„To tylko próba zachowania twarzy” – tak zapowiedź częściowego zniesienia przez chiński
rząd cenzury w internecie dla zagranicznych korespondentów komentuje 2 sierpnia w
Avvenire dyrektor agencji AsiaNews. Chińskie władze są załamane – tłumaczy o. Bernardo
Cervellera. Olimpiada miała być wspaniałym uwieńczeniem chińskiego cudu ekonomicznego.
Tymczasem okazuje się, że światowa opinia publiczna nie jest gotowa zamknąć oczu na
łamanie praw człowieka w tym kraju. Olimpiada może się stać mieczem obosiecznym. Wielu
dziennikarzy chce poznać realną sytuację kraju, ukrytą za propagandową fasadą. Przeszkadza
im w tym pół miliona agentów bezpieczeństwa. Miał być tryumf, ale może się skończyć
na kolosalnym akcie oskarżenia – twierdzi o. Bernardo Cervellera.
Zdaniem dyrektora
AsiaNews niebezpieczeństwo porażki jest tym większe, że sfrustrowani są też sami Chińczycy.
W imię olimpiady żądano od nich wielkich poświęceń. Z samego Pekinu wysiedlono półtora
miliona osób. W zamian obiecywano dobrobyt, łatwy zysk, ale to się nie spełniło. Napływ
turystów jest o wiele niższy, niż się spodziewano. Hotele świecą pustkami. Narasta
niezadowolenie. I dlatego „olimpiada może się stać pudłem rezonansowym, które nada
rozgłos wszystkim problemom społeczeństwa. Chiny na zewnątrz chcą wyglądać nowocześnie,
lecz zarazem negują sam fundament nowoczesności: poszanowanie praw jednostki” – powiedział
o. Cervellera w wywiadzie dla dziennika włoskiego episkopatu.