2008-08-29 16:47:58

Osądzać siebie w sposób trzeźwy


Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo – według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył (Rz 12, 3) – pisał św. Paweł do chrześcijan w Rzymie.

Jakże trudne zadanie stawia przed nami św. Paweł: osądzać trzeźwo, obiektywnie samego siebie. Choć z pozoru to takie proste – niby znamy się doskonale, obcujemy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. A jednak nieustannie zadziwiamy samych siebie: raz swoją dobrocią – jak to się stało, że potrafiłem być tak szlachetny, tak pełen poświęcenia. Ale zaraz potem następuje inna niespodzianka: zastanawiamy się, jak to się stało, że dokonaliśmy takiego świństwa czy podłości. I pytamy się zdumieni: czy to naprawdę byłem ja? To zaś odnosi się do dwóch pytań: kim ja jestem? i jakim ja jestem?

Kim ja jestem? – a więc jakimi zdolnościami obdarzył mnie Pan? Do jakiej pracy się nadaję? I co mam wykonać? Są bowiem ludzie bogato od Boga wyposażeni, którzy wśród licznych zdolności z trudem wybierają drogę życia. Inni, bardziej jednostronnie utalentowani, mają łatwiejszy wybór, ale i oni nie zawsze umieją się wstrzelić w swoją drogę i mówimy wtedy, że minęli się z powołaniem. Módlmy się więc o wybór dobrej drogi życia i zawodu i starajmy się nie osądzać jej na podstawie kasy, którą możemy zbić, ale przede wszystkim pytajmy, czy to jest droga, jaką nam Pan wyznaczył.

Z tym wiąże się drugie pytanie: jakim ja jestem? Co jest we mnie dobrego, a co złego? Na czym mogę polegać, a czego mam się obawiać ze strony samego siebie? Często tworzymy sami o sobie mit: kłamczuch wierzy, że jest prawdomówny, tchórz – bohaterem, grafoman uważa się za wieszcza, a nieznośny – za wzór pokory i łagodności.

Do prawdy o sobie dochodzimy żmudną pracą odkrywania siebie poprzez codzienny, bezlitośnie prawdziwy rachunek sumienia, obnażający prawdę o nas, a koronujemy go spotkaniem z Chrystusem miłosiernym w sakramencie pokuty. I tak na ziemi szukamy prawdy o sobie, uważając jednak, by te poszukiwania nie spowodowały skupienia całej naszej uwagi na sobie z zapomnieniem o innych.

Tu na ziemi jednak nie dojdziemy nigdy do pełnej prawdy. Kiedyś jednak, gdy staniemy twarzą w twarz z Bogiem, w jednej chwili ujrzymy, kim naprawdę byliśmy. I to będzie wreszcie prawdziwy obraz samych siebie w blasku Bożej miłości.


ks. Marek Starowieyski








All the contents on this site are copyrighted ©.