Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów, zgodnie
z tym, co było powiedziane: Takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze,
choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe – miał już prawie sto lat – i że
obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej,
ale się umocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest
On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też policzono mu to za sprawiedliwość (Rz
4,18-22), pisał św. Paweł do chrześcijan w Rzymie.
Znamy i przyzwyczailiśmy
się do historii Abrahama. Ale spróbujmy się oderwać od naszych przyzwyczajeń i zrozumieć
tego człowieka. Na głos Boga opuszcza rodzinne Ur i udaje się do ziemi nieznanej sobie,
wierzy, że będzie ojcem wielu narodów, choć i on i Sara są już bardzo leciwi, a w
końcu, gdy już urodził się wymarzony syn, Bóg każe go złożyć w ofierze, i on nie zawahawszy
się idzie spełnić polecenie Boga. Każdy z tych aktów wskazuje na wprost przerażającą
wiarę Temu, który go powołał i nadzieję spełnienia się obietnicy. Bo wiara i nadzieja
idą za sobą krok w krok, a ich ukoronowaniem jest miłość.
Nadzieja wspierana
przez wiarę jest elementem fundamentalnym w życiu człowieka – najpierw spełniana w
drobnych, codziennych czynach, które jednak często w naszym życiu mają znacznie podstawowe.
Zaś nadzieja życia wiecznego jest motorem postępowania człowieka wierzącego.
Idziemy
bowiem przez życie, znosząc ból i cierpienie, bo taka jest nasza condition humaine.
Czasem są to ciężkie doświadczenia, czasami tylko niewielkie, ale taka jest nasza
droga do celu ostatecznego. Puszkin nadzieję nazywa siostrą nieszczęśliwych, i ma
rację, bo ci, którzy najbardziej cierpią, potrzebują jej w szczególny sposób. Nadzieja
pozwalała pokonać najcięższe doświadczenia naszego pokolenia, jakim były wojna, obozy,
wypędzenia, głód, poniewierka. Dlatego też bardzo często ludzie, którzy przeszli obozy
niemieckie i gułagi, jak twierdzili, zostali uratowani przez wiarę, nadzieję i miłość,
które nie pozwoliły, by zniszczyła ich nienawiść.
Zbyt rzadko powracamy do
Starego Testamentu i do Abrahama, który uwierzył wbrew nadziei i który miał nadzieję,
która zawieść nie może nawet wtedy, gdy wydawała się ona niemożliwa.