Br. Roger był w głębokiej komunii z Kościołem katolickim i Papieżem, a równocześnie
nie chciał zrywać więzi z wartościami protestanckiej tradycji, w której się wychował.
Przypomina o tym kard. Walter Kasper w wywiadzie dla dziennika L’Osservatore Romano
z 15 sierpnia na trzecią rocznicę śmierci założyciela wspólnoty z Taizé. 16 sierpnia
2005 r. szef Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan przewodniczył uroczystościom
pogrzebowym br. Rogera Schutza. Jak przyznaje w wywiadzie, widział w nim znak nadziei
dla naszej, burzliwej dla Kościoła i wiary chrześcijańskiej, epoki. Jako profesor
teologii, a potem biskup diecezji Rottenburg-Stuttgart, zawsze zachęcał młodzież do
odwiedzania Taizé. Gościł też w Stuttgarcie w 1996 r. zorganizowane przez wspólnotę
europejskie spotkanie młodych.
Br. Roger z radością popierał wszelkie działania
zbliżające chrześcijan różnych tradycji – podkreśla kard. Kasper. Unikał wszelkich
słów czy gestów, które mogłyby opóźnić pojednanie, ale nie przyśpieszał. Nigdy by
nie uczynił czegoś nie do przyjęcia dla Kościołów ani nie zachęcał młodzieży do zrywania
z pasterzami swych wspólnot. Bardziej niż na szybkim rozwoju ruchu ekumenicznego zależało
mu na jego głębi. Już jako młody pastor protestancki starał się żywić swą wiarę innymi
tradycjami chrześcijańskimi. Sam wyznał, że dziedzictwo katolicyzmu pomogło mu zrozumieć
rolę Maryi, rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii czy posługę Biskupa Rzymu.
Dlatego Kościół katolicki dopuścił go do Komunii eucharystycznej. Założyciel wspólnoty
z Taizé przyjmował ją od Jana Pawła II, a na jego pogrzebie od kard. Ratzingera. Nie
określał jednak swej komunii z Kościołem katolickim jako „nawrócenie” czy „formalne
przystąpienie” i tę jego drogę wiary należy uszanować – uważa przewodniczący Papieskiej
Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.