Kościół w Salwadorze przestrzega przed nieodwracalnymi dla ekosystemu i życia ludzkiego
skutkami dalszego rozwoju tamtejszego kopalnictwa złota. Mówił o tym, podczas improwizowanej
konferencji prasowej przed stołeczną katedrą, abp Fernando Sáenz Lacalle. Była to
reakcja na protesty zwolenników dalszego rozwoju kopalń, którzy co niedzielę spotykają
się właśnie przed katedrą w San Salwadorze.
Abp Sáenz Lacalle przypomniał,
że do eksploatacji rud metali szlachetnych wykorzystywane są związki chemiczne, w
tym trujące cyjanki. Złoża znajdują się głównie w górach, skąd spływa większość wód.
„Ich zanieczyszczenie toksycznymi związkami chemicznymi powstającymi przy pozyskiwaniu
metali może zagrozić całemu krajowi i doprowadzić do nieodwracalnych zmian w ekosystemie”
– stwierdził abp Sáenz Lacalle. Przypomniał, że opinię tę podzielają wszystkie episkopaty
Ameryki Środkowej. Zdrowie mieszkańców Salwadoru jest jednak najpoważniej zagrożone
ze względu na gęste zaludnienie kraju.
Nie jest to pierwsze stanowisko Kościoła
w tej sprawie. W ubiegłym roku biskupi apelowali do władz, by nie wyrażały zgody na
eksploatację złóż przez inwestorów zagranicznych. W liście zatytułowanym „Zatroszczmy
się o nasz wspólny dom” przypomnieli, że działalności kopalń nie można mierzyć tylko
wyłącznie w kategoriach zysków. Wskazali też, że „zielone kopalnie”, o których mówi
rząd, są tylko nie mającym pokrycia w faktach hasłem reklamowym.