U Niej także znajdujemy łaskę pogodzenia się bez lęku czy żalu z opuszczeniem tego świata, kiedy taka jest wola Boża” – podkreślił Ojciec Święty.

Benedykt XVI wyjaśnił znaczenie sakramentu namaszczenia chorych, którego po homilii udzielił ich grupie.

„Dla każdego cierpienie jest zawsze czymś obcym i nigdy nie można się z nim oswoić. Dlatego niełatwo je znosić” – mówił Papież. Przyznał, że jeszcze trudniejsze jest – jak to czynili niektórzy wielcy świadkowie świętości Chrystusa – przyjmowanie cierpienia jako ważnej części naszego powołania czy, jak to wyraziła św. Bernadeta, zgoda na «znoszenie wszystkiego w milczeniu, by podobać się Jezusowi». Zauważył, że aby móc tak powiedzieć, trzeba wcześniej przebyć długą drogę w zjednoczeniu z Jezusem. „Jednak już teraz można zdać się na Boże miłosierdzie, które odsłania się w łasce sakramentu chorych. Polega ona na przyjęciu Chrystusa-Lekarza. Nie jest On jednak lekarzem w takim sensie, jak to rozumie świat. By nas uzdrowić, nie pozostaje na zewnątrz doznawanego przez nas cierpienia. Przynosi ulgę, obierając sobie mieszkanie w człowieku dotkniętym chorobą – by ją znosić i przeżywać razem z nim” – podkreślił Benedykt XVI.

Po homilii Ojciec Święty udzielił dziesięciu osobom sakramentu namaszczenia chorych. Liturgia odbywała się na placu przed sanktuarium, na tle nowo udekorowanej przez ekipę słoweńskiego jezuity, Marko Rupnika, fasady krypty bazyliki. Oryginalne mozaiki, nawiązujące stylem do tradycji bizantyjskiej, ukazują różańcowe tajemnice światła jako misterium uświęcania świata przez Wcielone Słowo. Dzieło zostało zadedykowane Janowi Pawłowi II, który sam przed czterema laty rozważał te tajemnice w lourdzkim sanktuarium.

Bezpośrednio po zakończeniu liturgii dla chorych Ojciec Święty opuścił Lourdes i udał się śmigłowcem na lotnisko w Tarbes, gdzie odbyła się ceremonia pożegnania z udziałem premiera François Fillona oraz przedstawicieli episkopatu. Szef francuskiego rządu najpierw przez chwilę rozmawiał osobiście z Benedyktem XVI. Natomiast w oficjalnym przemówieniu podziękował Papieżowi za tę wizytę, która obudziła „żarliwość ludową”, stając się czasem „uczuć, refleksji i nadziei”. Premier Fillon podkreślił zarazem, że „podstawowa zasada rozdziału Kościoła i państwa nie powinna przeszkadzać w dialogu”.

Z kolei Benedykt XVI podziękował władzom państwowym i kościelnym za przygotowanie pielgrzymki, której dwie części – paryska i lourdzka – uczyniły z niej swoisty „dyptyk” pełen niezapomnianych wydarzeń.

„Pierwsze jego skrzydło to Paryż, miasto, które dobrze znam, i miejsce licznych ważnych spotkań – powiedział Papież, powracając myślą do kolejnych wydarzeń swej podróży. – Sprawowałem Eucharystię w prestiżowym miejscu, jakim jest esplanada przed Hôtel des Invalides, gdzie spotkałem żywy lud, wiernych dumnych ze swej wiary i silnych wiarą. Przybyłem ich zachęcić, by nadal odważnie i wytrwale żyli nauczaniem Chrystusa i Jego Ewangelii. Miałem też okazję odprawiać Nieszpory z kapłanami, zakonnikami, siostrami zakonnymi i seminarzystami. Chciałem utwierdzić ich w powołaniu do służby Bogu i bliźniemu. Spędziłem też parę chwil, zbyt krótkich, lecz jakże znaczących, z młodzieżą na placu przed katedrą Notre-Dame. Jej entuzjazm i życzliwość są dla mnie pokrzepieniem. Jakże nie wspomnieć o ważnym spotkaniu ze światem kultury w Instytucie Francuskim i w Kolegium Bernardyńskim? Jak wiecie, uważam, że kultura i jej rzecznicy są uprzywilejowanymi czynnikami dialogu między wiarą i rozumem, między Bogiem i człowiekiem” – mówił Benedykt XVI.

Drugim skrzydłem dyptyku papieskiej podróży było Lourdes. Papież porównał je do światła w poszukiwaniu Boga po omacku. „Maryja otworzyła tam drzwi ku innemu światu, który nas zastanawia i pociąga” – powiedział Ojciec Święty. Wyznał, że swą obecność na uroczystościach jubileuszu 150-lecia objawień uznał za obowiązek.

Benedykt XVI przypomniał następnie kolejne wydarzenia z Lourdes. „Przed Grotą Masabielską modliłem się za was wszystkich. Modliłem się za Kościół. Modliłem się za Francję i za świat. Dwie Eucharystie, które sprawowałem w Lourdes, pozwoliły mi zjednoczyć się z pielgrzymami. Jako jeden z nich przeszedłem wszystkie cztery etapy drogi jubileuszowej: odwiedziłem kościół parafialny, chatkę – „cachot” oraz grotę, a na koniec kaplicę w hospicjum. Modliłem się również razem z chorymi i za nich, przybywających, by szukać fizycznego ukojenia i duchowej nadziei. Ani Bóg, ani Kościół o nich nie zapominają. Jak każdy wierzący pielgrzym pragnąłem uczestniczyć w procesji ze świecami oraz procesji eucharystycznej. Podczas nich płyną do Boga błagania i uwielbienie. Lourdes jest również miejscem, gdzie regularnie spotykają się biskupi Francji, aby wspólnie się modlić, sprawować Eucharystię oraz omawiać kwestie swej misji duszpasterskiej. Chciałem podzielić się z nimi moim przekonaniem, że czasy sprzyjają powrotowi do Boga” – powiedział Papież w przemówieniu pożegnalnym.

Przed opuszczeniem Francji Ojciec Święty życzył, by w kraju tym królowały harmonia i postęp oraz by tamtejszy Kościół mógł z mądrością i bez lęku ukazywać, kim jest Bóg. Wyraził też nadzieję, że dane mu będzie jeszcze kiedyś do Francji powrócić.

Po ceremonii pożegnania, po godz. 13:00, Benedykt XVI odleciał samolotem A321 linii lotniczych Air France na rzymskie lotnisko Ciampino, gdzie wylądował kilka minut przed 15.00. Stamtąd powrócił do Castelgandolfo.

jp, T. Cieślak SJ, Lourdes/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.